Gdzie najlepiej się mieszka i pracuje w Szwajcarii?

Jakiego języka mam się uczyć, gdy chcę zamieszkać w Szwajcarii? Jestem zakochana we włoskojęzycznym Ticino i koniecznie chcę się tam przeprowadzić. Czy to dobry pomysł?  – takie pytania często lądują w mojej skrzynce odbiorczej.

Jechać tam gdzie jest pięknie, czy jechać tam, bo jest praca? Oto jest pytanie! Lozanna, Ouchy.

Szwajcaria, ale gdzie? Gdzie jest najlepiej? Gdzie jest najlepsza jakość życia, najtańsze mieszkania, najmniejsze bezrobocie? No cóż, najpierw doprecyzuj – wybierz dwa z powyższych i zapomnij o pozostałym. A w niektórych przypadkach nawet wybierz jedno z nich i zapomnij o reszcie…

Części niemiecko-, francusko- i włoskojęzyczna Szwajcarii bardzo różnią się od siebie. To stwierdzenie jest niczym kot Schroedingera – to jednocześnie największy truizm jak i najczęściej pomijana lub zapominana kwestia. Przeciętny Polak, który mieszka w Polsce i nic go ze Szwajcarią nie łączy myśli, że każdy Szwajcar mówi po niemiecku – sic! – a niektórzy w bonusie po francusku lub włosku. Części językowe lub milion dialektów alemańskich, które żyją, a nie są elementem językowego skansenu nie za bardzo mieszczą nam się w głowie.

Czytaj dalej …

Kanton Argowia, czyli marchewkowa kraina, skąd wszędzie blisko

Chyba nie ma innego kantonu, który bardziej obrywałby od całej reszty. To szwajcarski Pcim Dolny, Wygwizdów, Radom, czy Lubelszczyzna. Jak mawiają Szwajcarzy, mieszkańcy Argowii są przynajmniej tak mili, że lojalnie ostrzegają na swoich tablicach rejestracyjnych, że trzeba na nich uważać. AG to według nich skrót of Achtung, Gefahr!, czyli Uwaga, niebezpieczeństwo! Dlaczego? Dumni mieszkańcy pobliskiego Zurychu czy Bazylei tłumaczą, że mieszkańcy kantonu Argowia nie za bardzo mają gdzie nauczyć się jeździć, bo pomiędzy polami marchewek rzadko trafiają się skrzyżowania. Dlatego Argowianie czują się zagubieni w wielkich miastach.

Pola marchewek? Achtung Gefahr? Dziś postaram się nieco odczarować stereotyp Argowii i przewrotnie wytłumaczyć, dlaczego Argowia to bardzo wygodne miejsce do mieszkania w Szwajcarii.

Czytaj dalej …

Bazylea – między tradycją a nowoczesnością

Być może pierwsze co Wam przechodzi na myśl, gdy słyszycie „Bazylea” są mosty na Renie, karnawał, muzea czy firmy farmaceutyczne… Nie wiem zupełnie dlaczego, ale ja jak słyszę nazwę tego szwajcarskiego miasta, przed oczami mam wyniki ankiety Love Life na temat preferencji seksualnych Szwajcarów w zależności od kantonu zamieszkania, w której Bazylea zajmowała zaszczytne pierwsze miejsce we wszystkich kategoriach. Trójkąty, kwadraty, ostrosłupy wieloramienne… Założę się, że w grze „Pijesz, jeśli kiedykolwiek…” Bazylejczycy najszybciej pospadaliby z krzeseł.

– Pijesz, jeśli kiedykolwiek znalazłeś się w nago z pięcioma osobami różnej płci w komórce na miotły w piątek o 3 nad ranem!

– Coooooo? Znowu piję? Czy wy nie możecie wymyślić nic oryginalniejszego?

Także tego… Bazyleo, rządzisz. (Pójdziesz do piekła!)

Czytaj dalej …

Kanton Vaud (VD) – 1 część cyklu „Dzień Kantonów”

Szwajcaria to kraj federacyjny, podzielony na 26 kantonów, które mają kompetencje i charakter niemal samodzielnych państw. Kantony bardzo się od siebie różnią, jeśli chodzi o obowiązujące prawo, jak również mentalność mieszkańców. Dlatego, żeby powiedzieć całą prawdę o Szwajcarii, należy ją rozłożyć na czynniki pierwsze. Stąd powstał cykl „Dzień Kantonów”.

Na pierwszy ogień pójdzie nam kanton, który znam najlepiej – francuskojęzyczny kanton Vaud (VD, niem: Waadt). Jak można by go określić w kilku słowach-kluczach? Bogaty, malowniczy, progresywny, pro-europejski.

Najbardziej zakręcona granica

Zacznijmy od geografii. Z kantonem Vaud najbardziej kojarzy się bajkowy brzeg Jeziora Genewskiego. Z jednej strony turkusowego jeziora spadające stromo winnice, z drugiej ośnieżone szczyty tworzą krajobraz żywcem wyjęty z pocztówki. Vaud to nie tylko promenady nad jeziorem i śródziemnomorski klimat zielonych okiennic i wytartych, francuskich szyldów. Kanton sięga aż do kolejnego wielkiego jeziora – Jeziora Neuchatel i górami Jura (przypominającymi nieco nasze Bieszczady) graniczy z Francją. Na północy za to dzieją się niestworzone rzeczy – spójrzcie chociażby na enklawę Vaud w kantonie Fryburg i trzy enklawy kantonu Fryburg w kantonie Vaud. Francuskojęzyczny kanton to też Alpy z całkiem porządnymi stacjami narciarskimi!

Czytaj dalej …

„Podaj mi sól” czy „Byłoby wspaniale, gdyby na stole znalazła się sól”, czyli o problemach komunikacyjnych ze Szwajcarami

Uffff a mało brakowało! Mało brakowało, a bym napisała całkowicie nieprawdziwy tekst odnośnie 70% mieszkańców Szwajcarii. Pisałam sobie radośnie i beztrosko tekst na bloga podgryzając smrodliwie przepyszny ser.

Temat ciekawy i dość poszukiwany przez przedsiębiorców pragnących rozpocząć działalność w Szwajcarii lub współpracę ze Szwajcarami: komunikacja międzykulturowa. Jak komunikować się skutecznie, żeby zostać dobrze zrozumianym i właściwie zrozumieć przekazywaną nam informację. Opierałam się na własnych doświadczeniach, a konkretnie na feedbacku, jaki otrzymałam tuż po swoim przyjeździe od specjalisty w temacie:

– Moja droga! Nie możesz stawać przed Szwajcarami, spoglądać im prosto w oczy i kategorycznym tonem wyrażać swojej opinii. Jesteś zbyt bezpośrednia, mówisz za bardzo wprost. Starsi ludzie mogą uważać, że jest to niegrzeczne. Kobiety mogą cię znienawidzić, bo odczytają to jako wyzwanie. Mężczyznom zaś możesz solidnie namieszać w głowie, bo taki styl komunikacji może być interpretowany opacznie jako dość odważny flirt.

Mój artykuł więc był pełen porad, jak uniknąć tego typu pułapek. Jak fachowo owijać kotka dookoła motka, wszystkie pińcet sposobów grzecznych, niezobowiązujących uśmiechów, azaliż, jednakowoż, ewentualnie, Madame, Monsieur, Mademoiselle, mła mła mła! (pl. cmok, cmok, cmok)…

Czytaj dalej …

Mundial z równoramiennym krzyżem na sercu

Przy dzisiejszym artykule bardziej niż zwykle należy zauważyć, że autorka mieszka w Romandii. Mam wrażenie, że mój kanton Vaud jest najmniej szwajcarski z kantonów Szwajcarii i nie mam wątpliwości, że gdzieś indziej kibicowanie może wyglądać inaczej. Jestem bardzo ciekawa, jak to wygląda w innych kantonach – polscy mieszkańcy Zurychu, Bazylei, Argowii, Gryzonii, Ticino, odnieście się do tego, co tu napisałam.

Ale zacznę inaczej. Taka sytuacja:

NK – Nasza Koleżanka, S – Steve

NK – Dziwne te imiona i nazwiska szwajcarskie – Granit Xhaka…

S (z kamienną miną) – To w romansz.

NK – Aha… Ale Xherdan Shakiri to na pewno nie Szwajcar.

S (ciągle pokerowo) – Jak to nie. To typowe nazwisko w Appenzellu! Czytaj dalej …

Röstigraben czyli szwajcarska szczelina Marianny

Zawsze jak myślę o Rowie Mariańskim, przypomina mi się takie jedno zdarzenie z czasów moich studiów na lingwistyce. Na zajęciach z tłumaczenia ustnego języka angielskiego na język polski mieliśmy takie ćwiczenie, które polegało na symultanicznym tłumaczeniu pewnego nagrania, w którym niestety roiło się od nazw geograficznych. Wiecie, nazwy geograficzne, szczególnie nietypowe, to nie jest coś, co każda osoba znająca język ma w jednym palcu. Moja koleżanka otrzymała tekst o Marianas Trench, co z prawdziwym nerwem przetłumaczyła jako…Szczelina Marianny. To był ten prawdopodobnie czas, kiedy pod wpływem mojego widoku na podłodze dusząc się ze śmiechu, powstał skrót ROTFL (rolling on the floor laughing).

Czytaj dalej …