Ten artykuł z jakże kontrowersyjnym tytułem napisany jest z mojej bardzo wąskiej perspektywy. Moja perspektywa jest otoczona perspektywami Szwajcarów mieszkających w kantonie Vaud, a że bliskie sobie perspektywy wpływają na siebie nawzajem, także zdaje się, że sama zaczynam pałać niechęcią do tego międzynarodowego miasta niczym oryginalna Szwajcarka rasy Wodłaz (pis. Vaudoise).
Bliskie doświadczenia z Genewą w roli głównej miałam dwa. Pierwsze – tuż po mojej przeprowadzce do Szwajcarii zorganizowałam swoją urodzinową imprezę na campingu w Genewie. Dziwnym trafem wszyscy nasi szwajcarscy przyjaciele mieli „niezwłoczne spotkanie biznesowe”, „chorą ciocię” i „bolącą prawą czwórkę”. W wyniku dziwnych przetasowań impreza w ostatnim momencie została przeniesiona do pobliskiego miasteczka Rolle. Nagle niezwłoczne spotkanie biznesowe dało się przenieść na kiedy indziej, ciocia wyzdrowiała, a prawa czwórka cudem przestała boleć. Wtedy właśnie poznałam smak szwajcarskiej niechęci do Genewy. Czytaj dalej …