Tramwajem do nieba, czyli o Polce, co ujeżdża zuryskie tramwaje

– Tuż po tym, gdy zaczęłam jeździć bez instruktora, mój partner zrobił mi zdjęcie za kółkiem. Wiedział, o której godzinie będę przejeżdżać i specjalnie na mnie czatował na pobliskim przystanku. Gdy zobaczyłam zdjęcie, które mi zrobił po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Po raz pierwszy uzmysłowiłam sobie, że prowadzę trzydziestotonowy, kilkunastometrowy pojazd wypełniony ludźmi. Poczucie odpowiedzialności na moment mnie zmroziło…

Bohaterką mojego dzisiejszego artykułu jest Joanna Tutak, która codziennie za kierownicą tramwaju przemierza ulice Zurychu. Czy łatwo w wieku 37 lat zmienić swoje życie, przekwalifikować się i zasiąść za kółkiem tej imponującej maszyny? Asia przyznaje, że decyzja była trudna, rekrutacja długa i wyczerpująca, ale za to jaka teraz śliczna perspektywa zza kółka tramwaju! Ja za to po naszej rozmowie nabrałam większego szacunku dla motorniczych, którzy muszą prowadzić taki nieco zwrotniejszy pociąg kursujący w ekstremalnych warunkach zatłoczonego miasta. A ileż to ja razy przechodziłam im przed nosem, ufając w refleks i dobre oczy kierowcy. Nigdy więcej!

Asia: O tak, nigdy tego nie rób. Czy wiesz, że droga hamowania tramwaju jest trzy razy dłuższa niż samochodu? A na mokrej powierzchni robi się to jeszcze bardziej karkołomne. W dodatku motorniczy musi pamiętać o tym, że wiezie pasażerów, dla których gwałtowne hamowanie może skończyć nie najlepiej. Niestety kierowcy samochodów osobowych i przechodnie ciągle zapominają, jak niebezpieczny może być wypadek z kilkudziesięciotonowym tramwajem.

Może dlatego, że motorniczy z Zurychu i Bazylei jeżdżą tak łagodnie, że nie sposób im nie ufać? Większy respekt czuję przed tramwajarzami krakowskimi, którzy jak się rozpędzą swoją bestią, to mam wrażenie, że zaraz uniosą się w powietrzu i nie zatrzymają, choćby im na drodze wyrósł mur…

My też jeździmy szybko, szczególnie na przedmieściach. W mieście zbyt dużo rzeczy się dzieje, trzeba mieć oczy dookoła głowy, pilnować, żeby odpowiednio ustawić wajchę, żeby przejechać całe skrzyżowanie i go nie zablokować, żeby pasażerowie zdążyli wsiąść i wysiąść i w dodatku, żeby być na czas. Co więcej, praktycznie każdego dnia mam jakąś sytuację wyjątkową, na przykład objazd kolizji.

Mówisz o problemach, a jednak mam wrażenie, że kochasz swoją pracę. Skąd to się wzięło? Marzenie z dzieciństwa?

Zawsze mi się podobały tramwaje, ale nie śmiałam nawet marzyć o tej pracy. Jeszcze rok temu pracowałam na lotnisku w Zurychu i bardzo chciałam coś zmienić w moim życiu. Pomysł aplikowania na stanowisko motorniczej tramwaju padł na drinku z moim partnerem i jego bratem. Na początku był to żart chłopaków i tak go właśnie traktowałam. Dopiero potem pomyślałam, że pomysł może nie jest aż taki zły. Zebrałam wszystkie papiery, w tym zaświadczenie z wydziału komunikacji, że nigdy nie utraciłam prawa jazdy. Dwa dni po tym otrzymałam zaproszenie na dwugodzinne testy psychomotoryczne, które miały potwierdzić, czy nadaję się do tego zawodu. Pamięć, refleks, kolory, słuch, wyobraźnia przestrzenna…

I po tym dostałaś pracę?

Żartujesz? To był dopiero początek. Potem była jeszcze dwugodzinna rozmowa kwalifikacyjna w dialekcie, w którym wtedy mówiłam dość słabo i godzinna przejażdżka po mieście samochodem z instruktorką.

Instruktorką, mówisz?

Tak, rozmowę kwalifikacyjną też prowadziły dwie kobiety. I to nie były tylko panie z kadr. Prawie wszystkie osoby pracujące w VBZ (Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Zurychu) są przeszkolone. Nawet pracownicy biurowi mają obowiązek wyjeżdżenia tramwajami stu godzin w roku, żeby w razie potrzeby móc zastąpić kierowcę.

Uprzedzając Twoje kolejne pytanie, to nie był koniec rekrutacji. Następnie zostałam zaproszona na podstawowe testy medyczne i dziewięciogodzinne testy psychologiczne – rozszerzoną wersję testów kwalifikacyjnych, które były przeprowadzane na początku. To była najtrudniejsza część rekrutacji i przyznaję, że po kilku godzinach nie wiedziałam, jak się nazywam. Na przykład testy na refleks – trzeba było nacisnąć przycisk, gdy tylko ekran zmieni kolor, a potem, gdy ekran zmieni kolor i usłyszymy niski ton. I tak różne kombinacje przez całe czterdzieści minut. Była matematyka, w tym słynne szwajcarskie liczenie w głowie (przyp. autorka: w szwajcarskich szkołach dzieci uczą się przeprowadzać w głowie całkiem skomplikowane działania matematyczne), rozumienie tekstu, ćwiczenia na pamięć, badanie kąta widzenia… Ten test nie jest przeprowadzany wewnętrznie, ale w Instytucie Psychologii Pracy (Institut fur Angewandte Psychologie).

Niechże zapytam – ile kandydatów przechodzi taką rekrutację?

Byłam jedną z siedemdziesięciu osób, które przeszły rekrutację. Natomiast było tysiąc pięćset kandydatów.

Imponujące – gratuluję! I zaraz potem wsiadłaś do tramwaju?

Potem miałam miesięczny kurs teoretyczny i praktyczny z sześcioma innymi osobami. Rano mieliśmy teorię, a potem jazdę. Dwie osoby w tramwaju plus instruktor.

Co czułaś, gdy pierwszy raz zasiadłaś za kółkiem tramwaju?

Nie pytaj! Pierwszego dnia zablokowałam ulicę! Za późno przestawiłam wajchę, żeby zjechać na inny tor, więc musiałam zatrzymać tramwaj, wysiąść i przestawić wajchę ręcznie. Wszyscy kierowcy na mnie trąbili.

Nie zniechęciło Cię to?

Nie. Nie boję się problemów. Może dlatego, że jestem z wojskowej rodziny.

I co po tym miesięcznym kursie?

Egzamin pisemny, najpierw próbny, a potem prawdziwy i egzamin ustny. W następnym miesiącu jeździ się już z pasażerami, ale również z instruktorem liniowym. Dopiero po tym miesiącu z instruktorem i po zdanym egzaminie praktycznym możemy prowadzić tramwaj samodzielnie.

Na czym polegał egzamin praktyczny? Po prostu musiałaś przejechać jedną z linii tramwajowych?

Chciałabyś! Egzamin odbywał się bez pasażerów i zaczął się faktycznie na jednej z linii. A potem się zaczęło. Egzaminator ogłosił, że przed nami kolizja i w tym wypadku obowiązują wyjątkowe procedury. Musiałam wykonać przedwczesny manewr zawracania, ale przedtem ogłosić to wyimaginowanym pasażerom przez mikrofon i wyłączyć monitor pokazujący przystanki w tramwaju. Gdy tramwaj zjeżdża ze swojej trasy, zaczyna się wszystko robić ręcznie – normalnie tramwaje liniowe mają odpowiednio zaprogramowane wajchy. Trzeba też pamiętać, żeby każdy przystanek ogłaszać pasażerom przez mikrofon i oczywiście znać ich nazwy. Gdy już udał mi się ten manewr, egzaminator znowu ogłosił, że mam przed sobą kolizję. Na szczęście egzamin zdałam.

Jeszcze raz gratuluję! Wszyscy kursanci zdali?

Jednej osobie to się nie udało. Nie zdała również potem egzaminu poprawkowego. Każdy absolwent dostał scyzoryk VBZ i następnego dnia poszedł do pracy jako pełnoprawny pracownik.

Do głowy przychodzi mi tylko jakże inteligentne pytanie – i co dalej?

I jestem bardzo zadowolona, mimo że czasami trzeba wcześnie wstawać lub późno kłaść się spać, bo pierwsze tramwaje wyjeżdżają już po czwartej, a ostatnie kończą bieg po pierwszej w nocy. Pasażerowie są bardzo mili, mimo że przez zabezpieczenia koronawirusowe nie mamy wiele kontaktu. Czasem ktoś powie „dobra robota”, ja się do nich uśmiecham. Uśmiecham się w pracy tak dużo, że chyba mam już zmarszczki mimiczne!

W maseczce?

Gdy jesteśmy w kabinie, nie musimy nosić maseczki.

Czekasz na spóźnialskich?

Gdy mam taką możliwość, to tak. Ale w szczycie, gdy każda sekunda się liczy, a tramwaje jeżdżą w siedmiominutowym takcie, bywa, że muszę odjechać, żeby się nie spóźnić. Za to przy ostatnich kursach mamy wyraźnie zaznaczone, żeby czekać na pasażerów określonego autobusu. Niektóre kursy też wiozą pracowników szpitala, którzy nie mogą się spóźnić do pracy.

Mówi się, że szwajcarska komunikacja publiczna jest taka punktualna. Czy masz jakieś patenty, żeby się nie spóźniać?

Odjeżdżać o czasie z przystanków. To pewnie dyskusyjne. Ale zauważ, że jestem tą najgorszą i wtedy, gdy nie zaczekam na spóźnialskich, i wtedy, gdy tramwaj się spóźni. Dlatego bardzo proszę, drodzy pasażerowie, bądźcie o czasie na przystankach, jeśli chcecie złapać konkretny tramwaj.

Ile kobiet jeździ tramwajami w Zurychu?

Jakieś trzydzieści procent motorniczych w Zurychu to kobiety. Wszyscy jesteśmy traktowani tak samo i nikt nie ma łatwiej. Choć gdy poproszę o pomoc starszych pracowników, oni gubią cholewki, żeby mi jej udzielić. Nie wiem, czy nowi pracownicy mężczyźni mają podobnie. Z drugiej strony kiedyś nie byłam w stanie zjechać ze skrzyżowania i zablokowałam drugi tramwaj, którym kierowała kobieta. Nie omieszkała mi pokazać, co o mnie sądzi. Pomyślałam wtedy, że pewnie mężczyzna byłby bardziej wyrozumiały…

Wiem, że ulicami Zurychu jeżdżą czasami wyjątkowe tramwaje…

Tak! Jest tramwaj – cargo, który zbiera śmieci wielkogabarytowe, na przykład zużyte urządzenia elektryczne. To ułatwia życie niezmotoryzowanym mieszkańcom Zurychu. Tramwaj cargo parkuje przez kilka godzin na różnych przystankach, rozkład jazdy możecie znaleźć TU.

Jest również zabytkowy tramwaj-muzeum, czyli linia 21 i tramwaj fondue, w którym możemy zjeść tradycyjne szwajcarskie danie, oglądając z okien pojazdu najpiękniejsze zakątki Zurychu. Choć w czasie pandemii miały przerwę lub działały na pół gwizdka, więc radzę szukać aktualnych informacji na ich temat na ich stronach internetowych.

Twoja historia jest wyjątkowa, bo w wieku 37 lat przekwalifikowałaś się i zmieniłaś swoje życie. Żałujesz tego czasem? Co byś powiedziała sobie młodszej o kilka lat, gdyby istniał wehikuł czasu?

Że nie ma się czego bać i że na zmianę nigdy nie jest za późno! Czasem trzeba mieć jaja i wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast czekać aż nam manna spadnie z nieba i nasz los się sam magicznie odmieni. Moje motto jest takie, że każdy jest kowalem swojego losu, a satysfakcja zawodowa to coś, za co my też jesteśmy odpowiedzialni.

I ja to sobie też zapisuję jako złotą myśl na dziś! Dziękuję za rozmowę i jeszcze raz zapraszam na Instagram Joanny, na którym dzieli się zdjęciami z pracy.

Dzięki i zapraszam!

Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Joanny Tutak.

14 komentarzy o “Tramwajem do nieba, czyli o Polce, co ujeżdża zuryskie tramwaje

  • 9 maja, 2021 at 2:10 pm
    Permalink

    Asiu, super, pozdrawiam!

    Reply
    • 19 maja, 2021 at 8:17 am
      Permalink

      Dzięki Gosiu rownież pozdrawiam 😍

      Reply
  • 9 maja, 2021 at 2:12 pm
    Permalink

    Asiu, super, pozdrawiam! Teraz to juz calkiem bedziesz slawna 😊

    Reply
  • 10 maja, 2021 at 1:23 pm
    Permalink

    Joasiu, moje gratulacje. Pięknie wyglądasz w tramwaju ! Cieszę się, że udało Ci się dopiąć swego i zmienić pracę. Bardzo Ci kibicuję i pozdrawiam!

    Reply
    • 19 maja, 2021 at 8:18 am
      Permalink

      Dziękuje bardzo, pozdrawiam ☺️

      Reply
  • 13 maja, 2021 at 11:45 am
    Permalink

    Pasażer nie czekający na przystanku, jest pasażerem następnego tramwaju 🙂
    Pozdrawiam!

    Reply
    • 19 maja, 2021 at 8:17 am
      Permalink

      Dokaldnie tak 🙂 pozdrawiam rownież

      Reply
  • 16 maja, 2021 at 8:42 am
    Permalink

    Inspirujaca historia, dziekuje. Powinnismy wszyscy brac przyklad z Joanny, bo zmiany sa zawsze na lepsze. Gratulacje!!!

    Reply
    • 19 maja, 2021 at 8:19 am
      Permalink

      Dziękuje ślicznie ☺️ Pozdrawiam

      Reply
  • 14 lipca, 2022 at 5:37 pm
    Permalink

    Woow, Joasiu gratulacje 😀 mam nadzieję, że będę miała okazje być Twoją paseżerką🙋‍♀️

    Reply
    • 3 marca, 2023 at 4:58 pm
      Permalink

      Zapraszam 🫶🏻☺️

      Reply

Skomentuj Joanna Tutak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.