Gdzie najlepiej się mieszka i pracuje w Szwajcarii?

Jakiego języka mam się uczyć, gdy chcę zamieszkać w Szwajcarii? Jestem zakochana we włoskojęzycznym Ticino i koniecznie chcę się tam przeprowadzić. Czy to dobry pomysł?  – takie pytania często lądują w mojej skrzynce odbiorczej.

Jechać tam gdzie jest pięknie, czy jechać tam, bo jest praca? Oto jest pytanie! Lozanna, Ouchy.

Szwajcaria, ale gdzie? Gdzie jest najlepiej? Gdzie jest najlepsza jakość życia, najtańsze mieszkania, najmniejsze bezrobocie? No cóż, najpierw doprecyzuj – wybierz dwa z powyższych i zapomnij o pozostałym. A w niektórych przypadkach nawet wybierz jedno z nich i zapomnij o reszcie…

Części niemiecko-, francusko- i włoskojęzyczna Szwajcarii bardzo różnią się od siebie. To stwierdzenie jest niczym kot Schroedingera – to jednocześnie największy truizm jak i najczęściej pomijana lub zapominana kwestia. Przeciętny Polak, który mieszka w Polsce i nic go ze Szwajcarią nie łączy myśli, że każdy Szwajcar mówi po niemiecku – sic! – a niektórzy w bonusie po francusku lub włosku. Części językowe lub milion dialektów alemańskich, które żyją, a nie są elementem językowego skansenu nie za bardzo mieszczą nam się w głowie.

– Jak to, ale przecież znam niemiecki. To w Lozannie się nie dogadam? A czy Pani nie przesadza? Przecież to Szwajcaria, widziałem na Wikipedii, 70% Szwajcarów mówi po niemiecku…

O znajomości różnic mentalności, stylu życia, wskaźników ekonomicznych nawet nie wspominam. Co ciekawe jednak, tą niewiedzą grzeszą również starzy szwajcarscy wyjadacze. O tak! Ja też rozciągam swoje lokalne doświadczenia na całą Szwajcarię, zapominając o dyżurnym „to zależy”. Szwajcaria ma wiele wymiarów, więc „każdy”, „zawsze”, „wszędzie” i „nigdy” należy tu stosować z umiarem.

Chciałabym w tym artykule dokonać podsumowania trzech części językowych pod względem ich atrakcyjności dla potencjalnych emigrantów. Pamiętajcie jednak, że to moje subiektywne zdanie i joie-de-vivre według Joanny Lampki niekoniecznie może się zgadzać z Waszym postrzeganiem korzystania z życia. W końcu szaloną studentką już dawno nie jestem.

Część niemieckojęzyczna – największa i zróżnicowana. Najbardziej progresywne i przyjazne ekspatom są okolice Zurychu, Bazylei i Zug. Doskonałe na miękki start dla wszystkich, którzy szukają pracy i jest to ich pierwszy krok na emigracji. W tych regionach można żyć w tak zwanej „bańce ekspackiej” i nie spotkać Szwajcara ani nie musieć mówić po niemiecku lub w dialekcie. Kolejną zaletą jest najmniejsze bezrobocie i stosunkowo niewielki szok kulturowy po przyjeździe z Polski. I Zurych, I Bazylea bawią się, więc nie grozi nam szwajcarska cisza, której huk może warszawiakom podziurawić bębenki w uszach. Wady? Drogie i mało dostępne mieszkania. Jeśli szukamy szwajcarskości, w tych miejscach będziemy musieli się trochę natrudzić. Bywają okolice okupowane niemal w 100% przez obcokrajowców. Najdalej stąd w Alpy.

Tu jest też pięknie. Tarasp, Gryzonia.

Część niemieckojęzyczna, gdy się z niej wykluczy te 3 regiony, to dla mnie taka prawdziwa część niemieckojęzyczna. Konserwatywna, cicha, nieco od linijki, nastawiona na pracę i rodzinę. Zalety: wiele niemieckojęzycznych regionów jest przepięknych (Gryzonia, centrum Szwajcarii, Appenzell), niskie bezrobocie, stosunkowo niedrogie i dostępne mieszkania, no i serce szwajcarskości. Wady? Trudno powiedzieć, czy to wada, czy po prostu specyficzna cecha, która nie wszystkim może się podobać. Przyjazd na prowincję do Szwajcarii niemieckojęzycznej może być szokiem dla miastolubnych, imprezowiczów, wielbicieli południowego nieporządku, dla tych, którzy nie mówią ani po niemiecku ani w dialekcie. I tu może być dwojako: albo po otrząśnięciu się z początkowego wrażenia serca Wam zabiją w rytm krowich dzwonów albo już na zawsze zostanie Wam stereotyp, że Szwajcarzy są nudni i zimni, a Szwajcaria nieprzyjazna obcym.

Bezrobocie w Szwajcarii, 2005 – 2018, ze względu na region i inne kryteria (płeć, wiek, narodowość), Rocznik Statystyczny Szwajcarii, 2019

Romandia, czyli część francuskojęzyczna. Radość życia to tu jest, o tak! Czasem zastanawiam się, patrząc na pełne bary o 8 rano, kiedy ci Szwajcarzy tak naprawdę pracują…

Romandia? Tak! Montreux.

– Sąsiadeczko, skoro już sąsiadeczka idzie na zakupy, kupi mi sąsiadeczka wino? Różowe. Oeil de Perdrix.

– Pewnie! 1 butelkę?

– 2 kartony, jeśli sąsiadeczka zmieści!

Radość życia… hmmm… nocnego? W większych miastach i raczej skromnie w porównaniu z Polską. Za to jest tu naprawdę pięknie – rzeki, jeziora, natura, spektakularne widoki, urocze miasteczka ze śródziemnomorskim nieśpiesznym vibem.

Montreux o zachodzie słońca.

Gdzie jest haczyk? Praca. Bezrobocie jest o wiele wyższe niż w porównaniu z częścią niemieckojęzyczną. Tam, gdzie pracy jest najwięcej – czyli w regionie Genewy i Lozanny – mieszkania są naprawdę drogie i mało dostępne. W Romandii jest też kolejna skrajność – Jura, gdzie nie ma ludzi, nie ma pracy, za to jest najtaniej w całej Szwajcarii.

W części francuskojęzycznej warto znać albo planować się nauczyć języka francuskiego, ponieważ niewiele osób mówi po angielsku lub po niemiecku.

Średnie wynagrodzenie (mediana) ze względu na region Szwajcarii i stanowisko, Rocznik Statystyczny Szwajcarii, 2019

Część włoskojęzyczna, czyli wieczne wakacje! O tak, dla większości Szwajcarów Ticino to wakacyjna kraina, gdzie wiecznie świeci słońce, a uśmiechnięci dziadkowie nieśpiesznie sączą kawę w uroczych kafejkach. I tak właśnie jest, tylko czy ten wakacyjny raj nie zamieni się w piekło, gdy stanie się codziennością?

Ticino jest spektakularne. Valle Maggia.

Bo Ticino jest piękne i klimatyczne, nie przeczę, ale też ma mnóstwo problemów. Jednym z nich jest bezrobocie – najwyższe w Szwajcarii. Za brakiem pracy nie idą tanie mieszkania i tańsze koszty życia. A właściwie, zależy gdzie, bo bardzo wysokie ceny w najatrakcyjniejszych miejscach do życia kompensują puste domy w opuszczonych wioskach, które nierzadko da się kupić za symbolicznego franka. Hell yeah! – krzykną poszukiwacze przygód, nie wiedząc z czym im się przyjdzie zmierzyć. Bo te opuszczone wioski często nie mają drogi ani podstawowej infrastruktury. Najatrakcyjniejsze miejsca za to nie są aż takie atrakcyjne, gdy się tam mieszka. W dolinach ciągnie sznur samochodów, niemiłosiernie korkując drogi dojazdowe do pracy i sklepów. Zanieczyszczenie powietrza może nie sięga wskaźników znanych nam z polskich miast, ale jest znaczne.

W tej magii z łatwością można się zakochać. Pila.

Jeśli chcecie przeprowadzić się do Ticino, najlepiej nauczcie się włoskiego, bo przyjdzie Wam się zmierzyć z armią frontalieri zza tej tańszej południowej granicy Szwajcarii. Dobrze by było, gdybyście już mieli pracę lub poszukiwane w Szwajcarii kompetencje albo pracowali zdalnie.

Podsumowując: gdzie do Szwajcarii?

To zależy od Waszego charakteru, preferencji i znajomości języków oczywiście. W każdym regionie Szwajcarii mieszkają i pracują obcokrajowcy, w tym Polacy, i dobrze sobie tam radzą. Jeśli natomiast ktoś jest otwarty na wszystkie opcje, doradzam mu zwykle najłatwiejszą: okolice Zurychu lub Bazylei.

Jestem ciekawa Waszych doświadczeń w różnych częściach językowych Szwajcarii. Która z nich jest według Was najlepsza pod kątem emigracji? Gdzie najłatwiej zintegrować się z otoczeniem? Która część byłaby dla Was jednym wielkim „noł-noł”?

4 komentarzy o “Gdzie najlepiej się mieszka i pracuje w Szwajcarii?

  • 12 września, 2020 at 3:41 pm
    Permalink

    A propos języków, właśnie usłyszałam od Szwajcara, że skoro mieszkam w Szwajcarii, powinnam mówić w dialekcie i on się nie będzie przełączał na hochdeutsch.
    Mówię po niemiecku, francusku, włosku i angielsku.

    Reply
  • 13 września, 2020 at 11:58 pm
    Permalink

    Już prawie dwa lata temu przeprowadziłam się do Romandii i w pełni się podpisuję pod Twoimi słowami! Szczególnie tymi o nieznajomości języków obcych przez Szwajcarów (dla nas zaskoczeniem było że łatwiej znaleźć tu kogoś kto mówi po angielsku niż po niemiecku!) i o pracy – zdecydowanie lepiej tu przyjechać jak już się coś ma, bo szukanie pracy szczególnie jak się nie zna francuskiego jest bardzo dużym wyzwaniem…

    Reply
  • 20 września, 2020 at 2:06 pm
    Permalink

    Byłem dwa razy służbowo w Szwajcarii w Genewie/Lozannie i Bazylei. W Genewie i Lozannie było ciężko zamówić piwo w knajpie w języku angielskim. „Na mieście” w Genewie spotykałem osoby, które mogły zaproponować rozmowę nawet w 4 językach. W pociągach krajowych obsługa mówiła płynnym angielskim. W Bazylei poza niemieckim spokojnie można było porozumieć sie w języku angielskim. Dla mnie to kraj kontrastów.

    Reply
  • 3 października, 2020 at 9:17 am
    Permalink

    Bardzo się zastanawiam czy mógłbym bezproblemowo przeprowadzić się do Szwajcari do jakiegoś spokojnego, przystępnego cenowo regionu i przyjaznego podatkowo dla kogoś kto pracuje na statku dla zagranicznego armatora? Myśle ze ta francuska spokojna cześć bardzo by mi pasowała, ale nie wiem czy otrzymałbym możliwość zamieszkania i wynajmu mieszkania na podstawie takiej firmy zatrudnienia, może podpowiesz? Pozdrawiam ciepło!

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.