Nie sposób uciec przed porównaniami szwajcarskiej Jury do mitycznych Bieszczadów. Najbiedniejszy kanton, położony na uboczu, niemal w objęciach Francji, dość słabo zaludniony (choć kantony alpejskie jeszcze słabiej). Piękny, łagodnie pofalowany, z niewysokimi górami porośniętymi romantycznym zielonym badziewiem. Prawdziwą dumą Jury są przepiękne konie z Saignelegier. Turyści? Ci fotografują dramatyczne szczyty w Alpach i zimny marmur banków w Zurychu. Ja też jestem za to odpowiedzialna. Gdy po zakończeniu pracy nad przewodnikiem dostałam zadanie od mojej redaktorki z Pascala usunięcia 70 stron z książki, Jurę wykreślało mi się z najmniejszym żalem. Dlaczego? Łatwiej wykreślić „nad wzgórzami rozciąga się tajemnicza mgła, która osiada na dzikich kwiatach drobniutkimi kropelkami rosy” niż „jest tu bardzo popularne muzeum, najbardziej stroma kolejka linowa, most wiszący i świetna baza dla paralotniarzy”. Podsumowując: magiczna atmosfera < napakowany emocjami, nastawiony na turystów rollercoaster. Bo na Jurze nie zrobisz najbardziej Instagramowych fotek, chyba że prowadzisz profil dla drwali i odludków. A takie się kiepsko sprzedają.
Wybuchowy młodzik
Jura to najmłodszy kanton Szwajcarii – oderwał się od Berna dopiero w 1979 roku. Jura to też kanton najbardziej wybuchowy, w którym walka o tożsamość kantonalną (sic!) przypominała akcje IRA lub separatystów z kraju Basków. Dlaczego? Północno-zachodnia część regionu Jura należy do kantonu Jura, a południowa część jako Jura Berneńska stanowi nadal część kantonu Berno. Obie części są francuskojęzyczne i podobne kulturowo, ale tylko ta pierwsza jest katolicka. I ta pierwsza w referendach jednoznacznie opowiedziała się za niepodległością kantonalną, podczas gdy na Jurze Berneńskiej ten temat zawsze był kontrowersyjny. Północno-zachodnia część utworzyła kanton Jura, a w części południowej temat przynależności kantonalnej wywoływał wiele emocji.
Jurajscy separatyści niszczyli pomniki w Bernie, zalewali gorącym asfaltem szyny tramwajowe, a nawet ukradli 83,5-kilogramowy kamień Unspunnen używany przez szwajcarskich Obelixów do rzutów w tradycyjnym sporcie narodowym. Szwajcarzy nie dali się jednak zaszantażować i znaleźli inny kamień, a im bardziej radykalne były działania Jurajczyków, tym bardziej spadało poparcie społeczeństwa dla idei oderwania Jury Berneńskiej od Berna. Szwajcarzy jednak zamiast rozwiązań siłowych zdecydowanie wolą swoje referenda. A co z nich wynika?
W 2017 roku mieszkańcy Moutier opowiedzieli się w referendum za zmianą barw, ale referendum – tak jak wiele wcześniejszych – zostało uznane za nieważne…
Zainteresował Was temat szwajcarskiego kantonalnego separatyzmu? Zapraszam TU.
Jurajskie „naj”
Jura to nie tylko najmłodszy kanton. To kanton najbiedniejszy i z największym bezrobociem, ale za to najtańszymi mieszkaniami w całej Szwajcarii. Koszty życia też bardziej przypominają tu te francuskie niż szwajcarskie.
Jura to najbardziej na północ i zachód wysunięty francuskojęzyczny region Szwajcarii. Romandczycy zwykli życzliwie kpić z jurajskiego, silnego akcentu. Faktycznie, nawet w moich niewprawionych uszach francuski z okolic Porrentruy brzmi niezwykle rustykalnie. Tak rustykalnie, że aż bym tam kiedyś się z chęcią osiedliła…
Gdzie na Jurę?
Wymienię Wam kilka najbardziej turystycznych zakątków Jury, które jak na jurajskie must-see są wyjątkowo senne i wyludnione. Na pierwszy rzut pójdzie nam stolica kantonu – Delemont. Kompaktowa (12 tysięcy mieszkańców) o charakterze uroczego, średniowiecznego miasteczka, a nie metropolii. Poza piękną starówką, nie pomińcie kapliczki Vorbourg, z której rozciąga się przepiękny widok na miasto i dolinę Birs. W okolicy Delemont znajduje się największy szwajcarski labirynt w… kukurydzy. Jeśli nie wiecie, jaką mam minę, gdy piszę te słowa, sięgnijcie po mistrza horroru Stephana Kinga i jego „Dzieci Kukurydzy”. Tak, mam tę właśnie minę.
Ciekawe wydarzenie w okolicy Delemont to „Slow up Jura”, które odbywa się w czerwcu. Wówczas na jedną niedzielę zamykają się dla ruchu kołowego drogi tworzące trasę okrężną o długości ok. 35 kilometrów, a z niebytu jak wampiry nocą wychodzą rowerzyści, piesi, rolkarze, hulajnogowcy i inni wielbiciele niezmotoryzowanych kółek.
Kolejna jurajska perełka to miasto Porrentruy, które po niemiecku nosi nazwę Pruntrut. Nie sugerujcie się jednak tym koszmarnym odgłosem bynajmniej nie paszczowym – miasto jest przepiękne. Porrentruy ma sekret – sekretną trasę, którą serdecznie wszystkim polecam. Wystarczy udać się do punktu informacji turystycznej po klucz Circuit Secret i mapę, żeby dostać się do 10 punktów, do których nie jest w stanie wejść zwyczajny turysta. Highlightem tej trasy jest podziemna, zalana katedra, a raczej nieczynna przepompownia, w której wyświetlany jest imponujący spektakl światło-dźwięk.
Kolejny jurajski klasyk to słodkie St-Ursanne położone w zakolu zielonej rzeki Doubs. Średniowieczne miasteczko z potężnym mostem z figurą świętego Ursycyna jest sennie artystyczne. Tu znajdują się bazy wypadowe na kajak, łódkę czy rower.
No prawdziwa, magiczna Jura to wcale nie miasta. To nawet nie jakieś konkretne punkty na mapie. Jura to wioski z 15 mieszkańcami i drogą wśród lasów. Jura to bezdroża, gdzie przez pół dnia można nie spotkać drugiego człowieka. To łowienie ryb i kąpanie się nago w leniwej rzece Doubs. To knajpki wyglądające jak stare oberże z wąsatym właścicielem. To dzikie konie na łąkach i źródełka pośród lasów.
Żeby nie było, że zmyślam. Podczas ostatniej wizyty na Jurze spałam w airbnb, które mieści się w nieczynnym już budynku szkoły. W moim pokoju były elementarze z przełomu wieków, stare stemple i mapy. A w samej malowniczej wiosce – 5 domów i absolutna ciemność w nocy. Tylko pasikoniki, chrząszcze – świetliki i ja ze świeczką i winem.
Jeśli chcesz to wszystko rzucić i wyjechać w Biesz… wybierz się na Jurę!
Dzisiejszy artykuł jest częścią cyklu „Dzień Kantonów”, w którym znęcam się nad wszystkimi kantonami szwajcarskimi. Dotychczas w tym cyklu pojawiły się następujące kantony:
- Francuskojęzyczny, progresywny, wielki i piękny Vaud: ogólnie, turystycznie, polonijnie
- Konserwatywny, wiejski Appenzell (Innerrhoden i Ausserrhoden): ogólnie, folklor 1 i folklor 2
- Liberalno-tradycyjna, wesoło-posępna, pełna kontrastów Bazylea (-land i –stadt): ogólnie i subiektywnie turystycznie
- Wakacyjne, włoskojęzyczne Ticino, zwane po polsku Tessynem: ogólnie, na podróż i jedzonko
- Marchewkowa Argowia, która nie umie jeździć samochodem: kompleksowo
- Tętniący życiem, bogaty Zurych: ogólnie i turystycznie
„romantyczne zielone badziewie” 😀
Płaczę! <3
😀
Super. Poproszę tylko o uzupełnienie o informacje o koniach, stajniach, imprezach, szkółkach ujeżdżeniowych itp.. bo wyczułem, że w Jurze to o konia nie trudno a moja żona uzależnia decyzje emigracyjne od ilości koni na kmkwadr. Acha i czekam cierpliwie na regularny artykuł o kantonie Rz-nef. Był już fajny „Dlaczego wszyscy nienawidzą Genewy” ale z chęcią przeczytam(y) coś bardziej metodologicznego i mniej (bardziej?) złośliwego. 😀
ha-ha-ha, to mniej złośliwego czy bardziej? 😀 Jeśli chodzi o turystykę w Genewie, to ostatnio napisałam artykuł do gazety dla polskiego Intercity, ale niezbyt reprezentatywny… Hmmmm niedawno pisałam dla lotniska o Bazylei i Genewie, to mogłoby się nadać na mały przewodnik – link w zakładce „Blabliblu nie na blabliblu” w prawym górym rogu strony głównej. A i polecam mój oficjalny przewodnik Inspirator Podróżniczy, jeśli chodzi o skondensowaną porcję wiedzy w formie papierowej.
A jeśli chodzi o konie, to faktycznie, zaczęłam o koniach i potem o nich zapomniałam. Centrum szwajcarskiego koniarstwa jest w Saignelegier. Tam też odbywa się wiele eventów, targów etc., a i jest rasa koni jurajskich, bardzo sympatycznie wyglądających. Jak widać po moich komentarzu, jestem specjalistką od koni 😉
Przepraszam za brak polskich znakow. Czy ten kanton jest najbiedniejszy? Wedlug statystyk niemal 50% mieszkancow kantonu Jura posiada mieszkanie lub dom na wlasnosc, podczas gdy w Genewie zaledwie 18.5%. Niemniej jednak, podatki w kantonie Jura sa wysokie, prawie jak w Neuchâtel i jest prawdopodobne, ze ludzie biora kedyty na zakup mieszkania, aby uzyskac pewne odliczenia. Niemniej jednak, znam kilka osob z Jury, moge powiedziec, ze to otwarci i pomocni ludzie.
Jura jest jednym z kantonów z dołu tabeli PKB na głowę. Razem z Neuchatel i Valais otrzymuje najwięcej pieniędzy od CH (po drugiej stronie tabeli jest Zug, Schwyz, Zurych i Genewa). Możemy się tu kłócić oczywiście, kto jest najbiedniejszy, bo to zależy od przyjmowanych kryteriów. Ale na pewno Jura nie jest bogatsza od Genewy.
Jeśli chodzi o statystyki posiadanych mieszkań – po prostu mieszkania na Jurze są najtańsze w całej Szwajcarii, i do wynajmu i na zakup.
Bieszczady mają coraz mniej wspólnego z ich wizerunkiem i obiegową opinią. Wciąż piękne i niewysokie góry ale w sezonie letnim wszystkie pensjonaty, hotele, mieszkanka z airbnb oraz szlaki turystyczne pękają od przeładowania turystami, niedługo będzie tam tłoczno jak w Interlaken. To, że na Jurze nic się nie dzieje to jej największa zaleta.