Najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi – Q & A

Artykuł powstał z lenistwa – nie ma co się kryć. Otóż nie przymierzając jakieś 80% pytań, które otrzymuję od Was przez pocztę elektroniczną lub fejsbuka jest identyczna, więc zawsze klepię pracowicie identyczne odpowiedzi. Zamiast tego postanowiłam po prostu stworzyć taką bazę podstawowej wiedzy i po prostu przesyłać jednego linka zamiast powtarzać niektóre rzeczy powtarzać jak mantrę.

Jak zauważycie, nie wszystkie pytania są praktyczne i ścisłe. Część fruwa nieco w marzeniach, część jest ciekawska, a jeszcze inne pytania domagają się pewnej syntezy wielu zjawisk. Na pytania praktyczne nie da się odpowiedzieć w jednym paragrafie, więc jeśli już o tym pisałam, posłużę się linkami do istniejących już artykułów. Zacznijmy!

  1. Jak się żyje w Szwajcarii?

To najczęstsze pytanie odmieniane przez różne formy. Jak jest w Szwajcarii? A jakbyś miała porównać z… to jest lepiej czy gorzej?

Questions & Answers

W Szwajcarii żyje się naprawdę bardzo ciężko do pierwszej – drugiej wypłaty. Potem jest już tylko lepiej. Faktycznie początek może być ciężki. Stresujące jest szukanie mieszkania, na które nas stać, załatwianie pozwolenia, szukanie pracy. Absurdalne jest to, że jest to takie trochę błędne koło. Nie znajdziesz mieszkania, jeśli nie będziesz mieć pozwolenia, nie dostaniesz pozwolenia, jeśli nie będziesz mieć pracy, nie będziesz mieć pracy, jeśli nie będziesz mieć gdzie mieszkać (no bo gdzieś trzeba przecież mieszkać podczas rozmów kwalifikacyjnych, a przecież nie każdego stać na hotel…).

Gdy jednak zaciśniesz zęby i przejdziesz przez ten trudny początek, potem jest tylko lepiej. Po pierwsze – jest o wiele mniej stresująco niż w Polsce. Nagle się okazuje na przykład jak wielkie znaczenie dla higieny psychicznej ma dobry transport – zarówno porządne drogi, stosunkowo niewielkie korki, jak i świetny transport publiczny. Polacy mieszkający w Polsce są tak przyzwyczajeni do agresji, pośpiechu i ciągłej walki na drodze, że nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakim to może być źródłem stresu. Pamiętam jeszcze z Krakowa, gdy już wchodząc do pracy rano byłam najzwyczajniej w świecie tak wkurzona i zmęczona, że nie chciało mi się nic…

Druga sprawa, która wpływa na samopoczucie to oczywiście bezsprzecznie pogoda. Klimat w Szwajcarii różni się od tego w Polsce. Jest więcej słońca, a niebo nie jest takie szare – nawet zimą i późną jesienią kolory są o wiele bardziej nasycone i soczyste.

  1. Jak znaleźć pracę w Szwajcarii?

No cóż, pytanie niezwykle ogólne, bo to zależy od kwalifikacji, umiejętności, doświadczenia, a przede wszystkim branży. Ale uwierzcie, rzadko dostaję bardzo konkretne pytania odnośnie tematu pracy. Najczęściej piszący zaznaczają, że mogą robić wszystko i żadnej pracy się nie boją i że robili już mnóstwo rzeczy, a studiowali tak apropos zarządzanie latawcami w fili Politechniki Pcimskiej w Starogardzie Szczecińskim. Hmmm…

Jedna uwaga ogólna odnośnie szukania pracy w Szwajcarii, która może się przydać każdemu bez względu na branżę: Szwajcarzy nie cierpią wszechstronności i doświadczenia w wielu dziedzinach. Gdy na przykład masz dyplom magistra dziennikarstwa, podyplomówkę z nauczania języków obcych, a pracowałeś w marketingu, to szwajcarscy pracodawcy zgłupieją i wyrzucą Twoje CV, bo zupełnie nie będą potrafili Cię zakwalifikować. Niestety, jeśli wiesz czego chcesz, doradzam Ci wykrojenie pewnych wątków z życiorysu… Ale jak to zrobić w dobie linked-ina?…

Dalsza rada: szwajcarski adres i numer telefonu jest o wiele lepiej widziany niż polski, szczególnie w przypadku niższych stanowisk.

Podam kilka sposobów na szukanie pracy w Szwajcarii – właśnie z olbrzymim zdziwieniem zauważyłam, że nigdy na ten temat nie pisałam, dlatego myślę, że w najbliższym czasie będę musiała nadrobić ten temat w osobnym artykule. A tymczasem kilka sposobów na pracę w Szwajcarii:

  • biura pośrednictwa pracy – działające i na terenie Szwajcarii i na terenie Polski. Czy doradzam korzystanie z pomocy takich biur? No cóż, to nie jest idealna opcja, ale jeśli jesteś w Polsce, w Szwajcarii nikogo nie znasz, a i masz dość niesprecyzowane kwalifikacje, to może być najlepsza opcja dla Ciebie. Miej tylko zawsze oczy otwarte i dokładnie czytaj i kseruj wszystko, co podpisujesz !
  • Internet – wyszukiwarki ofert pracy – działają jak złoto. Możesz sobie wybrać dokładnie branżę, dziedzinę, region Szwajcarii, a nawet wpisać swoje doświadczenie i oczekiwania: otrzymasz oferty na wymiar! Jest teraz mnóstwo takich wyszukiwarek, ogólnych i wyspecjalizowanych. Największe z nich to:

www.jobs.ch

www.jobscout24.ch

Dla „drobniejszych” prac więcej ofert znajdziecie w:

www.indeed.ch

www.tutti.ch

www.anibis.ch

Są jednak również bardziej wyspecjalizowane serwisy, np. dla niań:

https://babysitting24.ch/

  • biura tymczasowego zatrudnienia – niegłupia sprawa, swoje CV teoretycznie można złożyć nawet przez Internet, a potem po prostu czekać na telefon. Teoretycznie… Ponoć o wiele szybciej pracę się dostanie, jak się po prostu trochę postara, pochodzi i pozawraca głowę. Największe takie biura to:

www.addecco.ch

www.manpower.ch

www.randstad.ch

  • kandydatura spontaniczna – zbierasz nazwy i adresy firm z twojej branży i wysyłasz swoje CV przez Internet – jeśli do firmy nie da się wejść bez umówionego spotkania. Jeśli firma jest mniejsza i bardziej otwarta – idź osobiście!
  1. Jak wynająć mieszkanie w Szwajcarii?

Na ten temat popełniłam jeden bardzo konkretny artykuł, do którego chciałam Was odesłać:

Wpis jest kompaktowy, bardzo konkretny i nawet trudno go tutaj streścić w kilku zdaniach, dlatego pozostawię to pytanie bez komentarza.

  1. Jak poznałaś swojego chłopaka?

Tak, tak, to jest jedno z najbardziej popularnych pytań. Nie znaczy, że pada jako pierwsze. Ale powiedzmy w 80% przypadkach się pojawia jako takie „a apropos…”. Więc załatwmy to raz na zawsze:

Swojego chłopaka poznałam w Krakowie. Ja miałam własne biuro tłumaczeń i „po godzinach” uczyłam przedszkolaki angielskiego, on pracował w korporacji z hq w Lozannie, która ma wielkie fabryki w Krakowie. Ani nie szukałam wówczas obcokrajowca, ani nie szukałam chłopaka. Radośnie i beztrosko korzystałam ze statusu niezależnej singielki umawiając się na randki przez Internet. Miałam dość kiepskie zdanie o mężczyznach, więc nie traktowałam nikogo na poważnie. Moi znajomi dotąd wypominają moje słynne „złote myśli” z tego okresu, które obecnie wywołują tylko pełen zakłopotania rechot i rumieniec na twarzy… No i razu jednego na spotkanie przyszedł taki jeden Szwajcar, który po prostu tak się bardzo różnił od tej całej jednakowej masy, że nie mogłam go zignorować.

Po roku ciągłych podróży na trasie Kraków – Lozanna, postanowiłam się przeprowadzić.

Jaki z tego morał: Jak się nie szuka, to się znajdzie!

  1. Jak poznać milionera / Szwajcara?

Nieco przewrotnie używam zamiennie słowa milioner / Szwajcar, bo mam wrażenie, że niektóre panie te słowa traktują jak synonim. Tymczasem niekoniecznie. Bywają biedni Szwajcarzy. Oczywiście – skala tej biedy jest nieporównywalna do naszej polskiej, ale w Szwajcarii można również żyć „od pierwszego do pierwszego” i patrzeć z zazdrością na te wszystkie wypasione limuzyny na parkingach.

No więc, miłe panie, aby upolować Szwajcara musimy podejść do sprawy strategicznie i przemyśleć: gdzie żeruje nasz cel! Od razu podpowiadam: skreślamy puby i dyskoteki, nie polecam również Tindera. Jak rozumiem, nie szukamy jednonocnego Szwajcara, tylko takiego do końca życia.

Wszystkie sposoby na poznanie męża w Szwajcarii opisałam TU.

Ale muszę coś do tego dodać: mam świeży, niezawodny patent, który wymyśliłam dopiero ostatnio pod wpływem nowych doświadczeń. Gdzie poznać fajnego, odpowiedzialnego Szwajcara z długą lufą? Na strzelnicy!!!

Tak, tak, miłe panie, Szwajcarzy uwielbiają strzelać i często należą do różnych kółek strzeleckich. Ostatnio na strzelnicy byłam jedynym produktem z importu i jedną z dwóch kobiet. Cała reszta to byli rdzenni Szwajcarzy, którzy z wielkim entuzjazmem dzielili się swoim doświadczeniem i umiejętnościami.

Nie dziękujcie, drogie Panie.

  1. Jak poznać przyjaciół?

O przyjaciołach w Szwajcarii już gadałam i gadałam… TU, TU i jeszcze TU. Uogólniając sprawę w kilku zdaniach: trzeba się odważyć i wyjść ze swojej strefy komfortu. Trzeba częściej chodzić samemu/samej na spotkanie, do kina, do pubu. I bezsprzecznie trzeba się kiedyś wybrać na spotkanie Szwajcarskiego Blabliblu!

22 komentarzy o “Najczęściej zadawane pytania i odpowiedzi – Q & A

  • 23 marca, 2017 at 12:33 pm
    Permalink

    Do tego tematu szukania pracy można by dodać wiele rzeczy: na przykład, że można szukać pracy tylko przez 3 miesiące bez pozwolenia. Potem ewenualnie można poprosić commune o przedłużenie tego terminu do 6 miesięcy.

    Reply
  • 23 marca, 2017 at 2:50 pm
    Permalink

    Mnie prawdę powiedziawszy w ogóle te pytania nie dziwią. Pamiętasz, sama podobne zadawałam. Wtedy nie wiedziałam, że ciągle pytają Ciebie o to samo. Wyszło na to, że też „wyskoczyłam jak Filip z konopii”. Tym bardziej jestem wdzięczna, że na nie odpowiedziałaś i to jeszcze tak skrupulatnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że może być to irytujące. To pewnie wynika z faktu, że nadal mało się wie o Szwajcarii i stąd pęd do wiedzy o tym Kraju. Dlatego też Twój blog jest tak popularny.

    Reply
    • 23 marca, 2017 at 3:01 pm
      Permalink

      A ja się w sumie prawie wcale nie irytuję, wiem, że większość ludzi potrzebuje informacji, a blogerzy są zawsze na jakimśtam świeczniku.
      Czasami się irytuję, gdy ktoś nawet nie sprawdzi do kogo pisze i mimo mojego zdjęcia jak byk na głównej dostaję wiadomość „Drogi Panie/ Droga Pani”. Na początku też mnie trochę dziwiło, że ludzie nie dziękują za udzieloną długą czasem informację, ale teraz już tak przywykłam, że jak podziękują to się cieszę. Jak łatwo człowieka przyzwyczaić do braku kultury 😉
      Tylko czasem ręce opadają. Bo np. raz wygrzebałam kilka maili ze spamu i zaczęłam na nie odpowiadać. Na dwa nie dostałam zwrotnej odpowiedzi. Na jeden odpowiedź brzmiała: „już sam sobie to sprawdziłem”, a na kolejny: „no proszę, księżniczka się odezwała”, czy coś w tym stylu… :/
      A tak, to luzik. Cieszy mnie kontakt z czytelnikami i zawsze czekam na komentarze stałych komentatorów i nawet sobie myślę „o, Monika to na pewno napisze to i to”, „medyk się pewnie zdenerwuje”, „to świetny temat dla Hexe – założę się, że skomentuje coś fajnego!” i tak dalej…

      Reply
      • 24 marca, 2017 at 1:31 am
        Permalink

        Ja sie nie mam czym denerwować, denerwuje mnie tylko casami jak to pisał Tadeusz tu – Kraj Rad. Staram sie nie trollowac, nie animować, jednak czasami odnoszę wrażenie ze o Helwecji należy pisać tylko pochwalne peany albo wcale, albo wyjechać.
        Poziom moralnego zeszmacenia tego kraju, kombinatorstwa jego pseudoelit, powszechnego złodziejstwa w białych rękawiczkach, jest zatrważający. Tu klany decydują niczym w Albanii a bogatym wolno wiecej, w zasadzie piszesz tez o tym momentami vide tutaj post o biednych Szwajcarach. Nie róbmy ideologii- kraj piekny, ale nie mozna oceniac go jednoznacznie, perełki tego kraju jak Nestle zaczynają bzc nienawidzone za swoja polityke bo sa silniejsze od Panstw. Srodalpejska pralnia pieniedzy, z normalnymi obywatelami i moznymi tego swiata, wbrew oficjalnej przejrzystości i transparentności dalej piorącą tu pieniądze.

        Mam jednego pacjenta, miły Pan, jest prawdopodobnie zbrodniarzem wojennym. Pułkownik armii serbskiej oskarżony przez Haski trzbunal o zbrodnie wojenne. Czasami sobie pozwala na komentarze – jego starania sie o obywatelstwo trwaly jakieś 24 godziny. Szwajcaria odmówiła wielokrotnie jego ekstradycji. Dzis chodzi i sie śmieje z zycia. Czasami mówi ze te kur…wy y emigracyjnego drogie byly ale w sumie spokój kosztuje. Prowadzi sobie firmy tutaj nieniepokojony.

        Dla maluczkich sa bajeczki o transparentności, poprawności, nieskalanej helweckosci, pisze sie o zlym bydelactwie uslaenderstwie scinajacym drzewa – i nikt nic nie wie o inwestorze… Ponadto Joanno tak to fajnie wygląda i tak sie Szwajcaria ceni i Public Relations ma swietne – ale ludzie pracujacy w takim Migros czy Coopie to jak yaplaca czynsz, kase chorych to cieniutko zyja.

        Ponadto bey witaminki B, Bekanntschaften i Beziehuungen tutaj rzadko ktory Szwajcar ma prawo sie wybic w zawodach kastowych typu prawo czy medycyna.

        Ostatnio musiałem dopłacić 180.000 CHF podatku – Pani w kantonalnym Steuerverwaltung powiedziała od razu gdzie mam pojsc aby tego nie zaplacic, żeby wyprać sobie i zrobic koszty, ta kancelaria to Panu zrobi fakturki na 50.000 na Consulting i będzie lepiej. Szwajcarzy nie kradna – a prawda jest taka ye ona ma prowizje pod stolem za nagonienie klienta do Treuhand.
        Takiej otwartosci w dymaniu tego Państwa to nie uświadczysz w PL, to taka Rosja raczej, no ale o tym mowic nie wolno. tylko Gruyere, Fondue i yle uslaenderstwo opisywane w 20min.ch Radujmy sie wiec i zyjmy zludzeniami. A zwykli Szwajcarzy maja powoli dosyc -od 2000 roku koszty skladek na ubezpieczenie zdrowotne wzrosly o 40%, jest coraz drozej, coraz ciezej tym zwyklym nie informatykom, nie lekarzom, nie korpoludkom i nie prawnikom.

        Szwajcarom zazdroszcze dwoch rzeczy. Pierwsza to przemysl i high tech a druga to wlasnie Public Relations – tutaj nawet gowno to Lindt Spruengli.

        Reply
        • 24 marca, 2017 at 10:52 pm
          Permalink

          No właśnie, Mewa, z jej Południowcem i wielojęzycznymi dziećmi 😉
          Wy tak tylko myślicie, że ja nie zapamiętuję, kto, gdzie, co i jak, a ja jestem z Wami tak samo związana jak Wy ze mną!
          (O nie, o nie, zaraz się odezwie cała reszta!)

          Reply
  • 23 marca, 2017 at 4:12 pm
    Permalink

    Pytanie „Jak poznać milionera” jest najlepsze, hehe.

    Reply
    • 23 marca, 2017 at 6:36 pm
      Permalink

      No! Trzeba sobie ustrzelić 😉

      Reply
  • 23 marca, 2017 at 10:33 pm
    Permalink

    Jesli chodzi o szukanie pracy, to bardzo polecam appkę LinkedIn Jobs lub samego LinkedIna. Też można sobie ustawić różne filtry, a mam wrażenie, że sa ciekawsze oferty niż na niejednej stronie www 🙂

    Reply
  • 24 marca, 2017 at 12:32 pm
    Permalink

    Jak przeczytałam komentarz Medyka to pomyślałam – Szwajcaria to straszny Kraj. Jak dobrze, że mieszkam w Polsce, przynajmniej tu nie jest tak źle. W końcu „Szwajcaria to wrzód na d ….. Europy”. To jak Wy tam żyjecie? Medyku, a jak sobie radzisz z takim pacjentem, o którym wspomniałeś? Czy zachowujesz pełen profesjonalizm, czy ordynujesz mu leki na ustawiczną biegunkę? :-)))

    Reply
    • 24 marca, 2017 at 12:59 pm
      Permalink

      Hej, dobry pomysł! W sumie lekarz może mieć niezłe środki na uprzykrzenie życia 😀

      Reply
    • 24 marca, 2017 at 1:37 pm
      Permalink

      Doskonale wiecie ze obowiazuje mnie etyka i deontologia. Natomiast ow sie wykpil – tak tutaj jest wszystko swiete i poprawne a swego czasu Szwajcaria byla mekka dla zbrodniarzy -i nie mam na mysli czasow drugowojennych – przyjmowala wszystkich ktorzy mieli odpowiednia ilosc $$$ bez pytania skad to.

      Natomiast wlasnie nie wolno w Szwajcarii mowic o tym ze cos jest zle -to jak bekac i puszczac baki w towarzystwie.
      Oczywiscie – jest wiele swiatow. Dla Mirka czy Mietka z Polski co robil u prywaciarza na czarno i wyplate mial z poslizgiem a tutaj tyra to mimo cietego team lidera z Kosowa to raj na ziemi. Dla kogos jednak, kto w PL ma firme i ponad 5 milionow rocznie i porusza sie w rzeczywistosci odmiennej to nie jest tak rozowo.

      Moi snobistyczni znajomi, kazdy z kapitalem ponad 100 milionow CHF gardza usländerstwem, musze z racji zawodowych z nimi wspolpracowac i jakos sie uklada mimo ze jeden nazwal mnie szczurem. Oni gardza raczej wszystkimi slabszymi, mniej majetnymi – a ich nienawisc i ksenofobia bierze sie z tego ze w obecnej sytuacji bez usländerstwa ten kraj lezy sparalizowany. Bez usländerstwa nie ma funkcjonowania.

      Natomiast czlowiek chociazby sie zes..ral to nie bedzie jako ekspata czy nie ekspata zaakceptowany. Daleko nie szukac. Jak bralem slub z moja szwajcarska zona to w lokalnej prasie pojawil sie nekrolog. 2/3 rodziny zerwalo z nimi wszelkie kontakty – bo z usländerstwem to gorzej niz HIV, AIDS, narkomania, kryminal. Zreszta jeden z rodziny by mnie najchetniej zastrzelil – jak wspomnail nie zrobi tego tylko z tego powodu ze odpowiadalby za zabojstwo czlowieka… Zero kontaktow, 1/3 rodziny utrzymuje – i paradoksalnie sa to ludzie majacy moze najmniej, ledwo utrzymujacy sie na powierzchni – i nie majac niczego wszystkim by sie ze mna podzielili a niczego ode mnie nie chca. Ci co nienawidza to wlasnie elity – Pani Manager z Credit Suisse, Pan Radca prawny, jeden z pierwszej dwudziestki w CH….

      Na imprezy rodzinne nie jezdze bo zdarza sie cyrk ze ktos krzyczy – uwaga – schiis usländer kradnie Bauerom traktory, dzwonmy po policje – nie, nie krzycza tego Ci biedni Szwajcarzy tylko ta elita. A Ci, ktorzy mnie otaczaja jak sie dobrze napija – i rozmawiaja juz o swoich podbojach milosnych to czasami lapna ze sie ciesza jak jakas sprzataczke w kancelarii spizgaja od najgorszych bo to podludz, albo jak uslysza ze jakis robotnik z PL czy Czech zginal w pracy. A wiecie co im wtedy powiedzialwem – nienawidzicie z bezsilnosci -bo bez tych usländerow jestescie niczym dzieci we mgle, bezradne – i wasz PKB bez usländerow bylby inny. Nie da sie funkcjonowac spolecznie tylko z elitami. Ktos musi naprawic kran czy zapchana rure.

      Pod tym pieknym plaszczykiem tolerancji kryje sie cos. Uwazam ze swoich doswiadczen ze najgorsza nie jest nienawisc eksponowana – raczej cukierkowa milosc. Tak jak w moim plugawym srodowisku. Maja miliony, poprawni erudyci, ale jak za duzo whisky to wychodzi…A tacy zwykli z VS niewyksztalceni to sa chociaz szczerzy – i jesli mowia ze lubia to lubia – a jak maja w dudzie to maja w dudzie. Bez calej finezji i kurtuazji.

      Samo zycie.

      Reply
      • 24 marca, 2017 at 10:08 pm
        Permalink

        Ja miałam podobne doświadczenia w Ukeju, zaczynałam od przysłowiowej miotły a wspięłąm się dość wysoko (jak na mnie) ale co z tego, jak starsze panie z którymi sprzątałam szczotka w szcztoke, to przemiłe istoty, które przynosiły mi do spróbowania swoje wypieki czy chociaż konserwę:):):) A szef, jeżdzący Jaguarem z firmy „ze szczytu” razem z całą swoją świtą to niestety banda snobów i rasistów, nienawidząca przybyszy z Polski. Na samo wspomnienie mam traumę. Ale spoko, karma wraca, sytuacja wogóle przekomiczna ale na dłuższą opowieść – udało mi się raz pięknie odbić piłeczkę.

        Reply
        • 24 marca, 2017 at 11:03 pm
          Permalink

          Oooooch opowiedziałabyś, uwielbiam takie historie, gdzie oliwa sprawiedliwa!
          Sama mam kilka w zanadrzu, bo ja skromne i nieśmiałe dziewczę jestem w realu. Tylko tutaj taka wygadana. Więc „wielkie panie” sobie zwykle mną buty wycierają, a ja niestety nie za bardzo się bronię, bo nie wiem nawet jak. I uwielbiam ten moment, kiedy te zarozumiałe istoty dowiadują się, że nie jestem tylko sierotką Joanką, ale mam również wiele ukrytych zalet.
          Uwielbiam ten moment, bo oprócz dzikiej satysfakcji od początku poznaję prawdziwą twarz ludzi, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego.
          Warto być czasem taką szarą myszencją 😀

          Reply
          • 25 marca, 2017 at 10:28 pm
            Permalink

            to dość długa historia:) w skrócie to jedna Pani, z którą chodziłam na zajęcia do lokalnego koledżu pewnego dnia przyszła rozstrzęsiona na zajęcia. Więc grzecznie pytałam co się stało, Pani okazała się dyrektorem jakiejś ogromnej hurtowni ryb, w której to hutrowni zamówili sobie nowy program obsługi przedsiębiorstwa. Ktoś coś mocno spaprał i zamienił jednostki przy przeliczaniu UK-EU czyli nagle zniknęło im ileś ton ryb na magazynie i wszyscy pogłupieli:D. Coś mi już wtedy zaświtało, że znam takiego aroganckiego buca, który mogłby takiego kwiatka wypuścic w świat. No to zapytałam o nazwe firmy->bingo moj były pracodawca, kłykciowy jaguar i takie tam pacjenci od medyka:P No to ja buch mówie do babki, jakie ma prawa, czego ma im nie zapłacić, w ile czasu mają to naprawić, czego nie podpisywać i jakie mają procedury. No i zaoszczędziła trochę na fakturze i ich trochę przycisnęła:) A na koniec jej mówie: przekaż pozdrowienia ode mnie dla Johna(byłego szefa). Podobno się nie śmiał, ale konsultanci się śmiali:D:D:D

  • 24 marca, 2017 at 3:06 pm
    Permalink

    Wiem doskonale, że obowiązuje etyka zawodowa, ale taką małą pigułeczkę można podać dyskretnie :-)))). W moim zawodzie etyka zawodowa jest najważniejsza. Czasami trzeba bronić w sądzie typa, nieciekawej postury i jeszcze udowadniać całemu światu, że jest niewinny. Cóż, wyjścia nie ma, w końcu nikt nie zmuszał do wykonywania takiego zawodu, że trzeba „stawać po stronie ” kryminalisty. A nie daj Boże jak się przegra sprawę w sądzie, to taki ktoś potrafi jeszcze pisać skargi do naszej tzw. korporacji zawodowej i trzeba nieraz nieźle się tłumaczyć.

    Reply
    • 24 marca, 2017 at 3:35 pm
      Permalink

      Nie dzialam wbrew etyce. O co mi najzwyczajniej chodzi – o zwykly PR. Nie wolno w CH mowic o tym ze cos jest zle. A jako usländer to juz myslozbrodnia. Podobnie jak w pracy. Jeden z Chefarztow w szpitalu w ktorym pracowalem nazywal czeska lekarke kur..wa z ostblocku, wszyscy mieli polewke. Jak jego zastepca wygarnal ze ona zamiast w szpitalu powinna na dworcu wykonywac Fellatio i babka sie poskarzyla to bylo wewnetrzne dochodzenie – ale nie o Mobbing tylko o naruszenie hierarchii zawodowej i niekolegialne zachowanie – no i lekarke upierdolono bo nie bedzie tutaj nam jakies usländerskie dziadostwo szkalowac naszych lekarzy, przyjedzie tutaj i mysli ze zrobi ladne oczka i ze cos znaczy. O tym co o w prostak zrobil nie bylo nawet wspomniane – ona winna , ona winna, skarzyc sie jako usländerka nie powinna.

      Co do podzialu Joanny na expatow i innych – owszem, ale nigdy przenigdy nie bedzie sie uznanym za rownego czlowieka. Nie ma tak pieknej bariery jak w UK ale – chocby sie czlowiek zes..ral to nie bedzie uznanym za rownego im. Proud to be Swiss…nie pozwala.

      Reply
  • 27 marca, 2017 at 1:47 pm
    Permalink

    Ja na szczęście nie mam takich doświadczeń, ale być może dlatego, że pracuję na własną rękę. Natomiast z zainteresowaniem czytam Wasze historie (co do Medyka, to już wiem co mnie czeka 🙂 , ale lubię jego zgryźliwość). I w sumie, może Joanno powinnaś się podzielić Twoimi nieróżowymi historiami – dla zrównoważenia całej reszty. Ciekawa też jestem jak to jest z innymi Twoimi czytelnikami mieszkającymi w CH: cukierkowo jak u Ciebie czy straszno jak u Medicusa?

    Reply
    • 28 marca, 2017 at 9:50 pm
      Permalink

      A nigdy się nie dzielę tymi nieróżowymi? Hmmm zastanawiam się, dlaczego. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to to, że na blogu zwykle z historii staram się wywieść jakiś trend, tendencję, coś więcej. Natomiast co się da powiedzieć o historiach, w których ktośtam mnie obraził oprócz tego, że jest chamem i gburem? Nic szczególnego… Nie zwykłam obrażać się na cały świat za takie pojedyncze kopniaki.
      Zdaje się, że ponarzekałąm dość dużo na Genewę, na Szwajcarów w tekstach o stereotypach, chociażby w tym ostatnim o ich stosunku do emigrantów, o przyjaciołach… Trudno pisać coś tak „na zamówienie”: a teraz ma być nieróżowo, Blabliblu. Albo: a napisz o złych prezesach firm, a o wrednych staruszkach itd. Jak ja mam o czymś takim pisać, skoro z tą częścią rzeczywistości totalnie nie mam kontaktu?

      Reply
      • 29 marca, 2017 at 11:54 am
        Permalink

        No dobra, to żeby Cię zmotywować to Ci podpowiem: myśl o rosnącej liczbie czytelników. Taki pudelek – na przykład. Niby nikt go nie czyta ale wszyscy wiedzą co to jest 😀 Albo przykład z mojego podwórka: włoski dziennik składający się z kto kogo zabił , kto co ukradł itp itd. Nic tak nie działa na oglądalność jak ploteczki lub sensacja 😀 (to oczywiście była ironia. Piszę to na wszelki wypadek, ponieważ zauważyłam, że niektórzy biorą wszystko zbyt dosłownie. W internecie o to łatwo)

        Reply
        • 29 marca, 2017 at 6:47 pm
          Permalink

          Heheheheh muszę zrobić rubrykę: skandale! 😀

          Reply
  • 18 kwietnia, 2017 at 9:51 pm
    Permalink

    30% populacji ludzkiej ma geny samca ( samicy) alfa który ma zawsze rację jest najmądrzejszy i wszystko mu się należy. Arogancja , buta, nie są to cechy narodowe ale gatunku ludzkiego , które nawet w najlepsze wychowanie siedzą w środku człowieka. Tacy ludzie zawsze będą się wywyższali i walczyli o wyższą pozycję w hierarhii społecznej, nie tylko przez ambicję i karierę ale najczęściej przez wykopanie innych w błoto. Tak też jest i w Szwajcarii. Nie wszyscy obywatele marzą o równości i demokracji bezpośredniej, 30% chętnie wzieło by pozostałych ,,za mordę”, swoich nie mogą to chociaż cudzoziemców.

    Reply

Skomentuj arta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.