Dzisiaj garść ogłoszeń, podsumowań, dalszych ciągów, sekretów, na które nigdy nie ma miejsca w codziennych postach na fanpejdżu, a tym bardziej w osobnych artykułach na blogu. Czasami zbierze się ich tak wiele, że zaczynają się niecierpliwić czekając na specjalną okazję i dopukując w to specjalne miejsce w mózgu, które odpowiada za rzeczy nienapisane. Jaka specjalna okazja? Urodziny! Nie bloga, a moje. Dlatego jeśli tu jesteś po informacje praktyczne, historię Szwajcarii, czy ciekawostki podróżnicze, śmiało sobie odpuść. Ten artykuł jest raczej dla czytelników, którzy podglądają bloga na tyle długo lub dokładnie, że znają bądź czują, że znają jego autorkę. Czytany jako pierwszy będzie miał tyle sensu, co serial, który się ogląda od 5 odcinka 2 sezonu.
Dziś o Was
Czytelnicy to najmocniejsza strona Szwajcarskiego Blabliblu, dlatego to im zostanie poświęcona znakomita część tego artykułu. Gdyby nie oni – gdyby nie Wy, prawdopodobnie wiele rzeczy by nigdy nie powstało. Czytelnicy stanowią 90% motywacji, dla której tworzę, zbieram materiały, przetwarzam i syntetyzuję je w artykuły i mini-posty na facebooku… Owszem, nie zaprzeczę, blog stał się całkiem oficjalną wizytówką mojej działalności profesjonalnej. Nie będę się też kłóciła, że robię to, bo muszę. Wręcz odwrotnie. Gdyby mi ktoś odebrał zdolność pisania, czułabym, jakby mi zaszył usta, a to wizja jak ze Stephana Kinga. Ale to wkład czytelników sprawia, że pisanie nie jest puste. Każdy artykuł staje się automatycznie dyskusją, w której zdanie odbiorców jest tak samo ważne jak moje. Dlatego zachęcam do komentowania, nawet bardziej tu na blogu niż na facebooku, który jest tak bardzo ulotny.
Jeśli pomogłam choć jednej osobie…
Jeśli pomogłam choć jednej osobie, to to, co robię ma sens. A pomogłam, przynajmniej tak wynika z Waszych wiadomości. Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszy mnie to, gdy się dowiaduję, że dzięki mnie ktoś się odważy zmienić swoje życie i wyjechać do Szwajcarii albo… wrócić do Polski. Szwajcarskie Blabliblu maczało paluchy w co najmniej kilku rozmowach kwalifikacyjnych. Niestety zaciskało również zęby, płacąc za nieswoje błędy. Razu jednego opiekunka do dzieci, której załatwiłam pracę u koleżanki po prostu nas klasycznie wystawiła i zablokowała telefon, wobec czego przez tydzień dzieciakami zajmowałam się ja we własnej osobie. Dzieci przeżyły, po tygodniu moje obowiązki przejęła inna dziewczyna, a ja wyleczyłam się z chęci pomocy innym. Na szczęście nie na długo.
Kim są moi czytelnicy?
Najbardziej typowym czytelnikiem Szwajcarskiego Blabliblu jest mężczyzna pracujący w IT, który interesuje się podróżami, historią i sportem z grupy wiekowej 30 – 40. Czy uwierzycie jednak, że dość sporą choć nieśmiałą grupę czytelniczą stanowią ludzie 60+? To im oddaję teraz ukłony – odezwijcie się czasem w komentarzach lub prywatnie. Zawsze mnie szalenie cieszy, gdy ktoś mi opowiada, że jestem jego codziennym porannym uzależnieniem do kawy i okularów w rogowej oprawie. Raz nawet około godziny 14 otrzymałam dziwną wiadomość:
– Cześć Blabliblu! Kiedy będzie Twój poranny wpis na fanpejdżu?
– Eeeeee… cześć, droga nieznajoma. Jak tylko wyleczę ból głowy.
– To szybciej go lecz. Mama do mnie zadzwoniła z Polski do Szwajcarii mówiąc, że jej się chyba facebook zepsuł, bo nic się nie pokazało na Twoim blogu. I żebym przyjechała jej go naprawić.
– To dlaczego do mnie sama nie napisała?
– Ona nie ma facebooka. Zapisałam jej Twój fanpejdż w zakładkach. Jest otwarty, więc może go czytać bez logowania. No to napisz coś szybko, bo panika na pokładzie!
Drodzy 60+, wysyłam Wam tsunami różowych serduszek! Tak, tak, wiem, te różowe serduszka Was nie zniesmaczą, tylko rozśmieszą, bo często w Was znajduję o wiele więcej otwartości, luzu i przysłowiowych jaj niż w pokoleniu gąsi twardokarcznych Waszych dzieci prowadzących internetowe, jakże ważne wojenki o te wszystkie nierządne królestwa i zginienia bliskie. Czy priorytetyzowania da się nauczyć z czasem, czy mieliście to w sobie zawsze w kontrze do otaczających Was stefków burczymuchów?
Cykl „Jeden zawód – Dwa kraje”
Z przyjemnością ogłaszam, że mój ostatni cykl wywiadów z Polakami pracującymi w różnych zawodach w Szwajcarii bije rekordy popularności i wzbudza sporo zainteresowania w mediach, co na pewno niedługo zauważycie.
Wiele radości mi daje również to, że każdy z wywiadów przyniósł dużo dobrego ich bohaterom. Ola melduje, że dzięki temu, że otwarcie ze mną porozmawiała na temat swojego zawodu farmaceutki, poznała mnóstwo fantastycznych osób. Mateusz wreszcie się odważył i założył własny gabinet fizjoterapeutyczny. Jeśli chcecie fajnego, cierpliwego fizjoterapeutę, który wyjaśni wszystko po polsku, wbijajcie do niego: TU.
– Wiesz, pomogę nawet jeśli ktoś po prostu będzie chciał porady przez telefon albo maila i nie będzie chciał przyjść do mnie na konsultację. Ja wierzę, że dobro kiedyś do mnie wróci – powiedział mi Mateusz.
Ja też tak uważam. To, co się wkłada do życia, to się zawsze w końcu wyciągnie…
Czego się nauczyłam od czytelników?
Właściwie codziennie uczę się czegoś nowego. Łatwo jest stwierdzić, że się jest najlepszą wersją siebie i posiadana przez nas wiedza jest ostateczna, gdy występuje się z pozycji eksperta w swojej dziedzinie. A jednak śmieję się z wersji siebie trzy lata temu i wiem, że będę się śmiała z wersji dzisiejszej za trzy lata. Świadomość własnej niedoskonałości jest najpiękniejszą rzeczą, jaka mogła mi się zdarzyć. Dzięki niej daję sobie szansę na rozwój.
A od moich czytelników nauczyłam się wytrwałości w dążeniu do celu. Dlaczego? Codziennie dostaję mnóstwo wiadomości prywatnych i e-mail z pytaniami i prośbami o pomoc. Na większość wiadomości odpowiadam od razu, inne czekają na lepszy moment, a jeszcze inne (na szczęście rzadko) zatapiają się w mojej niepamięci. Nie dlatego, że nie chcę odpowiedzieć. Ot zwyczajnie myślę, że odpowiedziałam. Nagromadzi się potem kilka innych spraw i wiadomość ginie w otchłani mojej skrzynki. Gdy jednak ta osoba ponowi pytanie, łapię się za głowę i odpowiadam od razu. Nie muszę, a jednak to robię. I jaki z tego morał?
Jeśli czegoś naprawdę chcecie, nie zniechęcajcie się po pierwszej nieudanej próbie. Listonosz zawsze puka dwa razy. Jeśli ktoś nie odpowiedział na Wasze pytanie, CV, czy propozycję wydawniczą, to niekoniecznie znaczy, że Was olał. Boicie się, że ktoś się na Was obrazi za tupeciarskie nachodzenie? Szczerze? NO TO CO! To się obrazi. Jego problem, nie Wasz.
Co dalej?
Rok 2020 będzie rokiem Lampki w papierze i e-booku w trzech różnych wersjach. W planie dwie książki o Szwajcarii i emigracji, które się tworzą równolegle i powieść, która już się wydaje, ale patrząc na tempo wydawnictwa, w tym roku to ona się na pewno nie ukaże.
Książki, które już mam na koncie całkiem fajnie sobie radzą. Na Amazonie pojawiła się moja pierwsza książka „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii?” w dwóch wersjach językowych (dostępna TU). Przewodnik „Szwajcaria i Liechtenstein. Inspirator Podróżniczy” hula i Wam pomaga odnaleźć się turystycznie w Helwecji. Cieszy mnie i pozytywnie zaskakuje, że kupują go również Ci, którzy nigdy nie byli w Szwajcarii i nawet nie planują tego w najbliższym czasie. Czytają… i marzą o Alpach, jeziorach i serze…
Be careful what you wish for
Trzymam za Was kciuki, marzyciele! Ale też uważajcie na to, czego pragniecie. Za spełnione marzenia zawsze jest srogi podatek, o którym się nie myśli na początkowym etapie. Po pierwsze jest zazdrość, która Wam wymiecie trochę znajomych z kontaktów. Po drugie, będziecie irytować ludzi tym Waszym sukcesem i drażnić nabrzmiałym ego (i nie – zupełnie nie ma tu nic do rzeczy, czy to ego w rzeczywistości jest wielkości Nowego Jorku, czy przekłutego balonika). A na koniec, nie przypadniecie wszystkim go gustu. To naturalne. Jedni lubią maliny, inni truskawki, jeszcze inni wszystkie owoce leśne, a niektórzy tylko śledzie. Wiecie, co smakuje wszystkim, a przynajmniej jest zjadliwe dla wszystkich? Buła. Miękka, biała, bryłowata buła. Nie bądźcie bułą. Nie musicie podobać się całemu światu.
Jeszcze raz dzięki za współtworzenie tej niewielkiej społeczności, za komentarze, interakcje z innymi użytkownikami, podrzucane tematy! Nawet, a może przede wszystkim, jeśli myślicie, że Internet jest przepastny, więc nie ma sensu pisać. Zawsze jest sens. Nie wiadomo, do kogo i w jakich okolicznościach dotrą Wasze słowa. A słowa mają moc, więc pamiętajcie, żeby zawsze brać za nie odpowiedzialność.
A ja ciagle czekam na artykuł o studiowaniu w Szwajcarii….
hahahahah o to to to! o to właśnie chodzi 😀 Ten artykuł nawet nie jest w planach (zapomniałam!), ale teraz przyszedł mi na niego pomysł:) Stanie się, może nawet we wrześniu.
Czekam z niecierpliwością o bliższe infornacje odnośnie publikacji. O czym będzie powieść,
O nietypowych kobietach, szalonej namiętności i cynizmie. No i o wojnie 🙂
Wszystkiego najlepszego! Sto lat w zdrowiu i pełni sił (pojadę trochę samolubnie: te siły proszę spożytkować na dalsze pisanie bloga bo czyta się!).
Ostatni akapit:
– mam już za sobą czyszczenie kontaktów – podobno odniosłem sukces w Polsce, sukces mnie „zjadł, przetrawił i wypluł” dlatego chcę jechać do Szwajcarii.
Pozdrowienia!
Zmiana miejsca czasami pomaga, daje oddech i perspektywę. Polecam i trzymam kciuki, żeby się udało!
Trochę wstyd się przyznać, ale dopiero dziś kupiłem Twoją (przepraszam za bezpośredniość) pierwszą książkę. Jestem na zawodowym zakręcie i pierwszy raz od 12 lat mam trochę więcej czasu, który poświęcam na czytelnicze zaległości 🙂
Ha! Lepiej późno niż wcale 🙂
A Ty się, autorko dziwisz, że ludzie zazdroszczą?
Tak sobie czytam ten tekst, patrzę na Twoje zdjęcie i myślę, że natura swoje dary nie rozłożyła sprawiedliwie pośród ludzi. Zawsze Ci będą baby zazdrościć. Rób swoje, bo to robisz dobrze.
Czekam z niecierpliwością na powieść.
No i wspaniałych urodzin!
Dzięki!!!
Bardzo serdecznie, urodzinowo, winszuję wszystkiego najpiękniejszego, najmilszego i najwspanialszego! No i życzę (nie wiem tylko czy bardziej Pani czy sobie) by nadal entuzjazm, pasja, ciekawość poznawcza i życzliwość były Pani wizytówkami. Dziękuję za interesujące teksty! Cudownie się Panią czyta!
Dzięki! 🙂
Hej Asiu,
Zyczenia urodzinowe sle i tutaj i na fb tez napisze. Glownie zdrowia, bez niego ani rusz. A z nim realizacji wszelkich marzen i samych milych czytelnikow i ludzi, ktorym jesli pomozesz to powiedza dziekuje, a nie wystawia Cie.
Wpis super podsumowujacy, swietnie sie czyta. Juz niedlugo bede w Polsce i tam rozdam 3 Twoje przewodniki i sama zagarne swoj 😉 Czekam na kolejne ksiazki no i nasza wspolprace.
A co do wpisow o zawodach, tak wlasnie zaczela sie moja wieksza przygoda z Blabliblu. Strasznie spodobal mi sie tekst o farmaceutach i fizjoterapeutach i tak zaczelam odwiedzac Cie regularnie.
No i co do pomagania ludziom, sama jak pewnie wiesz wielu osobom chcialam pomoc tez z racji mojego zawodu, a czasem i nie zwiazanie z praca. I niestety poznalam na swojej drodze wiele zlego… ale na szczescie i dobrego. Dzieki zlemu nauczylam sie przestac byc slodkim, zawsze rozesmianym Kasiulkiem. Teraz jestem swiadoma Kasia, ktora wie ze na przyjazn trzeba zasluzyc a nawet pomoc trzeba dobrze rozwazac. WIec raz jeszcze zycze Ci tylko smaych pozytywnych ludzi jak Ty.
Ale za duzo o mnie – GRATULUJE super artykulow i wiem ze w koncu sie spotkamy i pogadamy o roznych pomyslach i planach.
Milych urodzin i moc buziakow,
Kasia
W kontraście do dobrych ludzi trzeba spotykać tych złych, inaczej byśmy nie dostrzegali i nie doceniali tych pierwszych.
Jeszcze raz wielkie dzięki!
„Świadomość własnej niedoskonałości jest najpiękniejszą rzeczą, jaka mogła mi się zdarzyć. Dzięki niej daję sobie szansę na rozwój.”
„Nie bądźcie bułą”
Książkę o samodoskonaleniu też powinnasz napisać 😉
Ale tak serio, wypisałam sobie to na karteczce jeszcze z tym, że listonosz puka 2 razy. Mądre to. Najlepszego!
Dzięki wielkie!!!
? po prostu najlepszego i dziękuję za gorące newsy ❣
dzięki!!!
Tu 60..+.Czytam bloga od około 4 lat tzn od czasu gdy moja córka postanowiła zamieszkać w Szwajcarii.Trafiłam przypadkiem i zostałam stałym czytelnikiem.Wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin i czekam na kolejne teksty.
dzięki wielkie! Uściski!
Wiernie sobie poczytuje twoje wpisy, zazdroszczam takiej latwosci pisania sama moze bym cos napisala ale jako dyslektyk moje przelewanie mysli na papier przebiega nie zbyt dobrze. Lubie czytac osoby ktore maja pasje i czestotliwosc. Dzieki tobie przetrwalam przeokropne 4 lata w francusko jezycznej Belgii, ogromnie wciaz tesknimy w liczbie 3 (ja; maz, corka) do Szwajcarii tylko tym razem z owiele bardziej przyjemnej perspetywy. Pozdrawiam serdecznie z Bostonu MA i gratuluje. Zazdraszczam tak zdrowo.
Dzięki wielkie! Tak, zgadzam się, że pasja i częstotliwość (czyli zwyczajnie, praca!) rzadko chadzają ze sobą w parze.
A ja nadal czekam na artykuł odnośnie bycia przedstawicielem handlowym w Szwajcarii oraz pracy w Call Center i jak to wygląda. I jestem bardzo cierpliwy, moja miła Asiu 🙂
Ani widu ani słychu jak na razie…. :/
Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin!Duzo zdrowia,radosci i milosci najblizszych Ci osob!
Czekam na kolejne wpisy!Sciskam i pozdrawiam!
Dzięki wielkie! <3
60+. Czytam nieustannie od dwóch dni. Twój blog jest najciekawszy z tego, co znalazłam w internecie na temat Szwajcarii, gratuluję.
Zainteresowałam się Szwajcarią ponieważ moje wnuki dziewczynka licealistka 17 lat i chłopiec 14 lat (właśnie dostał się do liceum z IT) wraz rodzicami emigrują do Lucerny, będą tam kontynuowały naukę. Cieszę się, że będę mogła podarować im Twój Przewodnik. Składam najlepsze życzenia urodzinowe. Życzę weny twórczej i dużo radości płynącej z realizacji Twojej pasji. ML
Dzięki wielkie, mam nadzieję, że z nami zostaniesz na dłużej. No i fajnych wakacji u rodziny w Szwajcarii! 🙂
Dobrze napisany artykuł i bardzo pomocny.