Ten artykuł powstał przy udziale Polonijnej Szkole Podstawowej – Polonijka.
„Przecież nie muszę uczyć mojego synka polskiego! Nauczy się sam, gdy będę do niego mówiła w domu albo na skypie z dziadkami!”
„Polski jest moim dzieciom niepotrzebny. Jak będą duzi, to sami zdecydują, czy chcą się uczyć czy nie.”
„Przecież mówi płynnie po polsku, po co mu jeszcze głowę zaprzątać pisaniem! I gdy dorośnie będzie mógł szukać pracy jako osoba dwujęzyczna…”
Oto trzy najczęściej powtarzane mity, w które wierzy większość emigrantów. Nauczyciele języka polskiego dla obcokrajowców natomiast zacierają ręce z radością, bo o wiele bardziej pracochłonne jest uczenie dorosłego niż dziecka…. Rozprawmy się z nimi raz na zawsze.
MIT 1: Dziecko nauczy się samo…
Owszem, dzieci polskich emigrantów rozmawiające w domu po polsku najczęściej dobrze posługują się naszym językiem. Ich zakres słownictwa różni się jednak znacznie od kompetencji ich rówieśników wychowywanych w Polsce. Weźmy chociażby na przykład materiał szkolny, którego dzieci zwykle nie są w stanie wytłumaczyć po polsku bez pomocy rodziców. „Co się działo w szkole?” bywa jednym z najtrudniejszych pytań dla małych Polaków na emigracji. Co więcej, im dzieci starsze, tym łatwiej sobie radzą z językiem swojej przybranej ojczyzny, a trudniej z językiem polskim. Wystarczy chociażby posłuchać rozmów polskich nastolatków, które zwykle szybko między sobą przechodzą na francuski / niemiecki.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku dzieci mieszanych par. Osobiście nie znam ani jednego takiego dziecka, które by nie miało problemów z językiem polskim. Jeśli polski jest wyłącznie językiem matki i dziadków, i używa go się tylko sporadycznie w domu i na wakacjach, nieuchronnie staje się dla dzieci niepotrzebną umiejętnością. Dzieci nie chcą rozmawiać po polsku, bo ten język dla nich nie jest żywy. Z polonijnymi rówieśnikami przecież mogą zawsze mówić w języku lokalnym, z mamą też, a z dziadkami w dalekiej Polsce nie mają zwykle aż tak dobrego kontaktu…
MIT 2: Polski jest niepotrzebny…
Ten mit dedykuję wszystkim moim szwajcarsko–polskim uczniom, którzy zmęczeni po pracy lub w czasie przerwy obiadowej wkuwają ze mną przypadki i czasowniki. To są właśnie te wszystkie ofiary polskich rodziców lub dziadków, którzy w pewnym momencie stwierdzili, że polski dzieciom do niczego się nie przyda.
Przychodzi jednak taki czas, kiedy ludzie zaczynają zadawać pytania o swoją przeszłość, pochodzenie, tożsamość… Zamiast spędzać urlopy w ciepłych krajach, wybierają Kraków lub Mazury. Zamiast uczyć się modnego hiszpańskiego, załamują ręce nad polską gramatyką. Zamiast Katherine, wybierają za żonę polską Kasię. Zamiast wybrać Uniwersytet w Lozannie, papiery składają na Uniwersytet Warszawski. I nieco zbyt często używają frazy: „gdyby tylko rodzice wysłali mnie kiedyś do polskiej szkoły…”.
MIT 3: Dwujęzyczność oznacza umiejętność mówienia w dwóch językach…
Pełna dwujęzyczność to umiejętność pisania, czytania, mówienia i rozumienia dwóch języków. To umiejętność rozwiązywania problemów matematycznych i znajomość historii i geografii jednego i drugiego kraju. To umiejętność poruszania się To o wiele bardziej pojemny termin niż zwykło się uważać.
Mam złą wiadomość dla tych, którzy sądzą, że mówiony polski wyniesiony z polonijnego domu przyda się dzieciom w życiu zawodowym. Nie jestem w stanie wymienić ani jednego zawodu, który wymagałby znajomości tylko i wyłącznie znajomości języka polskiego w mowie.
Jak w takim razie podarować dziecku dobrą znajomość języka polskiego? Jak zapewnić mu pełną dwujęzyczność?
Odpowiedź wydaje się prosta: szkoła języka polskiego. W praktyce nie jest to jednak takie jednoznaczne. Szkoły języka polskiego znajdują się jedynie w większych miastach, a lekcje nie są zawsze skoordynowane z harmonogramem szwajcarskiej szkoły. Co więcej, tylko niektóre szkoły realizują polską podstawę programową, która daje możliwość przeniesienia dziecka do szkoły w Polsce i zdawania polskich egzaminów.
Rozwiązaniem tego problemu jest Polonijna Szkoła Podstawowa – Polonijka, która umożliwia realizację polskiej podstawy programowej w zaciszu domowym przy pomocy komputera z dostępem do Internetu. Polonijka zapewnia dostęp do ciekawych, kolorowych materiałów, dzięki czemu dzieci mogą się uczyć na zasadzie zabawy. Dzieci mają również ciągły kontakt z kolegami ze swojej klasy, dzięki czemu lekcje są ciekawsze i bardziej interaktywne. Pomoc nauczyciela zapewnia zaś kontrolę nad postępami dzieci.
Zapisz swoje dziecko już dziś!
„moim szwajcarsko–polskim uczniom”
Rozumiem, że wszyscy ci uczniowie mają przywilej rozmawiać i lub widzieć się z blabliblu na co dzień 😀
aż tak na co dzień to bym nie przesadzała 😉 Raz na tydzień lub dwa razy w tygodniu 😛
A propo przywileju zobaczenia, usłyszenia blabliblu, naszło mnie pytanie: Czy zobaczymy Cię kiedyś w jednym z filmów od Agnieszki MP vlog lub tego fajnego gościa z Kraina Yarpena VLOG czy ewentualnie z Magda w Szwajcarii jak wróci do nagrywania? 🙂
lub emigrandaTV, oni też nagrywają o Szwajcarii.
Moja koleżanka wyszła za mąż za Francuza i wyjechała do Niego. Urodziły im się dwie córeczki, ale koleżance nie wiedzieć czemu, nie przyszło do głowy, żeby uczyć swoje dzieci języka polskiego. Polscy dziadkowie nie mówili po francusku i dogadanie się z wnuczkami graniczyło z cudem. Pomimo tego koleżanka zdecydowała się pewnego lata przywieźć do Polski na wakacje dziewczynki i zostawić je same na kilka tygodni z dziadkami. No i stało się. Jedna z dziewczynek zgubiła swoją ulubioną lalkę, bardzo płakała i nie potrafiła wytłumaczyć babci i dziadkowi o co chodzi, a Oni zachodzili w głowę, skąd ten płacz i lament. Jak się sytuacja wyjaśniła, moja koleżanka dopiero wówczas stwierdziła, że tak dalej być nie może i zamiast zmuszać swoich rodziców do nauki języka francuskiego postanowiła jednak swoje dzieci nauczyć języka polskiego. Czy były tego efekty, nie wiem, bo straciłam z Nią kontakt.
Ja mam takich koleżanek multum 🙂 Jeszcze kiedyś mnie dziwiły polskie dzieci kiepsko mówiące po polsku, a teraz już uznaję to wręcz za normę… Niestety.
„Wie viele Sprachen du sprichst, sooft mal bist du Mensch” (JW Goethe) – i tyle! 🙂
Wszystko na wysokim poziomie! Polecam każdemu!
Witaj Joasiu
Ja zaczęłam Polonijkę w tym roku z moim starszym synkiem 5.5 lat, zdecydowaliśmy się na 1 klasę ponieważ synek bez problemów robił zadania testowe które dostaliśmy przed zapisaniem. Musze przyznać że to była najlepsza decyzja, po 3 miesiącach systematycznej pracy bez ferii bo to czas wolny dla rodziny, synek dziś napisał sam zdanie złożone z kilku wyrazów 🙂 no i zaczyna czytać. Zabawne bo jak tylko widzi napis to zaczyna go czytać 🙂 co jest dla mnie ciekawe to to że wyrazy niemieckie też zaczyna odczytywać. Polonijka to bardzo bogaty program i niesamowicie dużo materiałów 🙂 Bardzo serdecznie wszystkim polecam 🙂 ps. Oczywiście mój syn nie zaczął przygody z polskim językiem pisaniem i czytaniem od września mówimy czytamy uczymy się bawiąc już od wczesnego okresu życia. Ale Polonijka usystematyzowała wszystko i uporządkowała. Musze jeszcze dodać że bardzo bardzo chętnie siada codziennie do Polskiej Szkoły, choć u nas nauka to tylko poprzez zabawę 🙂