Rzadko się zdarza, że obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO z danego kraju nie są jednocześnie najpopularniejszymi atrakcjami turystycznymi. Weźmy chociażby pod uwagę Polskę: Stare Miasto w Krakowie, Wieliczka, Auschwitz, Starówka w Warszawie i Puszcza Białowieska to przecież must-see polskich i zagranicznych turystów. Wymieńcie chociażby jednego turystę zagranicznego, który podczas pierwszej rekonesansowej wyprawy do Polski nie „zaliczył” przynajmniej jednego z tych popularnych miejsc. I nie dziwne, w końcu, w jaki sposób przeciętny turysta decyduje, czy dany obiekt jest warty jego uwagi: stare + oryginalne + piękne = popularne.
Co robić jednak, gdy wszystko jest piękne, stare i oryginalne? No właśnie… Żeby uzmysłowić Wam sens tego, co chcę Wam przekazać, opowiem Wam o mojej zeszłorocznej wyprawie do Birmy. Ale zanim to się stanie, wspomnę, że dzisiejszy artykuł jest częścią akcji „W 80 blogów dookoła światy” grupy blogerów językowo – kulturowych. Zasada akcji jest prosta: 25 dnia każdego miesiąca wybierany jest jeden temat, na który piszą członkowie grupy specjalizujący się w różnych krajach. Jeśli macie poczytać o obiektach z listy dziedzictwa UNESCO z różnych krajów, zerknijcie na linki zamieszczone na końcu artykułu.
A teraz wróćmy do Birmy…
Popełniłam błąd przy rezerwacji lotów i w jednej z największych atrakcji Birmy – w Baganie miałam spędzić tylko 3 dni. Nieszczęścia chodzą stadami, nic więc dziwnego, że na dokładkę zachorowałam. Nie będę roztaczać przed Wami niemalowniczych widoków, ale się działo! Birmańczycy fachowo określili, że jest to „tropikalna gorączka”. Mam jeść Paracetamol garściami, pić dużo wody i za bardzo się nie przemęczać. Stwierdziłam więc, że zamiast rowerów albo skuterów wezmę prywatnego kierowcę. To będzie moja wersja nie przemęczania się. Bagan to miasto pagód. Mówią, że jest ich aż 2000. Różnych. Złotych, ceglanych, rzeźbionych, z freskami, bez fresków, porośniętych krzakami, drzewami, wyglądającymi jak krajobraz do filmów z Indim. I między nimi ja, chora jak nieszczęście, nafaszerowana lekami… Uwierzcie, po obejrzeniu 15, nawet ja, mimo że zdeterminowana i prawdziwie zachwycona zapytałam kierowcę, który właśnie zatrzymał się przed kolejnym siódmym cudem świata:
– Przepraszam, a czym ta pagoda różni się od innych, oprócz tego, że jest piękna i stara?
– Jest z niej fantastyczny widok, Madame!
– Aaaa, to idę zwiedzać! – wyrzuciłam z siebie z wysiłkiem zwlekając swojego wewnętrznego zombiaka z siedzenia i powlekłam się do kolejnego Luwru, Picassa i Tadż Mahal.
Tak, tak – nadmiar piękna szkodzi na receptory jego postrzegania. I mam wrażenie, że tak właśnie jest w Szwajcarii. W co drugiej wsi w moim regionie jest przepiękny, średniowieczny kościółek, klasztor kluniacki, winiarnia, czy dzwonnica… Średniowiecznych zamków jest tak wiele, że Szwajcarzy je sprzedają prywatnym inwestorom. Jak wiele szwajcarskich obiektów jest na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO? 12! Tylko 12… I żadna z nich nie znalazłaby się na liście turysty, który ma kilka dni na „zaliczenie” Szwajcarii.
Dlaczego? Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, należy wspomnieć, na jakiej zasadzie obiekty kulturowe lub przyrodnicze zostają wpisane na listę i co im to daje.
To państwa wybierają obiekty o wyjątkowej wartości dla ludzkości zgodnie z precyzyjnymi kryteriami określonymi przez Komitet Światowego Dziedzictwa. Międzynarodowy Komitet jedynie weryfikuje i zatwierdza bądź odrzuca przedstawione kandydatury. Co pociąga za sobą wpis na listę? Niewątpliwie większe zainteresowanie turystów, ale również wsparcie finansowe i polityczne w razie zagrożenia np. wojną lub klęskami żywiołowymi. Z drugiej strony jednak wpis na listę oznacza dla państw wiele dodatkowych obowiązków, między innymi corocznego składania szczegółowych raportów odnośnie stanu obiektu.
A teraz Wam zdradzę kilka tajemnic. SZWAJCARZY… WCALE NIE LUBIĄ MASOWEJ TURYSTYKI. Nie chcą zrobić ze Szwajcarii drugiego zatłoczonego Paryża czy Rzymu. Gdy jeden z przepięknych wąwozów z lazurowym potokiem Verzasca został niemal najechany przez Włochów (ponieważ jeden z popularnych włoskich vlogerów bardzo skutecznie go zareklamował na youtubie), Szwajcarzy tak rozpaczali, jakby ktoś im niemal ten kawałek Szwajcarii wziął w okupację.
Druga tajemnica jest taka, że Szwajcarzy nie lubią regulacji, szczególnie takich narzucanych z góry przez zewnętrzne organizacje. Każdy przecież wie, jak Szwajcarzy kochają niektóre europejskie i światowe organizacje. Aż sobie rwą podkoszulki, tak się chcą tam dostać… Nie lepiej jest w przypadku przepisów w swoim własnym kraju. Weźmy pod uwagę, że w tak urzekająco pięknym, górskim kraju jest tylko jeden park narodowy. A dlaczego? Bo w innym wypadku trzeba by objąć ochroną jakieś 70% terytorium naszego kraju – tłumaczą Szwajcarzy – a jakoś żyć przecież trzeba!
Być może te dwie powyższe tajemnice tłumaczą, dlaczego na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO znalazło się tylko 12 obiektów i to wcale nie takich z czołówki najpopularniejszych atrakcji turystycznych (może poza Starym Miastem w Bernie). I to nie znaczy, że chronione przez UNESCO obiekty nie są warte tego statusu. Całkowicie odwrotnie! Na ten status zasługuje o wiele więcej cudów, zarówno stworzonych przez człowieka, jak i naturalnych.
No dobrze, co więc znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO?
- Opactwo w Sankt Gallen – jedno z najważniejszych średniowiecznych ośrodków religijnych i naukowych. Pochodzi z VIII wieku. Biblioteka z 612 roku zawiera wiele cennych manuskryptów, między innymi Pieśń o Nibelungach.
- Klasztor Benedyktyński Świętego Jana w Müstair – klasztor położony w malowniczej dolinie w Gryzonii pokryty jest wyjątkowymi freskami i malowidłami pochodzącymi ze Średniowiecza.
- Układ urbanistyczny w La-Chaux-de-Fonds i Le Locle na Jurze, który doskonale odzwierciedla potrzeby zegarmistrzów. Po wielkich pożarach w XIX wieku, miasta zostały odbudowane wokół jednej branży. Opisane jako ideał w „Kapitale” Karola Marxa.
- Winnice tarasowe w Lavaux – winnice położone malowniczo na stromych stokach spadających do Jeziora Genewskiego.
- Stare Miasto w Bernie – średniowieczne Stare Miasto odbudowane po wielkim pożarze w XV wieku z piaskowca. Jednym z największych zabytków jest Katedra z przepięknymi witrażami i najwyższą w Szwajcarii neogotycką wieżą, a także zegar Zytglogge z ruchomymi figurkami.
- Prehistoryczne osady na palach – osady budowane na jeziorach i rzekach w Alpach w okresie od 5000 do 500 roku przed Chrystusem.
- Trasa Kolejami Retyckimi – Bernina Express – malownicza trasa kolejowa przez Alpy w Gryzonii łącząca Chur i włoskie Tirano.
- Prace Le Corbusiera – szwajcarskiego architekta i twórcy brutalizmu. Docenione przez członków Komitetu jako dzieło ludzkiego geniuszu. Budynki zaprojektowane przez Le Corbusiera są rozsiane po całej Szwajcarii. Na mapie zaznaczyłam Zurych jako lokalizację jednego z najważniejszych – Muzeum Heidi Weber.
- Trzy zamki, mury obronne i obwałowania w Bellinzonie. Fortyfikacje w stolicy włoskojęzycznego kantonu Ticino zgrupowane dookoła 3 zamków położonych na różnych wysokościach: Castelgrande, Montebello i Sasso Corbaro.
Na Liście Światowego Dziedzictwa Naturalnego UNESCO znajdują się 3 miejsca:
- Góra San Giorgio – góra w Ticino w kształcie piramidy, jedno z największych skupisk flory i fauny z okresu triasu.
- Lodowiec Aletsch, szczyt Jungfrau i Bietschhorn – objęty ochroną nie tylko ze względu na swoje walory krajobrazowe, ale także cenne informacje, jakie dostarcza o kształtowaniu się gór i lodowców, a także zmianie klimatu.
- Szwajcarska arena tektoniczna – Sardona – żywy świadek historii formowania się gór w wyniku zderzenia kontynentalnych płyt tektonicznych.
Jeśli macie ochotę przeczytać o obiektach wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w innych krajach zajrzyjcie na inne blogi z naszej grupy:
Austria:
Viennese breakfast – Austria na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO
Chiny:
Biały Mały Tajfun – Lijiang
Francja:
Demain,viens avec tes parents – UNESCO
Gruzja:
Gruzja okiem nieobiektywnym – Dziedzictwo narodowe, Dziedzictwo Światowe
Hiszpania:
Hiszpański dla Polaków – Katedra w Salamance i jej nietuzinkowi mieszkańcy
Irlandia:
W Krainie Deszczowców – Irlandzkie obiekty na liście Unesco
Japonia:
japonia-info.pl – Kuchnia japońska dziedzictwem światowym
Kirgistan:
Kirgiski.pl – Obiekty UNESCO w Kirgistanie
Niemcy:
Niemiecki po ludzku – Obiekty na liście UNESCO – ślady rzymskiej kultury w Trier
Szwecja:
Szwecjoblog – Tu byłam, czyli 3 obiekty z listy UNESCO w Szwecji
Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym – Obiekty z listy UNESCO- zwiedzamy Efez
Wielka Brytania:
Blog edukacyjny o angielskim po polsku – W tajemniczym kręgu Stonehenge
English Freak – W 80 blogów, czyli Tower of London jako jeden z obiektów UNESCO w Wielkiej Brytanii
Daj Słowo – Wybrzeże Jurajskie na południu Wielkiej Brytanii
Włochy:
Studia, parla, ama – W 80 blogów, czyli obiekty UNESCO we Włoszech: ciekawostki
Po Prostu Włoski – Ciekawostki o Wenecji i jej lagunie
Różne kraje:
Enesaj.pl – Turkijskie obiekty UNESCO
Bardzo ciekawe podejście do tematu, przeczytałam artykuł jednym tchem! Podoba mi się Twój przykład z Birmy- my mieliśmy tak samo w Dolinie Loary- „ooo, jeszcze jeden chateaux, suuuper” i za którymś razem już kompletny brak entuzjazmu spowodowany przegrzaniem obwodów z nadmiaru wrażeń. To miłe uczucie zorientować się, że inni też tak mają.
heheheh ja też chyba mogłabym podać identyczny przykład z zamkami ale z Burgundii. „Następny zamek? Eeeeee… Idziemy na wino!”
Pojechałabym wszędzie 🙂
Ta szwajcarska niechęć do turystów kojarzy mi się z Katalończykami, którzy (powołując się na relację jednego z moich znajomych) nie chcą polecać swoich ulubionych knajpek w Barcelonie, aby przypadkiem nie zostały zarzucone tłumami zwiedzaczy. Tyle tylko że w Katalonii (w przeciwieństwie do Szwajcarii – jak mniemam) wpływy z turystyki są ważnym elementem gospodarki…;)
No i to bardzo ciekawe zjawisko, swoją drogą, jak bardzo (jako gatunek ludzki) uważamy, że mamy coś na własność i coś nam się należy tylko dlatego, że zupełnym przypadkiem przyszliśmy w danym miejscu na świat. 🙂
To fakt. Zjawisko jest ciekawe i co najmniej dwuznaczne. Bo z jednej strony cuda natury nie powinny do nikogo należeć i nie powinno się ograniczać do nich dostępu. A z drugiej strony, aż mnie coś wewnątrz skręca, gdy widzę, jak ludzie traktują niektóre miejsca, budynki. Jak petenci, który coś gdzieś wyczytali, albo ktoś im kazał przyjść, albo focia na Insta sama się nie zrobi…
Takie osoby po prostu NIE ZASŁUGUJĄ, żeby coś odkryć. I dobrze. W Szwajcarii gdy się będzie miało głowę w telefonie, niektórych rzeczy po prostu się nie zauważy. Prawdziwe cuda są ciche i nie krzyczą. Jak dobrze, że ich nie ma na tej liście UNESCO…
No tak, są turyści i turyści. Ci, którzy przyjechali, bo wyczytali i ci, którzy przyjechali odkryć prawdziwe cuda. Oczywiście, że nadmierna reklama (czy to w postaci wpisania na listę UNESCO, czy innego rodzaju szeroko zakrojonych akcji marketingowych) na dłuższą metę jest szkodliwa dla danego miejsca (i w konsekwencji –
jego mieszkańców), bo skutkuje napływem, jak napisałaś, turystów-petentów, niestety w praktyce nie ma chyba żadnej skutecznej metody na sprawiedliwy odsiew, bo tutaj znów powraca kwestia ograniczania dostępu do zasobów, w tym wypadku, turystycznych. Aż czasem mam wrażenie, że błędne koło to smutne podsumowanie wielu zjawisk (jeśli nie większości).
HA 😀 Tak, też się czasami łapię na tym, że tego, co zaparło mi dech w piersiach, wcale nie chcę reklamować na blogu 😀
Czytając wpis, układałam sobie w głowie mój komentarz. Natomiast jak przeczytałam to co napisałaś „prawdziwe cuda są ciche i nie krzyczą” komentarz jest zbędny. Oddałaś tym stwierdzeniem wszystko to co należało napisać. Brawo Joanno.
Ciekawa ta lista szwajcarskich obiektow UNESCO i wyczuwam tu pewne podobienstwa z Polska. Np. Punkt trzeci kojarzy mi sie mocno z Nowa Huta, ktora jeszcze nie jest na liscie UNESCO, ale niebawem moze sie tam znalezc, rowniez ze wzgeldu na uklad urbanistyczny (konkretnie mowiac, stara Nowa Huta ;)).
Rowniez punkt 8. nosi slad Polski- mimo, ze (z tego co wiem) Corbusier nic w Polsce nie zaprojektowal, mial olbrzymi wplyw na ksztalt architektury socrealistycznej, ktora obecnie doslownie przepelnia polskie miasta. Onegdaj zdarzalo mi sie czekac codziennie na autobus naprzeciwko jednej ze sztandarowych budowli, ktore powstaly z inspiracji Corbusiera, mianowicie tzw. Superjednostki w Katowicach.
A Nowa Huta jeszcze nie została sanatorium? 😉
Wyczuwam w tym pytaniu pewna zlosliwosc :).
Dzisiejsza turystyka opiera się na działaniu „fotka tu fotka tam – już wiem wszystko o tym miejscu”.
Płytkie poznawanie miejsca, kultury, ludzi, powoduje taki szybki przesyt – pozornie wszystko jest takie samo – zamki, pagody, przełęcze. Ciężko nam wyhamować w życiu zawodowym i w odpoczynku.
To ciekawe, że Szwajcarzy nie lubią regulacji. Prawie jak Polacy. 🙂 Czy u nich zasady też są po to, aby je łamać?
Oj nie 😀 Tyle, że zasady są tworzone przez społeczeństwo nie przez władzę (słynna demokracja bezpośrednia). Więc też obywatele bardziej się nich trzymają.
Wspaniały wpis 🙂 Ja będąc w Szwajcarii byłam zauroczona przepięknymi widokami! Szkoda, że nie miałam Twojej listy przy sobie – jeśli kiedyś znów tam zawitam, to z pewnością z niej skorzystam 🙂
Pingback: Ciekawostki o Wenecji i jej lagunie | Po prostu włoski
Pingback: Turkijskie obiekty UNESCO - Lista Światowego Dziedzictwa - Enesaj.pl