Szwajcaria to kraj wielce nietypowy, jak wszyscy wiedzą. Nie dość, że podzielony jest na 26 kantonów i w każdym kantonie obowiązuje inne prawo, święta wypadają w inne dni i mówi się w innych językach, to jeszcze jego obywatele zdecydowanie różnią się mentalnością w zależności od miejsca zamieszkania.
Co to oznacza w praktyce? Szwajcarzy niemieckojęzyczni to tacy Niemcy do kwadratu, a Szwajcarzy francuskojęzyczni to Francuzi do kwadratu. Natomiast Szwajcarzy włoskojęzyczni nie są wcale Włochami do kwadratu, tylko hmmmm… Szwajcarzy mówiący w języku romansz prawie już wyginęli, chowają się gdzieś w wysokich górach w odciętych od świata wioskach (tylko 0,6 % mieszkańców). Czyli jak można streścić w jednym zdaniu mentalność Szwajcara z części niemieckojęzycznej? Należy wziąć wszystkie stereotypy odnośnie Niemców, nasilić ich intensywność do potęgi entej i wyjdzie Szwajcar niemieckojęzyczny jak znalazł! Szwajcarzy francuskojęzyczni za to łatwiej się porozumieją ze swoim kolegą z Paryża, niż z Zurychu i codziennie oglądają France24. Analogicznie Szwajcarzy włoskojęzyczni powinni być głośni, flirciarscy i beztroscy. Zapytałam o to mojego partnera z tandemu językowego, Fabio, który pochodzi z kantonu Ticino. Otóż nic takiego – Szwajcarzy włoskojęzyczni są bardzo zamknięci w sobie i według niego, nienawidzą wszystkich dookoła. Jak to wygląda w praktyce? Mieszkańcy Locarno nienawidzą mieszkańców Lugano i na odwrót. Mieszkańcy wiosek pod Lugano nienawidzą mieszkańców Lugano i na odwrót. Wszyscy Szwajcarzy włoskojęzyczni nienawidzą Włochów, ale! również Szwajcarów niemiecko- i francuskojęzycznych.
Powiedziałam o tej zaskakującej dla mnie konkluzji Stevowi i on stwierdził, że jest to jak najbardziej wspólna cecha mentalności wszystkich Szwajcarów. I tak: Mieszkańcy Romandii nienawidzą mieszkańców Genewy i na odwrót. Mieszkańcy przedmieść nienawidzą mieszkańców Lozanny i na odwrót. Mieszkańcy Jury nienawidzą mieszkańców okręgu Jeziora Genewskiego i na odwrót. A wszyscy razem wzięci solidarnie nienawidzą Szwajcarów z innych kantonów.
Jak wygląda kwestia komunikacji w tym wielojęzycznym kraju? Większość osób myśli, że skoro w Szwajcarii są 4 języki oficjalne: niemiecki, francuski, włoski i romansz, to wszyscy obywatele posługują się tymi językami. Nic bardziej mylnego. I tak, Szwajcarzy niemieckojęzyczni często porozumiewają się ze swoimi braćmi francuskojęzycznymi po angielsku albo wcale. I po wyjeździe do francuskojęzycznego kantonu czują się jak za granicą. Steve akurat mówi płynnie po niemiecku, bo jego mama pochodziła z kantonu St-Gallen. Także na przykład zna wszystkie kołysanki i piosenki dziecięce po niemiecku, a po francusku w ogóle. Z drugiej strony nie potrafi czytać i pisać po niemiecku, więc gdy na przykład, gdy trzeba odpowiedzieć na jakiś list, ja czytam na głos i wtedy Steve odpowiada słownie, co ja staram się przekazać na piśmie. A jako, że odpowiada po szwajcarsku – niemiecku, to mamy z tego ubaw po pachy.
Większość Szwajcarów mówi po szwajcarsku – niemiecku tzw. Schwyzertüütsch, czyli gwarą alemańską języka niemieckiego. Brzmi to zupełnie niezrozumiale nawet dla osoby posługującej się językiem niemieckim. Ponoć po dłuższym przebywaniu z takim oto „khe shre srljps shnups” da się coś zrozumieć. Może w teorii. Dla mnie to czarna magia, brzmi bardziej jak norweski, duński, czy holenderski. Mówi się, że szwajcarskiej wersji niemieckiego nie używa się w piśmie, ale mój kolega Dani chyba o tym nie słyszał i cały czas zamieszcza takie na przykład opisy na fejsie: „Het öpert Lust as Afro-Pfingste z goh?”* Czy Wam to naprawdę brzmi po niemiecku? No przyznać się, niemieckojęzyczne ludki! Najbardziej charakterystyczne słowo to „chuchichästli”*. Mówi się, że jeśli obcokrajowiec potrafi je prawidłowo wymówić, to znaczy, że mówi prawidłowo po szwajcarsku – niemiecku. Zasad gramatycznych tak jakby nie ma. Jedyna zasada to niemiłosierne skracanie wszystkich wyrazów. Jak chcemy zdrobnić jakiś wyraz dodajemy końcówkę –li, co jest akurat bardzo słodkie. I łączymy wyrazy, np. „ Das chame nid säge” to (przecież to oczywiste!) „Das kann man nicht sagen”.
Podsumowując, Szwajcarów nie łączy ani język ani mentalność ani nawet sympatia do krajanów. Co więc łączy Szwajcarów oprócz jasnoczerwonego paszportu? Dlaczego mieszkańcy niemieckojęzycznych kantonów nie chcą mieć stolicy w Berlinie, a Szwajcarzy francuskojęzyczni nie ciągną naturalnie do Paryża? Otóż proszę Państwa, może i mieszkańcy różnych kantonów nie przepadają za sobą nawzajem, ale to uczucie nie jest tak silne jak nienawiść do obcokrajowców. Według typowego Jean-Clauda spod Lozanny Szwajcarzy niemieckojęzyczni są oczywiście jacyś dziwni, ale Francuzi śmierdzą, brudzą i hałasują. Według typowego Utza z Appenzellu, może i Szwajcarzy spod Genewy są nieco zarozumiali, ale Niemcy są jeszcze gorsi – otwarci na wszystkie płcie i rasy (o, zgrozo, jak można?) i tolerancyjni (cooo?). Szwajcarzy wszelkich maści i języków łączą się solidarnie w jednym uczuciu – nienawiści do obcych. Dlatego proponuję te piękne hasło „jedność mimo różnic” zamienić na bardziej realistyczne: „solidarni w nienawiści”.
Czy komuś to coś przypomina? Czy lektura mojego artykułu to jak spojrzenie w lustro? Drodzy Polacy, tak kochający swoją stolicę, szanujący górali, doceniający Krakowiaków i Poznaniaków i rozumiejący Ślązaków… Życzę wszystkim dystansu do siebie, a żeby znaleźć ten dystans, najlepiej jest wyjechać i dowiedzieć się „organoleptycznie”, że nie jesteśmy tacy źli. I zatęsknić…
A teraz coś lżejszego do rozładowania smętnego nastroju. Znowu klasyczna reklama Ovomaltine – jednej z najbardziej rozpoznawanych szwajcarskich marek. Wysłał mi ją mój kolega Pierre (z Francji), gdy tylko się dowiedział, że zaczęłam się spotykać ze Szwajcarem francuskojęzycznym z pytaniem, czy on też mówi tak wolno i śmiesznie. Reklama ta jest pastiszem szwajcarskiego akcentu w języku francuskim.
*Powinno być: „Hat jemand Lust an das Afro-Pfingsten (Festival) zu gehen?”- Czy ktoś ma ochotę wybrać się na festiwal Afro-Pfingsten?
*Szafka kuchenna.
‚chuchichästli’ nie mam pojęcia jak to brzmi w oryginale ale tak na mój gust to wygląda küchen kastlik – kukastlik – czyli śląska szafka kuchenna. Szwajcarska języka nie taka trudna języka.
P.S. Solidarni w nienawiści – czyli wyborcy PiS to urodzeni Szwajcarzy!!! – czy Heimat zatem nie może się po nich upomnieć?!
He, faktycznie podobne. Tylko to „ch” to nie wymawia się „k” tylko takie „h” z głębi płuc, jakby przy charkaniu….
Tak, tak, nikt nie mówił, że szwajcarski jest seksowny… 🙂
Bardzo prawdziwy artykul. Tak faktycznie tam jest. Mieszkam w tym kraju 23 lata – niemiecki kanton/jak ja to wytrzymuje?/ Wszyscy wszystkich nienawidza i wyszydzaja. Faktycznie nienawisc do obcokrajowcow ich laczy. Sa zadufani w sobie, egoistyczni, narcystyczni. Gdy cos idzie nie tak to przeciez nie zwala winy na siebie, na swoja nieudolnosc- auslender jest winien! Jakie to latwe i proste. A ile ci obcy kosztuja ? Sa przypadki milionowych miesiecznych pensji, co wyprawiaja banki- a jak Jakis naprade biedny obcy otrzyma pomoc – autentyczna sytuacja- czerwony krzyz oplacil transport do lekarza 30fr to uslyszalam- „tak byc nie powinno, to mnie zawsze doprowadza do wscieklosci”. No i zeby na koniec bylo „smieszniej” to sami o sobie mowia, ze sa mili i serdeczni. O Jezu ratunku co za dwulicowosc!
Nie tylko dwulicowosc: ja tu widze trzylicowosc. Bardzo czesto Szwajcarzy (mezczyzni) biora sobie za zone auslanderke (Slowianki na topie!). Jak ta dalej pojdzie, to za jedna generacje czy dwie nie bedzie prawie zadnego Szwajacara z krwi i kosci od praprzodkow, bo beda to dzieci malzenstw mieszanych (szwajcarsko-obcych) niejednokrotnie z podwojnym obywatelstwem.
A kobiety Szwajcarki? Bardzo czesto stawiaja na kariere, jesli nie zdecyduja sie zostac w domu i odchodowac male.
Dziekuje za ten wpis, wlasnie to jak Szwajcarzy sie porozumiewaja gryzlo mnie juz od dawna:) I jak w takiej Belgii na przyklad, dwa jezyki sa do ogarniecia, tak nie umialam zrozumiec jak Szwajcarzy ogarniaja cztery jezyki urzedowe? Teraz juz wiem – nie ogarniaja:) Poza jezykowo, tez wiele cikawego doczytuje wlasnie. Swietny blog.
A czy to jest standardem w CH, że jeśli jest spotkanie biznesowe online, to się nie witają po dołączeniu do calla i nie żegnają tuż przed rozłączeniem się na końcu spotkania? Byłam ostatnio na takich spotkaniach ze szwajcarami i miałam warażenie, że słowa dzień dobry/do widzenia/cześć są im obce.
Nie 🙂 To dziwne.