Dzisiaj nawiedzą nas zakupowe historie inspirowane moim odkryciem roku – rolnikiem Albertem. Już dawno temu rozpoczęłam poszukiwania jakiegoś sympatycznego rolnika z okolicy w celu zakupu jego płodów… rolnych oczywiście. Bo po co w zasadzie ja mam płacić wielkim sieciom handlowym za pomidory, które prawdopodobnie zwiedziły więcej świata niż ja lub jabłka standardowej wielkości i koloru aż śliskie od pestycydów i innego syfu. Wolę zapłacić rolnikowi do łapki i przynajmniej znać mamę i tatę mojej sałaty i wszystkie jej zielone, liściaste siostry.
szwajcarska mentalność
Mądrości ludowe Szwajcarów – szwajcarskie powiedzenia i przysłowia
„Przysłowie mądrością ludu” – jak to się mówi. I tak to wygląda – wiele przysłów i powiedzeń odsłania charakter i dążenia danego narodu. Dlatego czasem napotykamy wiele przeciwstawnych złotych myśli – od naszych europejskich porad, by „chwytać dzień”, zapewnień, że „każdy jest budowniczym swojego życia” do buddyjskich nauk, żeby płynąć z prądem i akceptować wszystko to, co przyniesie nam los (i nie próbować o to walczyć). Jak w świetle tej teorii wygląda szwajcarska „osobowość”? Co wbija dzieciakom do głowy szwajcarska Mutti gdzieś tam na alpejskich halach?
Jak szorować płytki podłogowe w niebie
Szwajcarzy sobie nie pomagają. Nie zaczynajcie jeszcze jednak porywczo sięgać po klawiaturę jadąc bezpośrednio do komentarzy zanim nie doczytacie tego artykułu do końca! Jest w tym tyle niuansów, ile odcieni szarości po moim ostatnim „białym” praniu z jedną zawieruszoną skarpetką koloru czarnego.
Tkwi tutaj pewien szkopuł. Szwajcarzy poproszeni o pomoc, rzucą się jak pies bernardyn na potrzebującego, złego słowa nie powiedzą, a w ich oczach zabłysną łzy szczęścia, że zostali dopuszczeni do tego intymnego kręgu osób proszonych o pomoc. Jednak bardzo rzadko się zdarza, żeby zaproponowali tą pomoc z własnej inicjatywy. Czytaj dalej …
Rzecz o mieszanych związkach, czyli jakie są te szwajcarskie chłopaki?
Takie pytania otrzymywałam co jakiś czas w wiadomościach prywatnych. Co tu odpowiedzieć. Nuda, panie. Dialogi jakieś takie kiepskie. No, ale gdy to pytanie otrzymałam po raz trzeci, stwierdziłam, że czas o tym napisać, jakkolwiek dotykałoby to stereotypów, cech personalnych indywidualnych osób i trochę takiej czystej plotki.
No bo na przykład jacy są Polacy? Różni. Zależy od człowieka. Jeden cham, drugi całkiem do rzeczy. Różnice między Polakami a Szwajcarami wynikają głównie z wychowania. I są w stanie na początku zauroczyć, ale potem wychodzi „na prowadzenie” charakter tego jednego jedynego. Także bywają trwałe i szczęśliwe polsko-szwajcarskie związki, ale bywają i rozwody. Jak to w życiu, generalizować sobie można, a to co siedzi głęboko w człowieku, wyjdzie z czasem…i bynajmniej nie będzie to zależne od różnic kulturowych, ale od dopasowania. Tej konkretnej dziewczyny i tego konkretnego chłopaka. Czytaj dalej …
1 sierpnia czyli Święto Narodowe Szwajcarii
1 sierpnia czyli Święto Narodowe Szwajcarii. Wszyscy mają wolne, a każda gmina wydaje grubą kasę na huczne obchody z tradycyjnymi pochodami, koncertami i wieczornym pokazem sztucznych ogni. Tradycyjnie trwa rywalizacja między gminami na najbardziej atrakcyjny koncert, najgłośniejsze eksplozje fajerwerków, największe ognisko. Już od miesiąca w każdym sklepie można kupić flagi małe i duże, kredki w jedynych słusznych kolorach, chińskie lampiony ze szwajcarskim krzyżem i oczywiście sztuczne ognie.
Jak świętują Szwajcarzy? Cóż, radośnie, razem i bez nadęcia. To nie jest obciach, żeby pójść na pochód z flagami, koncertami na rogu alpejskim, najeść się fondue i opić szwajcarskim białym winem jak świnka. Imigranckie rodziny raźnie zasuwają na pokaz sztucznych ogni ubrane w tradycyjne szwajcarskie stroje z małymi flagami i zachwyconymi dzieciakami. Szwajcarska młodzież w pożyczonych od rodziców samochodach misternie opracowuje plan, jak by tu obskoczyć jak najwięcej fajerwerków, a na końcu w jakimś spektakularnym miejscu puścić swoje za uskładane kieszonkowe z połowy roku. Czytaj dalej …
Ziele szwajcarskie, sziszą i zielone wróżki
Dzisiejszy temat jest dość kontrowersyjny, także postaram się go przedstawić jak najbardziej obiektywnie. I nie będę w swoim stylu oplotkowywała wszystkich dookoła wymieniając po imieniu, miejscu zamieszkania i ilości posiadanych kotów, tylko jak najoględniej, tak, żeby połowa moich polskich znajomych nie kopyrtała później w „ciemnej celi na zgniłym posłaniu”.
Mianowicie dziś kochane dzieci będziemy mówić o trawce i haszyszu, różnicach w prawodawstwie polskim i szwajcarskim i o jak sytuacja wygląda w praktyce. Marihuana powyżej 1% THC i haszysz, czyli tak zwane narkotyki miękkie są w Szwajcarii oczywiście nielegalne, ale tolerowane. Czyli spożycie, posiadanie i produkcja są karalne. Do 10 gramów jest to kara w wysokości 100 franków szwajcarskich (około 300 złotych). A ile to tak w praktyce te 10 gramów, bo myślę, że duża część osób sobie wyobraża, że to może tak na pół skręcika. 10 gramów okazjonalnemu palaczowi może starczyć nawet na kilka miesięcy, a jeśli ktoś pali naprawdę dużo, to i tak trudno będzie mu to wszystko szybko zutylizować. Wizualnie 10 gramów to naprawdę solidna porcja. I tylko 100 franków szwajcarskich… Porównując, przejechanie na czerwonym będzie nas kosztowało 250 franeczków. Czytaj dalej …
Solidarni w nienawiści
Szwajcaria to kraj wielce nietypowy, jak wszyscy wiedzą. Nie dość, że podzielony jest na 26 kantonów i w każdym kantonie obowiązuje inne prawo, święta wypadają w inne dni i mówi się w innych językach, to jeszcze jego obywatele zdecydowanie różnią się mentalnością w zależności od miejsca zamieszkania.
Co to oznacza w praktyce? Szwajcarzy niemieckojęzyczni to tacy Niemcy do kwadratu, a Szwajcarzy francuskojęzyczni to Francuzi do kwadratu. Natomiast Szwajcarzy włoskojęzyczni nie są wcale Włochami do kwadratu, tylko hmmmm… Szwajcarzy mówiący w języku romansz prawie już wyginęli, chowają się gdzieś w wysokich górach w odciętych od świata wioskach (tylko 0,6 % mieszkańców). Czyli jak można streścić w jednym zdaniu mentalność Szwajcara z części niemieckojęzycznej? Należy wziąć wszystkie stereotypy odnośnie Niemców, nasilić ich intensywność do potęgi entej i wyjdzie Szwajcar niemieckojęzyczny jak znalazł! Szwajcarzy francuskojęzyczni za to łatwiej się porozumieją ze swoim kolegą z Paryża, niż z Zurychu i codziennie oglądają France24. Analogicznie Szwajcarzy włoskojęzyczni powinni być głośni, flirciarscy i beztroscy. Zapytałam o to mojego partnera z tandemu językowego, Fabio, który pochodzi z kantonu Ticino. Otóż nic takiego – Szwajcarzy włoskojęzyczni są bardzo zamknięci w sobie i według niego, nienawidzą wszystkich dookoła. Jak to wygląda w praktyce? Mieszkańcy Locarno nienawidzą mieszkańców Lugano i na odwrót. Mieszkańcy wiosek pod Lugano nienawidzą mieszkańców Lugano i na odwrót. Wszyscy Szwajcarzy włoskojęzyczni nienawidzą Włochów, ale! również Szwajcarów niemiecko- i francuskojęzycznych. Czytaj dalej …
Wpis ponury, bo i pogoda ponura: o gadce – szmatce i stereotypach o Rosjanach
Przyjechałam do Polski na mały „urlopik” od Szwajcarii. Uśmiechnięta, rozpromieniona, super, wreszcie ktoś mnie tu rozumie, wreszcie mogę sobie pogadać tak bez kompleksów… „O, dzień dobry, miło zobaczyć Polaków”, „Dzień dobry, pogoda coś nie halo tej wiosny, co?”, „Dzień dobry, słyszałam, że ceny biletów mają podrożeć, to prawda?”. I wiecie co? Myślę, że jeszcze trochę i ktoś by zadzwonił po sympatycznych panów z kaftanem bezpieczeństwa z przybytku o miłych w dotyku ścianach. Bo przecież wszyscy, którzy się uśmiechają i są mili dla przechodniów na ulicy to niebezpieczni wariaci albo flirtują. Tak, tak, w ciągu godziny miałam z cztery propozycje randek. Po tej godzinie zrezygnowałam, zlałam się z obojętnym tłumem, założyłam słuchawki na uszy, ale w środku coś ciągle krzyczało: „Ludzie, dlaczego jesteście tacy smutni?”
Dlaczego nigdy ze sobą nie rozmawiamy na ulicach? Dlaczego wszyscy mają słuchawki na uszach i jak ognia unikają wymiany spojrzenia? Dlaczego trzeba nam paru piw, żeby do kogoś zagadać w knajpie? Czytaj dalej …
