Dlaczego Polska nie jest tak bogata jak Szwajcaria – czyli Polacy w szwajcarskim, krzywym lustrze

Nie mogę przestać patrzeć na Szwajcarię przez pewną perspektywę. Może to jest ściśle „moja” cecha, że nieważne jak daleko jestem od Polski, moje korzenie wyłażą zza międzynarodowej fasady jak zombie z grobów w Halloween. Ale nie łudzę się, że jestem taka wyjątkowa: każdy nosi w sobie przeszłość, dzieciństwo, swoich rodziców i dziadków, swoją Ojczyznę i cały zestaw kodów kulturowych, które są niedostępne dla kogoś wychowanego poza jego krajem. Mam wrażenie, że im dalej się chce od tego uciec, być takim amerykańskim, szwajcarskim, czy jakimkolwiek innym, tym bardziej te korzenie są widoczne. Jak drzewko, które rośnie tak intensywnie chcąc uciec w górę od tego co go trzyma ziemi, że jego korzenie, żeby to zrównoważyć, zaczynają również się rozbudowywać wystając ponad powierzchnię. Im dalej by się chciało uciec, tym głębiej sięgają korzenie. To tak jak hejterzy rodem z Onetu, którzy krytykują Polskę i Polaków na wszystkie sposoby, ale jednocześnie każdego dnia regularnie o tej samej porze odpalają ten sam polski serwis. Żadne tam The Guardian czy choćby The Sun…

Nieważne jak pyszny chleb z francuskiej piekarni byśmy jedli, porównywać go będziemy zawsze do tego pachnącego, kwaśnego, jeszcze ciepłego, z jednej strony z błyszczącą, ciemnobrązową skórką, a z drugiej umączonego, którego pamiętamy z dzieciństwa. Którego podgryzałam w drodze do domu czasem tak namiętnie, że jeszcze przed wejściem wiedziałam, że muszę wymyślić wielce prawdopodobną historię o zdychającym z głodu szopie – praczu, który porwał rzeczony bochenek. I to ten polski chleb na zakwasie będzie dla nas punktem odniesienia!

Czytaj dalej …

Dlaczego Szwajcaria jest bogata? Odkryjmy tajemnice dobrobytu Szwajcarii

Po raz kolejny: dlaczego nie Polska?! Tutaj akurat odpowiedź jest prosta: nasza historia przez ostatnie wieki delikatnie rzecz ujmując nie należała do prostych. Ale Szwajcaria przecież jeszcze na początku XX wieku była biedna!

Oczywiście na temat bogactwa Szwajcarii krąży mnóstwo mitów. Najpopularniejszy dotyczy żydowskiej i nazistowskiej fortuny zdeponowanej w szwajcarskich bankach w czasie II wojny światowej. Nie twierdzę bynajmniej, że jest to nieprawda. Nie można jednak utrzymywać, że zamożność Szwajcarii jest oparta tylko lub przede wszystkim na tych zagarniętych środkach. Przecież gwałtowny przypływ środków bez żadnych podstaw ekonomicznych zostałby niemal natychmiast skonsumowany przez 4,5-milionowy wówczas naród. Odwołajmy się tutaj do bardzo prostej analogii – historii przypadkowych milionerów, którzy swoją fortunę wygrali w Lotka lub innej loterii. Otóż według sondaży, ponad 90% tych osób traci większość pieniędzy w pierwszych latach po wygranej. Bogactwo, które nie pochodzi z ciężkiej pracy, ale z przypadku lub jest dziedziczone ma bardzo niepewne podstawy i zwykle nie trwa długo…

Czytaj dalej …

Dlaczego Szwajcaria to kraj zegarków?

Dlaczego Szwajcaria słynie ze swoich zegarków? Dlaczego akurat nie Polska? Przecież Antoś Patek – współtwórca jednej z najbardziej luksusowych firm zegarmistrzowskich Patek Philippe pochodzi z podlubelskich Piasków, a nie z Genewy… Zanurzcie się w tę fascynującą historię o szwajcarskim szczęściu, niezłej żyłce do interesów i o kilku pomyślnych zbiegach okoliczności.

Czytaj dalej …

Czy Szwajcaria została założona przez Templariuszy?

18 maja 1291 roku upadł i został zrównany z ziemią ostatni bastion Templariuszy na Ziemi Świętej – twierdza Akka. Zaledwie kilka miesięcy później, 1 sierpnia, trzy niewielkie regiony przyszłej Szwajcarii podpisały Akt Konfederacji. Przypadek? Nie sądzę!

Hipoteza, że Szwajcaria została założona przez Templariuszy ma bardzo wielu zwolenników nie tylko wśród amatorów teorii spiskowych, ale również poważnych historyków. Co ciekawe, zarówno ten temat jak i wczesna historia Szwajcarii jest dość słabo zbadana i owiana wieloma legendami.

Czytaj dalej …

Miałeś Szwajcarze alpejski róg…

Parafrazując Wyspiańskiego z „Wesela”. W zasadzie nie miałeś, a masz. Czyli dziś będzie o rogu alpejskim, jak sama nazwa wskazuje.

Róg alpejski, piękne Panie, brzydcy Panowie, to drewniany instrument muzyczny z grupy aerofonów ustnikowych tradycyjnie używany przez pasterzy alpejskich do komunikacji przed erą komunikacji satelitarnej. Obecnie jednak nieco częściej służy do zabawiania tłumów wraz z rzucaniem flag kraju i kantonu przy lokalnym winku i fleszów skośnookich aparatów.

Czytaj dalej …

Kolorowi chłopcy czyli Gwardia Szwajcarska

Barwne, egzotyczne (i najczęściej bardzo przystojne) ptaki stojące na straży Papieża w Watykanie. Gwardia Szwajcarska. Dlaczego nie Gwardia Włoska? Dlaczego nie Gwardia Hiszpańska, albo chociażby Polska? Przecież jest wiele krajów, bardziej „zasługują” na tą służbę niż Szwajcaria, gdzie tylko około 40% populacji podpisuje się pod religią katolicką. Dlaczego?

Tradycja, oczywiście, Panie i Panowie, tradycja… i moda. Zaczęło się od pewnego 16-wiecznego trendu (jak pięknie te dwa słowa brzmią obok siebie). Otóż średniowieczna armia szwajcarska była uważana za niezwykle skuteczną i lojalną, dlatego „w modzie” było najmowanie helweckich oddziałów do osobistej ochrony europejskich dworów. Gwardia Szwajcarska działała wówczas między innymi na dworach francuskim, niemieckim i włoskim. W roku 1506 Papież Juliusz II, który wcześniej był Biskupem Lozanny i dlatego dobrze znał umiejętności szwajcarskiej armii, zaprosił do Rzymu helweckich żołnierzy. Czytaj dalej …

A gdyby tak na jedną niedzielę zakazać ruchu samochodów?…

To nie jest jedynie mrzonka szalonych ekologów, co się przywiązują do drzew i jedzą korzonki? Tak, tak, w 1973 roku na fali drastycznych podwyżek cen benzyny i jednoczesnych niedoborów paliwa na stacjach benzynowych, Szwajcarska Rada Federalna ogłosiła zakaz używania pojazdów mechanicznych przez trzy niedziele. Po drogach mogły poruszać się tylko pojazdy uprzywilejowane (karetki, policja) oraz niektóre taksówki.

Na początku Szwajcarię ogarnęła panika! Weźcie pod uwagę, że w 1973 roku Szwajcarzy byli już raczej przyzwyczajeni do poruszania się samochodami i niemal w każdym gospodarstwie domowym znajdował się przynajmniej jeden pojazd mechaniczny.

Jak wyglądały te sławetne niedziele bez samochodu? Pewnie myślicie, że niedziela bez samochodu znaczyła tylko jedno – dzień z michą chipsów przed telewizorem – bo po co się ruszać z domu! Nic mylnego! Wszyscy Szwajcarzy, którzy w tym roku już kontaktowali, wspominają ten dzień z rozrzewnieniem. Typowo dla każdego dnia, gdzie dzieje się coś wyjątkowego, każdy dokładnie pamięta, co, gdzie i z kim robił. Czytaj dalej …

Mityczne stwory i dziwy Szwajcarii – część 2

Wiem, że lepiej „sprzedają się” opowieści polityczno – podatkowo – językowo – realiowe o Szwajcarii! Kto tam w dzisiejszym pędzącym świecie ma czas, żeby zagłębić się w historię o wiedźmach i dziwnych stworach, w które ktośtam kiedyś wierzył? No i co z tego, że wierzył, jak teraz już nie wierzy! I w żaden sposób to nie wpływa na obecną rzeczywistość!

Dlatego te wszystkie artykuły o „magicznej”, dawnej stronie Szwajcarii dedykuję tym, w których tak jak mnie,  historie o mitycznych stworach budzą małą Joankę, która skulona w łóżku przed spaniem słuchała historii mojej babci o zgubionej w ciemnym lesie dziewczynce, którą przed zjedzeniem przez wilki uratowała Matka Boska ze świecą w ręce, albo o tym, że jak w czasie burzy, a dokładniej w trakcie błyskawicy spojrzy się w niebo, to zobaczy się otwierające się niebiosa, a tam Jezusa i Marię. Tyle, że za tą chwilę prawdy zapłaci się utratą wzroku. Czytaj dalej …

Mityczne stwory i dziwy Szwajcarii – część 1

Jeśli ktoś regularnie czyta mojego bloga, to pewnie wie, jak bardzo fascynuje mnie lokalny folklor i ludowe wierzenia, mityczne zwierzęta, wiedźmy, pogańskie bożki i wszelkie inne prechrześcijańskie straszności, w które niegdyś wierzyli starzy górale z alpejskich hal. Jak ktoś przegapił, polecam artykuł o Toggeli (TU), czy słodziutkim Dahu – koziołku o dwóch krótszych, dwóch dłuższych nóżkach (TU).

Dzięki Tolkienowi nasza kultura przesiąknięta jest mitologią celtycką i nordycką. Każdy ma jakieś wyobrażenie, jak wyglądają i gdzie mieszkają krasnoludy, czy gnomy, małe dziewczynki chcą być elfkami, lub czarodziejkami, a chłopcy chcą walczyć z krwiożerczymi ogrami. Niewiele osób pamięta, że nasz słowiański folklor jest równie bogaty, choć dość daleki od celtyckiego. Za to nasze przeszłe wierzenia przeplatają się i dopełniają z mitologią germańską, dlatego w moich opowieściach będziecie mogli na pewno odnaleźć słowiańskie odpowiedniki. (Tak jak jedna z czytelniczek skomentowała historię o demonie nocnym Toggeli – „przecież to nasz polski dusiołek!”). Czytaj dalej …

Mikołaj z Flue – patron Szwajcarii i symbol pokojowych mediacji

Szwajcarzy uważają, że religia i wiara w Boga to tak głęboko prywatne sprawy, że bardzo rzadko udaje się  ludziom „z zewnątrz” dowiedzieć, czy ich szwajcarski kolega z pracy to właściwie katolik, protestant, czy ateista. To, że miły sąsiad, który kręci się zawsze tu i ówdzie, tam zagada o życiu, tu pomoże grabić liście, to ksiądz, dowiedziałam się od naszych najbliższych sąsiadów. Tak, tak, nasz wioskowy ksiądz zobaczywszy mnie z grabiami, w pięć minut pojawił się ze swoimi i bez zbędnych cergieli zaczął rozprawiać się z podstępnymi liśćmi z mojego ogrodu. „Razem będzie szybciej!” mrugnął. Ksiądz, mimo że spędziłam na rozmowach z nim niejedno popołudnie, nigdy nie zapytał mnie otwarcie o to, w co wierzę, jaki jest mój stosunek do religii, kościoła, czy Boga.

Tak też jest z większością Szwajcarów. Symbole religijne możecie znaleźć w miejscach niedostępnych dla obcych – najczęściej w sypialni. A co w tych sypialniach znajdziecie? Krzyż? Maryję? Bardzo rzadko! Natomiast często na ścianie znajdziecie powyższy obraz. Czytaj dalej …