Mój pierwszy Geocaching, czyli jaka cudowna katastrofa

Pierwsza słoneczna niedziela po trzech tygodniach chmur i deszczu. Około 17 Steve rzucił hasło: jedziemy na rowerach szukać skarbu? No jak to, ja nie chcę szukać skarbu, co za pytanie! Na poszukiwanie skarbu trzeba założyć białe trampki i różowe spodnie i zabrać biały rower miejski z kwiecistym koszykiem piknikowym wypełnionym 2 bochenkami chleba dla przypadkowo napotkanych kaczek i innego ptactwa, 2 piwami na świętowanie znalezienia skarbu i kurtkami przeciwdeszczowymi jakby co (a co, w końcu byłam harcerką, musiałam mieć w koszyku choć jedną rozsądną rzecz). I tak właśnie po raz pierwszy brałam udział w Geocachingu.

Co to jest Geocaching? Można powiedzieć, że jest to taki bardziej nowoczesny harcerski bieg na orientację. Na odpowiedniej stronie internetowej znajdują się wskazówki odnośnie współrzędnych punktów. Aby odnaleźć kolejne punkty należy wykonać podane zadania na przykład policzyć słupki, litery w znaku ostrzegawczym, czy dodać do siebie wszystkie cyfry telefonu, który znajduje się na leśniczówce. Ostatni punkt zawiera skrzynkę Geocachingu, a w środku oprócz oficjalnych danych, które należy spisać, małe „skarby”, które można zamienić na coś od siebie. Czytaj dalej …