Dlaczego Szwajcaria jest bogata? Odkryjmy tajemnice dobrobytu Szwajcarii

Po raz kolejny: dlaczego nie Polska?! Tutaj akurat odpowiedź jest prosta: nasza historia przez ostatnie wieki delikatnie rzecz ujmując nie należała do prostych. Ale Szwajcaria przecież jeszcze na początku XX wieku była biedna!

Oczywiście na temat bogactwa Szwajcarii krąży mnóstwo mitów. Najpopularniejszy dotyczy żydowskiej i nazistowskiej fortuny zdeponowanej w szwajcarskich bankach w czasie II wojny światowej. Nie twierdzę bynajmniej, że jest to nieprawda. Nie można jednak utrzymywać, że zamożność Szwajcarii jest oparta tylko lub przede wszystkim na tych zagarniętych środkach. Przecież gwałtowny przypływ środków bez żadnych podstaw ekonomicznych zostałby niemal natychmiast skonsumowany przez 4,5-milionowy wówczas naród. Odwołajmy się tutaj do bardzo prostej analogii – historii przypadkowych milionerów, którzy swoją fortunę wygrali w Lotka lub innej loterii. Otóż według sondaży, ponad 90% tych osób traci większość pieniędzy w pierwszych latach po wygranej. Bogactwo, które nie pochodzi z ciężkiej pracy, ale z przypadku lub jest dziedziczone ma bardzo niepewne podstawy i zwykle nie trwa długo…

Czytaj dalej …

Dziwka czy święta?

Jeszcze dwa tygodnie temu dobrze rozumiałam się z moją przyjaciółką. Dogadywałyśmy się świetnie, a mimo różnic poglądów zawsze potrafiłyśmy znaleźć pełen szacunku kompromis. Te dwa tygodnie wszystko zmieniły. Sprawiły, że rozjechałyśmy się na osi święta – dziwka jak żaba na lodzie. Ciekawe, czy zgadniecie, kto jest w naszym związku dziwką.

Nie, nie jestem kolejną osobą, która chce Wam wleźć do łóżka (no, chyba, że jesteście nieodparcie przystojni) i mówić, co macie myśleć i co macie robić. Nie powiem Wam, po której stronie stoję. I nawet nie chcę wiedzieć, co Wy na ten temat myślicie. Chcę się z Wami dogadywać, bez względu na Wasze poglądy. Dyskutować i dochodzić do kompromisu. A jeśli nie, zgodzić się, że nie zgadzamy, ale nadal się lubimy i szanujemy.

Czytaj dalej …

Szwajcarskie political fiction w wersji polskiej czyli kilka słów o Radzie Federalnej

Polityka może mieć dwie twarze. W wersji polskiej ta twarz zdaje się tak brudna i odstręczająca, że aż nie chce się jej dotykać, żeby nie zostać oblepionym czymś obrzydliwym. Być może dlatego wiele całkiem inteligentnych ludzi instynktownie zamyka uszy, gdy tylko ktoś zaczyna im sączyć, „co tam Panie, nowego w polityce”. I dlatego pewnie ten artykuł zostanie zakwalifikowany do Waszej prywatnej szufladki „trudne i brudne, lepiej nie tykać”. A niesłusznie.

Czytaj dalej …

Brexit a Szwajcaria

Wielka Brytania się eksituje (nie ekscytuje się tym razem), a wszyscy dookoła płaczą. Nie wiedzą za bardzo dlaczego, ale płaczą. Ogłosili konic świata, apokalypsę i armagiedon, a nawet nie załapali, mam wrażenie, co to za sobą pociąga. Każdy papla tylko o wartościach, otwartości i zaletach / wadach wielokulturowego społeczeństwa. Im bardziej ktoś się łapie za serce i sięga do języka emocji, tym bardziej podejrzewam, że został otumaniony przez slogany. Bo przecież za wyjściem z UE głosowali ci, którym ktoś coś wmówił. A teraz płaczą ci, którym również ktoś coś wmówił. Mało kto analizuje na zimno, do czego to zmierza. Mam taki cytat na początek, który obrazuje całkiem dobrze wiedzę społeczeństwa o Brexicie. Znalazłam go gdzieś na Twitterze i nie zareagowałam, więc uciekł mi gdzieś w przestworza Internetu, dlatego nie przytoczę Wam go dosłownie i nie podam autora. Komentarz brzmiał mniej więcej tak: „Brexit? Czy to znaczy, że w końcu nas wywalili z Euro?”

Czytaj dalej …

Jeśli TAK, kogo wykopią ze Szwajcarii?

Pod koniec miesiąca lutego odbędzie się referendum, czy należy automatycznie wyrzucać ze Szwajcarii cudzoziemskich przestępców. 97% czytających w tym momencie mój artykuł bez zastanowienia powie – i bardzo dobrze, jesteśmy na tak! „To przecież prawo wymierzone w tych wszystkich brudasów. Blablabla… Socjal…. Blablabla… Gwałty…. Przecież czytałem artykuł w najnowszych „Nowinach Prawicy”…. Blablabla… Arabi… Blablabla… Wszyscy oni są siebie warci…Blablabla…” Nawet Ci, którzy tak nie myślą i nie łykają propagandy jak młode gąski kaszę, będą uważać, że nas ten temat nie dotyczy. Przecież my pracujemy, dzieci są dobrze wychowane i nieźle się uczą. Ten problem dotyczy jakiś obszczymurków o nieco ciemniejszej karnacji z przedmieść Genewy. Nie nas.

A teraz dowiedz się, o czym tak naprawdę jest ta inicjatywa i zastanów się, czy na pewno Cię ona nie dotyczy.

Czytaj dalej …

Wybory tu, wybory tam, imigranci tam, imigranci….tam

W głowie się przewraca od tych cztery razy większych niż w naturze mordek patrzących z uśmiechem z billboardów, plakatów i wszelkich możliwych obwieszczeń wyborczych. Jestem w Polsce? Nie, nie! W Szwajcarii!

Jak to powiedział jeden taki socjolog z Uniwersytetu w Lozannie: „Tradycja obrzydliwych plakatów wyborczych jest długa i niezmienna.” Podpisuję się tym rękami i nogami, jednocześnie wyrażając zdziwienie, że w Szwajcarii ma miejsce śmiecenie tymi plakatami gdzie popadnie. Ostatnio nawet w Alpach, na wirażu 360 stopni przy sporym kącie nachylenia, od którego można było dostać bólu głowy i istnienia, zauważyłam przypięty do drzewa plakacik formatu A5 – głosujcie na XY! Ach Ci szwajcarscy górale mają dziwne poczucie humoru… Kto by się temu w takich ekstremalnych okolicznościach przyrody przyglądał. Czytaj dalej …

Nie dajmy sobie zamknąć dziobów!… czyli o polskim referendum ze szwajcarskiej perspektywy

Co to przyszły za czasy, kiedy wkurzone Szwajcarskie Blabliblu wypowiada się całkiem na poważnie na tematy polityczne? Gdzie się podział sarkazm, poczucie humoru i dystans do rzeczywistości? Ech, zdrada, zdrada, po trzykroć zdrada szczytnych ideałów wdupietomania i tumiwisizmu.

Ano podział się….nie wiem gdzie. A wkurzyłam się jak typowy Kiepski na system, na polityków i na dziennikarzy. Szczególnie na dziennikarzy. I na system! I na polityków! Wiecie – zwykle tak to jest, że czytuję sobie prasę polską i zagraniczną. Tu się zgodzę, tam się nie zgodzę, ale zwykle znajduję podobny tok myślenia jak mój, czy to gdzieś w artykule, czy w komentarzach. Pomruczę wtedy z uznaniem, dołożę jakiegoś swojego komentarzowego kleksa i czuję się usatysfakcjonowana, że ktoś tam gdzieś jest, kto myśli tak jak ja. Albo po prostu, kto myśli… Czytaj dalej …

Krajobraz szwajcarski po referendum antyimigracyjnym czyli granice demokracji bezpośredniej

Wiecie dobrze, że Szwajcaria pośród burzliwych wód kryzysu jest takim małym precedensem – zieloną wyspą pośród żywiołów. A wiadomo przecież, że wszyscy mieszkańcy i rozbitkowie na bezpiecznej wyspie nie chcą, żeby dla nich samych zabrakło słodkiej wody i bananów, gdy do wyspy dobiją inni rozbitkowie, zabierając im ich szałasy, zwierzynę i córki. To takie proste i ludzkie!

Dlatego rozumiem decyzję tej „małej” większości Szwajcarów (50,3%) o ograniczeniu imigracji (09. 02. 2014). Mimo, że jestem imigrantką, tak jak pewnie wielu z Was, ze zgrozą patrzę na palone samochody na przedmieściach Marsylii, na zamachy terrorystyczne w stolicach europejskich przygotowywane nie przez obywateli egzotycznych krajów, ale przez dzieci imigrantów, na Wigilię odwoływaną w wielu tradycyjnie chrześcijańskich społecznościach, żeby aby nie urazić przedstawicieli innych kultur. Nie chcę tego dla Polski – i nie chcę dla Szwajcarii, która wyjątkowo jeszcze się jakoś trzyma i jest „bielsza” niż większość państw Europy zachodniej. Czytaj dalej …

Tabula Rasa czyli zostań królem swojej szwajcarskiej Utopii

Czy marzyło Ci się kiedyś dostać w swoje łapy kraj do rządzenia? I mieć nieskończoną możliwość realizowania swoich najdzikszych eksperymentów społecznych, politycznych, czy ekonomicznych? Dziennikarze RTS – szwajcarskiej francuskojęzycznej telewizji stworzyli genialną grę strategiczną Tabula Rasa! Także od wczoraj nie potrafię się skupić na pracy, bo tylko obniżam podatki, buduję elektrownie nuklearne i podwyższam wiek emerytalny, co tam jakieś marne tłumaczenia w porównaniu z tym, że mój lud szwajcarski Joankolandu wielbi swoją królową, a dziura budżetowa mojego państwa topnieje jak lód w moim drineczku.

Na czym polega Tabula Rasa? Czytaj dalej …

Populizm a natura ludzka na podstawie niedzielnego referendum odnośnie inicjatywy Ecopop

Nie ukrywam, że fascynuje mnie demokracja bezpośrednia. Fascynuje, przeraża, pociąga, kusi i odpycha. Jest dla mnie fantastycznym studium zachowania jednostki w sytuacji, która dostaje do ręki narzędzia do realnej zmiany swojego losu.

No bo tylko pomyślcie – Zenek spod sklepu, który zwykle tylko wyrzeka na „władzę”, „tą bandę złodziei” i „idiotów” nagle zostaje prezydentem. Na początku myśli: no, teraz to zrobię z tym burdelem porządek! Wszyscy dostaną podwyżki! Zbuduję nowe szpitale! Obniżę podatki! A potem nagle dojdzie do wniosku, że pieniędzy na to ma X i to X musiałoby się cudownie rozmnożyć, żeby spełnić wszelkie obietnice. I biedny Zenek, który przecież miał dobre chęci, nagle staje po stronie tych „złodziei” i „skorumpowanych idiotów”. Idzie pod sklep do kumpli i się tłumaczy: „No jak to dlaczego nie obniżyłem tych podatków? A z czego byśmy zapłacili za te nowe szpitale? Dlaczego pielęgniarki nie dostały podwyżek? Bo podwyżki dostali policjanci!” Czytaj dalej …