Rezultaty turystycznego konkursu mikołajowego

Uwielbiam konkursy, ponieważ po pierwsze kocham dawać prezenty, a po drugie czytanie Waszych nieziemskich pomysłów sprawia mi zawsze ogromną radość. Gorzej niestety z wybraniem zwycięzców, bo ja (ciężko to przyznać na głos komuś, kto woli być dla otoczenia zły, zły, zły!) pod wszystkimi warstwami sarkazmu, ironii, nihilizmu i zimnego pragmatyzmu mam zwyczajnie takie książkowe dobre serce. Darth Vader pod swoim czarnym płaszczem jest gąską z Sierotki Marysi, co poszła na jagody, czy jak to tam było… Ech, życie.

Kto wygrywa?

Otrzymałam 20 wypowiedzi, za serce chwyciło mnie wiele z nich, ale trzy szczególnie. Nawet szczerze mówiąc trudno mi jest uzasadnić, dlaczego.

  1. Mia:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym do Festung Fueringen – naszą wspólną pasją jest historia II wojny światowej. Szwajcarzy są posądzani o kolaborację i „siedzenie cicho”, gdy Europa pogrążała się w chaosie – jednak włożyli ogromny wysiłek w odstraszanie zagrożenia, bycie „jeżozwierzem”, a także schronieniem dla wielu. Chciałabym z bliska zobaczyć jak to osiągnęli i podzielić się tym z moim mężem.
A teściową, która obecnie jest sama i nie może za dużo się ruszać ze względu na chorobę, zabrałabym na podróż Glacier Express, żeby zobaczyła piękne widoki, których w Polsce nie ma – może to doda jej sił i woli walki.

 

Wypowiedź Mii mnie poruszyła. Nie dość, że porusza fajne kwestie historyczne, to jeszcze potem tak ciepło się wypowiada o swojej teściowej.

 

  1. Porywczy, acz romantyczny:

Moją miłość zabrałbym do elektrowni atomowej w Mühlebergu, gdyż uczucie, które nas łączy goreje niczym rdzeń atomowy zanurzony w chłodziwie, choć żadne chłodziwo nie obniży temperatury między nami!

Teściową wysłałbym w tym czasie na zakupy do Shoppi Tivoli w Spreitenbach (największe centrum handlowe w Szwajcarii), co by nam nie przeszkadzała, a przy okazji niech sobie kupi jakąś bombonierkę, a co.

 

Bo lubię, gdy romantyzm jest przykryty sarkazmem, pod którym tkwi jednak romantyzm. To tak ładnie ułożone warstwy! Sam romantyzm jest zbyt tkliwy, sam sarkazm zbyt arogancki. Dodatkowy punkt za miano.

 

  1. Monika:

Swoją Miłość zabrałabym w szwajcarskie Alpy, żeby pojeździł sobie na nartach. Tylko jak skręci nogę, albo co innego? Może w takim razie to nienajlepszy pomysł żeby dybać na Jego życie lub zdrowie? Gdyby się tak jednak stało, to zobaczę, czy będę Mu współczuć czy nie. To taki test, czy uczucia jeszcze są , czy przeminęły z wiatrem. Natomiast Teściowa ciągle marudzi, że jest stara, pomarszczona i brzydka. Wobec tego zabrałabym Ją na operację plastyczną do najlepszej Kliniki w Szwajcarii, choć na razie nie wiem, gdzie takowa jest. Jak Ona zareagowałaby na to, że należy poprawić Jej urodę? Każda kobieta chce słyszeć, że jest piękna i młoda, pomimo, że narzekają na swój wygląd. Jak Teściowa usłyszy, że warto odwiedzić klinikę, która upiększa może pomyśleć, że uważam Ją za starą, pomarszczoną i brzydką. No i mam Teściową wroga nr. 1, a to gorsze niż siedzieć w jednej celi z Kudłatym. W tej sytuacji sama się zabiorę do Szwajcarii, a w jakie miejsce? To w następnym konkursie. Teraz będę się modlić ustawicznie i wciąż, żeby Pan M i Pani T nie przeczytali tego co tu wypisuję, bo skutki mogą być dla mnie mało przyjemne.

 

Strumień świadomości Moniki rozśmiesza i sprawia, że trzeba przeczytać jej komentarz kilkakrotnie, żeby coś z tego zrozumieć. Najciekawsze było to, że dość długo się zastanawiałam, kto to jest ten Pan M i Pani T!

 

Poczytajcie inne odpowiedzi, równie cudowne (ale trzeba było je jakoś poprzebierać!):

 

Agnieszka Foryś:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym na alpejskie hale żeby poszukać krówek, które dają aksamitne mleko z reklam Milki iżeby chłonąć tę bajkową przestrzeń (mam nadzieję, że to wszystko tam jest naprawdę :D). A teściową (nie życzę jej źle przecież) grzecznie poprosiłabym żeby zajęła się tymi krówkami bo ona uwielbia krowy, serio.

 

Anna:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym na zakupy, najlepiej na Bahnhofstrasse, bo szwajcarskie ceny to prawdziwy tester miłości, zobaczymy na ile mój ukochany mnie wycenia …

A teściową na jakże piekny Triftbrucke, tak piękny, że aż dech zapiera i kto wie, niedotleniony mózg może spowoduje omdlenie i teściowa będzie miała okazję pooglądać most też od spodu.

 

Paulina:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym (w końcu!) na górę Pilatus, która jest najbliżej nas, a do której wydawałoby się mamy wciąż za daleko.. (zawsze coś wypada, albo za ciepło pod kołderką, albo za zimno za oknem..) a teściową poprosiłabym żeby ukradkiem zrobiła nam wspólne zdjęcie, bo od tego mój chłop też zawsze się miga…, a ściany w nowym mieszkaniu aż się proszą o jakąś fajną panoramę.

 

Beata Szczepańska:

  1. Swoją miłość w Szwajcarii zabrałabym na kieliszek białego MALBECA w restauracji STORIA (klimatyczna) w Sempach (można też przypomnieć Winkelrida w tym miejscu ;), bo moja miłość kocha wino, a szwajcarskie właśnie tam i właśnie takie – mocno mnie zachwyciło. Waham się trochę, bo może winnica BISANG w kantonie Lucerna miałaby też szanse….
    2. Swoją teściową zabrałabym do hotelu na PETER ISLAND, gdzie wynajęłybyśmy pokój, w którym mieszkał Jean Jacques Rousseau, tj. ten z klapą w podłodze, gdzie ów filozof chował się przed gośćmi, z którymi nie chciał się spotykać. W razie pojawienia się takowych z moją teściową (fantastyczna!) mogłybyśmy zrobić wielki COMING OUT.

 

Paulina:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym nad Jezioro Czterech Kantonów, czyli tam, gdzie zabrał mnie po raz pierwszy On i rozkochał w Szwajcarii na całego.
A teściową do Rorschach żeby mogła w końcu zobaczyć upragnione Bodeńskie – nie taka teściowa musi być zła jak ją malują!

 

Anglik.ovh:

Zabrałbym w alpy na narty.To jest jej pasja.

 

Seba:

W Szwajcarii swoją miłość zabrałbym na romantyczny weekend do Villi Honegg by wypoczywać i podziwiać alpejskie widoki a teściową na randkę z Semichlausem – na pewno mieliby wiele wspólnych tematów.
Edyta Porzożyńska-Borio:

W Szwajcarii miłość moją zaprzysiężoną zaopatrzyłabym w piersiówkę, uzbroiła w słuchawki i zabrała (i zabiorę) na ślizgawkę: Lago Bianco https://www.youtube.com/watch?v=gEbpvY7XSBc.
Teściową. Bardzo chciałabym zobaczyć ją tańczącą, tańczącą i spłonioną. Więc najpierw kulig, niech będzie w Lauenen, aby lica pokraśniały, członki zmarznięte rozgrzała wiśniówka. Potem pobliski Gstaad i Bouquet w Le Grand Bellevue … a Was poprosiłabym o pomoc: znalezienie szwajcarskiego dżentelmena z wykwintnym włoskim i wyczuciem rytmu, któremu parkiet nie kojarzy się tylko z pastowaniem, i nie obcy jest mu swing.

 

Katharine Ochocinski:

Moją miłość zabrałabym latem na wieczorny rejs promem przez Jezioro Bodeńskie, z Romanshorn do Friedrichshaffen. Cudowny, kojący widok i fantastyczny zachód słońca. Przytulać się i całować godzinę lekko bujając w wietrze, hmmm…
Z teściową poszłabym na kawę w St.Gallen, do którejś kawiarenki w rynku, ze stolikami na wykładanej czerwonym dywanem uliczce.

 

Paawwko:

To dość trudne wybrać jakieś jedno miejsce. Lubimy oboje góry, w takim razie wakacje w Free Republic of Holidays :). Rejon Saas-Fee to przecudnej urody okolice. Są wysokie (i trochę niższe) góry, są jeziorka i wiele atrakcji turystycznych. A Zermatt i Matterhorn tuż tuż (poza terenem Republiki).
A teściową, cóż gdyby była wśród nas to może Schaffhausen i niesamowity wodospad na Renie. Nie ma większego w Europie. Miejsce absolutnie magiczne.

 

Adrianna Jarus-Grajczak:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym na fondue. (w sumie nieważne czy serowe czy czekoladowe, obżartuch zje wszystko.) A teściową zostawiłabym w Polsce, no to chyba jest oczywiste, że przyzwoitka niepotrzebna.
P.S. Uprzedzając insynuacje, że piszę paszkwila na mojego jakże ponętnego małżonka… rzeczony obżartuch to ja…

 

Michał Cwajna:

W Szwajcarii moją miłość zabrałbym w podróż po głębinach tutejszych jezior i okrył śnieżną kołderką marzeń.. A teściową wsadził na saneczki i nie miałaby ucieczki…

 

Weronika Klimczuk:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym na wędrówkę po przepięknych Alpach, bo mimo że stąd pochodzi to zbyt dużo nie widział. A teściową zabrałabym razem z nami bo to fajna babka!

 

Alicja Marszalkowska:

Moja miłość zabrałabym nad Lac de Joux , a jeśli teściowa taka z kawałów miała by być to w nocy na Paquis, żeby się wystraszyła i już nas nie odwiedzała 😜, a moja czyli normalna, niewtrącająca się wyluzowana babkę- do Bain Bleu, by wygrzała stare gnaty .

 

Beat:

W Szwajcarii moją miłość zabrałbym do ‚Chemmeribodenbad’, ‚Gruyere’ albo ‚Gornergrat’ – będę miał nadzieje, że nie chodzi tylko o ‚Meringues’, ‚Fondue’ albo fantastyczne widoki. Będę się łudził, że to chodzi o mnie.

A teściową zabrałbym do St. Moritz – zimno, drogo co by się mamusi za często nie chciało przyjeżdżać.

 

Krähe:

W Szwajcarii moją miłość zabrałabym na Szwajcarskie Święto Walki, żeby wzięła udział w teście męskości. A teściową Chüefladefäscht. Po g***o by tam była.

 

Via Szwajcaria:

Moją miłość zabrałabym na szczyt pewnej góry, którą w pocie czoła zdobywaliśmy rok temu, wspinając się po pionowej via ferracie prawie 10h. I znów stanęlibyśmy tam dokładnie na zachód słońca, a On mógłby powtórzyć słowa, od których rozpoczęła się najbardziej fantastyczna przygoda mojego życia. Mieliśmy tam wrócić w tym roku, ale dokładnie w tym samym miesiącu – wrześniu zdobywaliśmy kolejną górę… Tym razem niedaleko małego wzgórza zuryskiego Uetliberg, w szpitalu miejskim Triemli, gdzie narodził się w tym roku nasz pierwszy syn.

Teściową za to zabrałabym do szwajcarskiego dentysty. Jest znana z aplikowania swoim wnukom masy słodyczy pod stołem, kiedy rodzice nie patrzą… a ja już widzę oczami wyobraźni te wycieczki z synem do dentysty po krótkim pobycie u babci w Polsce!

 

Dziękuję za uczestnictwo w konkursie! Zwycięzcy otrzymają ode mnie maila z prośbą o podanie adresu do wysyłki prezentów.

6 komentarzy o “Rezultaty turystycznego konkursu mikołajowego

  • 10 grudnia, 2017 at 10:46 am
    Permalink

    Myślałam, że dokończ zdanie, znaczy dokoncz zdanie, jedno zdanie,a potem drugie;) dlatego wydawalo mi sie to trudne, aby zmieścić kreatywność i pomysł w jednym zdaniu 😉 ale widze, ze nie koniecznie było to obowiązkowe. Mój mózg bierzez zasady zawsze zbyt serio…?
    Pozdrawiam i gratuluje zwycięzcom!

    Reply
    • 10 grudnia, 2017 at 10:55 am
      Permalink

      Ania, akurat mam wrażenie, że czytelnicy się sprawili na szóstkę (no przynajmniej Ty ;)) Faktycznie trudno coś zawrzeć jądro tekstu w dwóch zdaniach, ale Ci się to udało!
      Wybór zwycięzców był napraaaaawdę trudny, po prostu podobało mi się wszystko z bardzo różnych względów.
      Zdaje się, że mam naprawdę fantastycznych czytelników i nawet nie wiem komu mam za to być wdzięczna!

      Reply
      • 10 grudnia, 2017 at 1:29 pm
        Permalink

        Nie myśl, że mam pretensje! Nie o to chodziło 😉 Tylko chodzi mi o różną interpretację zasad 🙂 mój ścisły umysł czasem mi przeszkadza :p

        Reply
  • 12 grudnia, 2017 at 12:39 pm
    Permalink

    Przeczytałam wszystkie pomysły czytelników Twojego bloga i doszłam do wniosku, że musisz częściej organizować konkursy 😀

    Reply
    • 12 grudnia, 2017 at 3:12 pm
      Permalink

      Prawda? Ja też uważam, że zawsze gdy głos dostają czytelnicy, to jest wielka bomba!
      Szkoda tylko, że trzeba ich zwykle zwabiać nagrodami 😉

      Reply
  • 17 grudnia, 2017 at 1:26 am
    Permalink

    Te konkursy to istotnie świetny pomysł! A motywacja w postaci nagród…. są ogromnie atrakcyjne. Gratulując autorom wyróżnionych głosów trzeba przyznać, że te nagrodzone są istotnie….wzruszające. Świąteczno-noworoczne serdeczności dla wszystkich Państwa!

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.