Co można robić w Szwajcarii, co w Polsce jest niedozwolone?

W poprzednim artykule pisałam o tym, co w Szwajcarii jest verboten, interdit i proibito, a w Polsce można. Tak jak się spodziewałam, Szwajcaria wyszła na kraj policyjny, gdzie można tylko pracować w porównaniu do naszej hulaj-dusza-Polski. Dziś więc odwrócę kota ogonem i opowiem Wam o rzeczach, które w Szwajcarii są dozwolone, a w Polsce nie. Założę się (taka karma!), że po przeczytaniu tego artykułu Szwajcaria wyjdzie na zepsuty kraj bez zasad w kontraście do praworządnej Polski. Dlatego polecam te dwa artykuły czytać w tandemie, żeby obraz, który nam się odmaluje w głowie był pełniejszy i bardziej dwustronny.

Czytaj dalej …

Na wojnie w Ferney-Voltaire, czyli cosobotnie szwajcarskie zakupy we Francji

W sumie w tytule jest małe przekłamanie. Tak naprawdę nie jeździmy co sobota do Francji na zakupy. Do Francji wybieramy się, jak trzeba nam kupić coś naprawdę konkretnego (rower, opony zimowe, dywan itp.). Tym razem padło na nowe okulary. A dlaczego?

Otóż w piątkowy wieczór wybraliśmy się na festiwal alternatywnych filmów LUFF do Lozanny, gdzie notabene natrafiliśmy na nigdy nie spotykane wcześniej skupisko hipsterów w Szwajcarii. Tyle że podczas filmu ja nie byłam w stanie dostrzec napisów. „Cooo?”, „Dlaczego się wszyscy śmieją?”, „Ej, przesiadamy się do pierwszego rzędu, nic nie widzę!”. Steve w tym względzie jest niestety typowym Szwajcarem i po przeproszeniu wszystkich dookoła i podeptaniu czterdziestu syczących kostek i palców u stóp, wściekły jak kogut na ringu zapowiedział scenicznym szeptem: „Jutro! Francja! Nowe! Okulary! Ty! Ślepoto!” Czytaj dalej …