Uwielbiam polskie odpowiedniki szwajcarskich nazw. Niezbyt inspirujące nazwy niemieckie lub francuskie po polsku mają niesamowity potencjał narracyjny! Aargau, który po niemiecku brzmi tak interesująco jak anagram „regału” to średniowieczna Argowia z rycerzami i damami dworu. Kanton Graubünden, o którym po niemiecku można powiedzieć tyle, że jest szary i nijaki, pod nazwą Gryzonia żyje w mojej głowie jako kraina rządzona przez mordercze świstaki. Za to Schaffhausen – szafa w porządnym niemieckim Hause – to Szafuza, podstarzała szafiarka ze skrzeczącym głosem niegdyś seksownej nałogowej palaczki.
Dziś bierzemy na warsztat szafiarkę. Czy naprawdę niegdyś była seksowna, a dziś już nie? Ha! To pewnie zależy od gustu, ale jedno mogę powiedzieć o tym malutkim kantonie – niewiele jest miejsc w Szwajcarii, których dotyczy tak wiele anegdotek i ciekawostek. Szafuza – to dopiero jest osobliwość!
Dzisiejszy artykuł jest częścią cyklu, który opisuje poszczególne szwajcarskie kantony: „Dzień Kantonów”. W końcu Szwajcarii nie da się wiarygodnie przedstawić jako jednorodnego organizmu z jasno określoną mentalnością. Bo w Szwajcarii w końcu wszystko zależy od kantonu!
O jakich kantonach więc już rozmawialiśmy?
1 – progresywny, przepiękny kanton Vaud
2 – konserwatywny Appenzell (Inner- i Ausserrhoden)
3 – liberalna, ale tradycyjna Bazylea (Basel Stadt i Basel Landschaft)
4 – włoskojęzyczny kanton wakacyjny Ticino
5 – rolnicza Argowia
6 – dominujący, bogaty Zurych
7 – Jura dla samotników
8 – Berno jako Szwajcaria w pigułce
9 – no i dzisiaj szwajcarski półwysep Szafuza
Szwajcarski półwysep oblany niemieckim morzem
Tak dokładnie można określić położenie Szafuzy. Szafuza to najbardziej wysunięty na północ szwajcarski kanton. Zamieszkuje w nim zaledwie 82 tysiące osób, w tym niemal połowa w stolicy kantonu o tej samej nazwie. Kanton niemieckojęzyczny, protestancki z dominującą ludnością szwajcarską (w Szwajcarii jeśli tylko 21% populacji kantonu ma obce korzenie, to już znaczy, że kanton niemal jednorodny).
Eksklawa, enklawa, eksklawa
Przyjrzyjmy się granicom Szafuzy i unieśmy kolektywnie prawą brew. Tak, tak, Szafuza podzielona jest na 3 części. Na podstawie Szafuzy można poćwiczyć rozumienie różnic między enklawą a eksklawą.
Szafuza posiada dwie eksklawy: w okolicach Rüdlingen i Stein-am-Rhein, a i otula jedną enklawę w Büsingen, która należy do terytorium Niemiec. Co ciekawe, kwestia połączenia Szafuzy w całość choćby niewielkim paskiem terenu była dyskutowana na Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku. Pomimo, że Genewa została właśnie wtedy połączona drogą lądową z resztą Szwajcarii, wniosek Szwajcarów dotyczący Szafuzy został odrzucony.
Co ciekawe, domy w niemieckiej ekslawie Büsingen mają podwójne kody pocztowe, a klub piłkarski w miasteczku jest jedynym niemieckim klubem, który gra w lidze szwajcarskiej.
The Wodospad!
Jedną z największych atrakcji Szafuzy jest Wodospad na Renie (Rheinfall), jeden z emblematycznych widoków Szwajcarii. Co sekundę około 700 tysięcy litrów wody przelewa się przez imponujące progi w skałach, które od wielu tysięcy lat odpierają ten żywioł. Do skały na środku wodospadu można dotrzeć statkiem. Największego wodospadu w Europie „strzegą” dwa zamki na przeciwległych brzegach: Wörth i Laufen.
Średniowieczna perełka Szafuzy
Urocze miasteczko Stein-am-Rhein położone w jednej z mniejszych części Szafuzy mogłoby śmiało robić za scenografię filmu, którego akcja rozgrywa się w Średniowieczu. Malowane fasady domów, plac ratuszowy, uliczki, mury miejskie i wieża wyglądają jak z bajki braci Grimm. To kolejne must-see w kantonie Szafuza, szczególnie w okresie przedświątecznym.
Bombardowanie Szafuzy w 1944 roku
Szwajcaria przetrwała nietknięta I i II wojnę światową jako państwo neutralne, ale… z małymi wyjątkami. Najpoważniejszym z tych incydentów było bombardowanie miasta Szafuza przez aliantów 1 kwietnia 1944 roku. Jak mówili alianci, Szafuza została zbombardowana przez pomyłkę ze względu na złe warunki atmosferyczne i błędy nawigacyjne – planowanym miejscem nalotu były zakłady przemysłowe w niemieckim Ludwigshafen. Szwajcarzy podejrzewali jednak inaczej – że naloty na Szwajcarię były „karą” za handel z nazistami.
Alianci wystosowali oficjalne przeprosiny i wypłacili Szwajcarii odszkodowanie, ale od tego czasu Szwajcarzy ogłosili, że będą restrykcyjnie egzekwować nienaruszalność swoich granic powietrznych i zaczęli zestrzelać samoloty, które je przekroczyły. Dodatkowo Szwajcarzy mieszkający w regionach przygranicznych zaczęli malować na dachach olbrzymie flagi Szwajcarii.
W wyniku nalotu zginęło 40 osób, a ponad 100 zostało rannych – mieszkańcy nie byli przygotowani i zaczęli uciekać dopiero, gdy wybuchły pierwsze bomby. Miasto zostało doszczętnie zniszczone.
Nie głosujesz? Mandacik się należy!
Szafuza jest ostatnim szwajcarskim kantonem, gdzie głosowanie jest obowiązkowe. Wszyscy obywatele Szwajcarii powyżej 18 i poniżej 65 roku życia, którzy nie dopełnią swoich obowiązków obywatelskich bez ważnego uzasadnienia, płacą 6 franków szwajcarskich (ok. 24 zł). Przed 2014 rokiem kara wynosiła 3 chf, ale parlament kantonalny postanowił ją dwukrotnie podwyższyć.
Kara może nie jest najwyższa, ale działa! Szafuza tradycyjnie szczyci się jedną z najwyższych frekwencji wyborczych w całej Szwajcarii.
Wino i wszystko jasne!
Niewiele osób wie, ale Szafuza, a szczególnie pagórkowaty region Klettgau to jeden z ważniejszych regionów winiarskich niemieckiej części Szwajcarii. Łagodny klimat, niewielkie opady deszczu, dobre gleby i dużo słońca – wszystkie te warunki sprzyjają winoroślom, z których powstaje pyszny Pinot Noir, lub jak mówią w Szafuzie, Blauburgunder. Jeśli jednak nie jesteście wielbicielami czerwonego wina, spróbujcie lokalnego białego – w regionie nadreńskim dominuje Riesling-Sylvaner.
Od 3 miesięcy mieszkam w Schaffhausen, dlatego nie mogę się uznać za specjalistę, ale na pewno mogę powiedzieć pierwsze wrażenia.
Miasto jest czyste i trochę aż za spokojne (jestem z Warszawy). Do pracy chodzę na piechotę, czego bym już nie oddał za żadne skarby. Świetna baza sportowa, wszystko jest na miejscu (sklepy, restauracje, bary), a jak się chce trochę taniej, to Niemcy niemal za rogiem.
Na początku bałem się trochę takiej pipidówy i chciałem mieszkać w Zurychu i dojeżdżać do pracy, ale teraz nawet chyba bym już nie chciał mieszkać w wielkim (większym) mieście.
Jeszcze nie udało mi się poznać żadnych Polaków, ale za tym nie tęsknię.
Pozdrawiam serdecznie, świetny blog!
a macie basen? (ta baza sportowa o które mowisz?) Mieszkam w Genewie i mamy tu olimpijski basen za 20 CHF miesiecznie, coś pięknego! Nie przezyję jesli kiedys po jakiejs przeprowadzce nie będzie gdzie pływać :/
Ja jestem niebasenowy zupełnie, także nawet nie wiem.
Jak była rodzinka, zabrałem ich na termy, całkiem niedaleko, ale tobie chyba chodzi o coś bardziej sportowego.
Ja akurat gram w rugby z lokalnym klubem. Całkiem, całkiem.
Chcę się zacząć wspinać i już znalazłem ściankę, ale jeszcze nie byłem.
Crossfit.
Rower.
Reszty jeszcze nie zbadałem, ale przyjdzie na to czas.
Nawet do gór nie jest tak daleko, a niby najdalej z całej Szwajcarii. W Polsce miałem dalej.
Dzięki, Tomek! Pozdrawiam!
Czesc Tomek,
Czy moglabym prosic o kontakt do Ciebie? Mieszkam od 7 lat w Basel, ale mam mozliwosc przeprowadzki do Schaffhausen, i mam pare pytan;-)
Dzieki: ki_ka at bluewin . ch
Pozdrawiam
Paulina
Istotnie, świetny blog! Pozostaję z zachwytem i z podziwem, że Autorce udaje się tak zniuansowanie oddać różnice między kantonami, a jednocześnie ducha szwajcarskości (?) Pozdrawiam!
Dzięki wielkie, (u)ściski!
Świetny wpis! Bardzo ciekawe spojrzenie na region. Ten jest szczególnie interesujący ze względu na położenie geograficzne, mnie niezwykle interesują takie historyczno-geograficzne ciekawostki.
Dziękuję też za wzmiankę o kwestii dotyczącej głosowania, to bardzo ciekawy system, który miałby szanse sprawdzić się w Polsce 🙂
Aha, zgadzam się, że Szafuza jest wyjątkowa pod wieloma względami i bardzo memowa (memiczna?) 🙂
Warto wspomnieć, że w Schaffhausen produkowane są wspaniałe zegarki o tej samej nazwie.