Dlaczego Polki wolą Szwajcarów i czy tak jest naprawdę?

Kiedyś już pisałam o mieszanych polsko-szwajcarskich związkach (TU i TAM) i ten temat wywołał lawinę komentarzy. Nic w tym dziwnego, w końcu polscy mężczyźni mają prawo czuć się odrzuceni, gdy kobiety z ich plemienia odchodzą w siną dal z innym dzikusem nie obdarzając ich nawet spojrzeniem. Siostry plemienne nie są dłużne wypominając wyciągnięte gacie, brzuszysko i piwo przed telewizorem, a także przede wszystkim to, że po paru wspólnych latach dziwnym trafem stają się dla swoich samców przezroczyste.

Nie chcę powtarzać postawionych wcześniej tez na temat mieszanych, czy też polsko-polskich par, tylko chciałabym opowiedzieć Wam o moim spotkaniu z koleżanką, które zainspirowało mnie do napisania kilku tekstów o związkach mieszanych.

Koleżanka Karolina – Polka lat 35 zamieszkała i pracująca w Szwajcarii, syn lat 5, ojciec synka zawinął się czym prędzej do Wielkiej Brytanii, gdy dziecko miało 3 miesiące. Do tej pory Karolina jako samotna zapracowana mamusia nie spotykała się z nikim. Brak czasu, możliwości, wieczne oszczędzanie na nianię, codzienne zmęczenie po całym dniu pracy i opieki nad dzieckiem. Myślałam zresztą, że dziewczyna dała sobie już spokój z randkowaniem.

Pewnego dnia jednak Karolina zaprosiła mnie do siebie na wieczór. „Sprawa jest!” – więc mile podłechtana, że na coś mogę się jej przydać, wyłączyłam telefon, kupiłam wino i mnóstwo chusteczek (jakby co) i pełna ciekawości udałam się do jej mieszkanka. Okazało się, że jestem dla niej tak jakby ekspertem od randkowania przez Internet ze Szwajcarami (na podstawie tego, że mój 3,5-roczny związek zaczął się jakby nie patrzeć dzięki portalowi randkowemu.) Koleżanka postanowiła zignorować to, że ten portal randkowy był typowo polski i po polsku, a to, że akurat poznałam tam Steva było rezultatem kilku dziwnych zbiegów okoliczności.

Skoro miałam działać jako ekspert od związków przez Internet postanowiłam do sprawy podejść profesjonalnie:

–       Po pierwsze powiedz mi, jakie są Twoje oczekiwania? Chcesz Polaka, Szwajcara, jeszcze kogoś innego, czy wszystko jedno?

–       Słuchaj, z chęcią Polaka, ale… ja jestem zbyt kiepska dla Polaków.

Coooo? Bardzo ładna buzia, proporcjonalna budowa ciała, dziewczyna wesoła i inteligentna, pracująca, dość nieśmiała, także nie odstrasza swoją pewnością siebie potencjalnych kandydatów… Ma syna. Ale kto w tym wieku nie niesie ze sobą przeszłości?

–       Ale Ty masz kompleksy? Jak to możesz być zbyt kiepska dla Polaków?

–       Ano tak to! Od roku mam konto na Sympatii. Rozmowę ze mną od tego czasu nawiązywały tylko i wyłącznie osoby naprawdę zdesperowane (tak wynikało z ich tonu wypowiedzi) i młodzi chłopcy szukający MILF. Próbowałam sama zagadywać, gdy tylko znalazłam jakiś ciekawy profil, ale dowiadywałam się, że nie podobam się im fizycznie, jestem za stara, mam dziecko… I to pomimo, że nawiązywałam rozmowy z mężczyznami starszymi ode mnie, najczęściej również z bujną przeszłością i nie wybierając bynajmniej supermodeli…

–       Nie wierzę! Pokaż mi swój profil!

Widzę uśmiechnięte zdjęcia z wakacji. Naturalne, na plaży, w górach, z lekkim makijażem, bez Photoshopa. Ładne zdjęcia. Jest tam może z jedna zmarszczka, na jednym świeci się trochę twarz, na trzecim zdjęciu wyszły jej grube uda, ale ogólnie – brałabym! Ze zdjęć ukazuje się nam wesoła, lubiąca naturę i wycieczki ładna dziewczyna. Kto by takiej nie chciał?

Sfrustrowana zaczęłam oglądać najpopularniejsze profile dziewczyn z Sympatii. Te wszystkie dzióbki z lotu ważki, z perspektywy kraba, czarno-białe, w kapeluszach z ustami żaby, wszystkie przepiękne i bardzo tajemnicze, ze złotymi myślami wskazującymi, że dziewczyna jest taka szalona, piękna, niedostępna, przygodowa, złote trofeum dla nieustraszonego myśliwego. Profile, które nęcą, jednocześnie nie mówiąc o dziewczynach nic. Pomyślałam sobie, jak biednie wyglądają zdjęcia mojej pięknej koleżanki Karoliny z wakacji w porównaniu do tych wyfotoszopowanych zdjęć studyjnych konkurentek. Zmarszczka, udko nie mają szans z kapeluszami i dzióbkami.

–       Kochana, jak chcesz to ja Ci majtnę takie foty, że Ci wiadomości zablokują komputer!

–       Ale po co? Po co się spotykać z tą setką chłopaków, którzy się zmyją, jak tylko zobaczą, że to tylko Photoshop! Aśka, ja mam dziecko! Wolę spróbować ze Szwajcarami, może nie są aż tacy płytcy.

Po wychylonej ¾ butelki Merlota stwierdziłyśmy, że przeprowadzimy eksperyment! Zrobimy Karolinie 2 profile na 2 szwajcarskich profilach randkowych. Pierwszy będzie szwajcarską wersją profilu z Sympatii – te same zdjęcia, podobne opisy. Drugi – wersją z kapeluszami, dzióbkami i durnymi, pseudo-głębokimi złotymi myślami o gwiazdach, niebie i drzewach.

Ciekawią Was rezultaty? Po miesiącu na pierwszym profilu normalnym Karolina nawiązała kontakt z 18 Szwajcarami, 5 Francuzami, 1 Marokańczykiem i 1 Włochem. Po miesiącu na profilu tzw. „dzióbkowym” Karolina nawiązała kontakt z 23 chłopakami z tzw. państw Maghrebu (Maroko, Tunezja, Egipt, Algieria itd.), 8 Francuzami, 7 Włochami, 3 Hiszpanami i 2 Szwajcarami.

Historia wydarzyła się w styczniu. Od tego czasu Karolina spotyka się ze Szwajcarem poznanym na profilu numer 1. Dopiero teraz dostałam od niej zielone światło, żeby napisać o tym na blogu ku przestrodze dla randkujących w sieci. Drodzy mężczyźni! Dajcie mi aparat, najbrzydszą kobietę świata i pół godziny! Drogie kobiety! Szukacie mężczyzny nie do łóżka, ale do życia? To może zrezygnujecie z Photoshopa i napiszecie, kim jesteście naprawdę? A zresztą i tak macie przerąbane… Wasze naturalne zdjęcia zupełnie się nie przebiją w gąszczu tych kapeluszy i dzióbków. Panowie, nie wszystko, co się świeci, to złoto! Fajnych i ciekawych, samotnych Polek jest mnóstwo, jeśli się na nich nie poznacie na czas, to…. tak! właśnie! poznają się na nich i docenią chociażby Szwajcarzy…

31 komentarzy o “Dlaczego Polki wolą Szwajcarów i czy tak jest naprawdę?

  • 12 maja, 2015 at 2:55 pm
    Permalink

    Komentarz mojego kolegi przesłany na priva (kolega rękami i nogami się broni przed własnoręcznym go wstawieniem): Aśka te wszystkie laski z Sympatii chcą się zwyczajnie dowartościować, one tam konta mają bynajmniej nie po to, żeby kogoś poznać. Secundo: jakbyś zobaczyła w realu te wszystkie dzióbki to straszne paszczury. Im bardziej artystyczne zdjęcie, tym większy paszczur. Dlatego sto razy wolę naturalną fotkę np. z pryszczem na czole niż jakieś cz-b artystyczne zdjęcie kawałka oka i ust.

    Reply
  • 12 maja, 2015 at 3:11 pm
    Permalink

    Świetny eksperyment. Wyniki mnie nie zaskakują. Jestem w Szwajcarii od roku i widzę wśród znajomych, że dziewczyny ,, z dzióbkami” nie mają siły przebicia. Szwajcarzy może i się za nimi oglądną ale na tym koniec.
    Nigdy nie zapomnę spojrzenia mojego chłopaka Szwajcara po naszym wspólnym wejściu o własnych siłach na Rigi i zobaczeniu tam na szczycie wymalowanych dziewczyn w szpilkach robiących selfie, które najzwyczajniej wjechały na szczyt kolejką. Można się domyślić jakie to było spojrzenie. Tak więc naturalność przede wszystkim!
    A koleżance Karolinie życzę powodzenia!

    Reply
    • 12 maja, 2015 at 3:28 pm
      Permalink

      Szwajcarzy nawzajem się przestrzegają przed takimi szpileczkami i dzióbkami, bo traktują je jako „łowczynie majątków”. Kiedyś dosłyszałam jak mój po pijaku mówił do swojego przyjaciela, który kiedyś na piwkowe spotkanie przyprowadził taką szpileczkową Rosjankę: „Ty się chłopie baw, ale przed małżeństwem się trzy razy zastanów. Bo wiesz jak to się mówi, równo po pięciu latach, gdy Rosjanki zdobędą pozwolenie – rozwód”…

      Reply
        • 17 czerwca, 2015 at 7:36 pm
          Permalink

          I jak najbardziej racja – zabezpieczenie i dla Pani Polki i dka Szwajcara

          Reply
  • 12 maja, 2015 at 5:59 pm
    Permalink

    Pouczające. Aczkolwiek i szokujące. Szczerze mówiąc, wynika z tego jasno, że natura w Polsce się nie przebije spod plastiku… Oo’

    Reply
  • 13 maja, 2015 at 8:18 am
    Permalink

    Kilka miesięcy temu dziwiłem się, dlaczego moi koledzy z Zurychu spotykają się z raczej dalekimi od ideału kobietami. Najpierw myślałem, że może mają kompleksy (dalej trochę tak myślę). Moi koledzy to w (polskiej) skali od 1-10 – 7 lub 8 – z dobrze już poukładanym życiem (singla), a kobiety jakie ich interesują to 4-5 (!!!) -> Pomijając mięsko napływowe (ze wschodu), a skupiając się, na przynajmniej dwupokoloniowych Szwajcarkach, oczywiście 🙂
    Rozumiem, wygląd nie jest najważniejszy jeśli myślimy by z kimś spędzić wiele lat, ale bez przesady, można znaleźć kogoś pięknego i niezbyt głupiego 😉 żart – można znaleźć kogoś, kto będzie piękny i jednocześnie będzie naszą bratnią duszą i dobrym partnerem.

    Moje wnioski: Szwajcarzy mają nawtykane w głowie, że dobra żona nie może być zbyt piękna, boją się, że jeśli wezmą piękną żonę to jej wymagania będą rosły, a ich samoocena szła w dół, boją się, że ich piękne żony będą ich pięknie zostawiać na lodzie. Mają kompleksy: wygląd i status (nie mam Lambo tylko Audi, to „laska” ze mną nie pojedzie na koniec świata ;-)… Pozostaje jednak jeszcze jedna możliwość – po prostu kręcą ich rozstępy, sadełka, zbyt duże pupy i rzadkie włosy – „wstrętne zboczeńce” 😉 😉
    Na poważnie – o gustach się nie rozmawia, dla mnie ideał to szczupła szatynka, 165cm, do 50kg wagi (pozdrowienia dla mojej kochanej żony :* ), a dla innych coś zupełnie odmiennego.

    Reply
    • 13 maja, 2015 at 8:46 am
      Permalink

      Brunetka, 165 cm, do 50 kg mówisz? To muszę przyznać, że Twoja żona jest też moim ideałem! 😉
      Powiedz, żeby nie kosztowała zbyt dużo specialité suisse jak się przeprowadzicie do Szwajcarii, bo będziesz musiał naciągnąć trochę w górę swoje kategorie wagowe! (Wiem coś o tym…….)

      Reply
      • 13 maja, 2015 at 12:52 pm
        Permalink

        Mojej żony nic nie ruszy, może jeść ile chce… takie geny
        Rekrutacja z marca ciągle trwa, to już chyba 4 etap, nie wiem ilu mi zostało konkurentów jeszcze 🙂 :), ale dłuży się strasznie :S

        Reply
  • 15 maja, 2015 at 10:16 pm
    Permalink

    Coś w tym jest. Dla Szwajcarów Polka jest atrakcyjna i egzotyczna. Mimo urody i ładnej figury nie jestem idealna, bo mam rozstępy, nie mam własnego domu i własnego auta..Ja żyję w Szwajcarii od dwóch lat i mogę mieć już wyrobionę opinię na temat Szwajcarii. Miałam profil na sympatii i to prawda, że Polacy są bardzo marudni. Każdy chciał,żeby kobieta miała własne mieszkanie i auto.Co prawda,miałam ładne zdjęcia, ale pokazywałam też,że mam bogate wnętrze. Że mam wiele pasji i nie jestem pustą lalą .Prawo,sztuka,języki obce etc. Ale jakoś nigdy nie znalazłam Polaka, który by umiał mnie docenić. Czy byłam kiedyś w związku z Polakiem? Raz, ale to był koszmar. Nic nie robił, tylko siedział w domu i kazał mi przynosić moją pensję z pracy. Pięc lat trwałam w tym toksycznym związku.Kiedy ja pracowałam w pocie czoła (na dwa etaty), to on miał romans z koleżanką i potem okazało się, że koleżanka jest w ciąży. Musieliśmy się rozstać,bo ślub z cieżarną koleżanką. Byłam z nim ,ponieważ był przystojny i bałam się samotności, jak go zostawię. Nie poznałam kogoś innego (zresztą nie miałam na to czasu). Na sympatii pisali tylko desperaci oraz żonaci faceci, szukający kochanki. Nim wyjechałam do Szwajcarii to założyłam profil na Badoo i wstawiłam moje miejsce-Szwajcaria. Wymyśliłam sobie, że kiedyś zamieszkam w górach i poznam normalnego faceta.Jakież to było moje zdzwienie, gdy po paru dniach od założenia profilu, pisało mnóstwo Szwajcarów. Bardzo intrygowałam. Nie uważali mnie jako ,,łowczynię majątku”(mam dobre wykształcenie i tato z własną firmą).Doceniają naturalne Polki. Niektórzy narzekają, że Szwajcarki są bardzo wymagające i patrzą tylko na kasę i wypasione auto. Tak się składa,że ja wreszcie znalazłam szczęście w samym sercu Szwajcarii,czyli w górach.
    Aaaa jeszcze coś muszę dorzucić. Nie mam żadnej koleżanki Szwajcarki:) Tylko Polki:) Szwajcarki są bardzo zmanierowane i niedostępne.

    Reply
    • 16 maja, 2015 at 7:33 pm
      Permalink

      Ciekawa historia. To chyba muszę zacząć szukać w Szwajcarii, bo Niemca jakoś znaleźć nie mogę, chociaż się rozglądam 🙁

      Reply
  • 20 maja, 2015 at 1:05 pm
    Permalink

    A ja tam uważam, że najlepsi mężczyźni to górale ( i ci z Podhala, i ci z Valais…).
    Dlatego najlepiej założyć śliczną koszulę w kratę, pięknego buffa w kwiatki i śmigać po górach! Tam się poznaje najbardziej otwartych i naturalnych ludzi, którzy do tego lubią przygody w życiu i bynajmniej nie siedzą w niedzielę przed telewizorem 😉
    Sama mam górala, do tego jeszcze z samego serca Zakopanego i jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem!

    Kiedyś wędrowałam samotnie po Tatrach i w życiu nie odezwało się do mnie tylu facetów! Praktycznie każdy mnie zagadywał, częstował czekoladą i herbatą, bo widzieli, że idę sama. Dodam nieśmiało, że 85% z tych mężczyzn to były tzw. „ciacha górskie” – umięśnione, opalone i żądne przygód… Polecam świeże powietrze i górskie plenery, zamiast sztucznych portali randkowych 😉

    Reply
    • 21 maja, 2015 at 8:38 am
      Permalink

      Zgadzam się. Najfajniejsze dziewczyny to te co lubią góry, a nie te co siedzą u kosmetyczki i robią treking po sklepach :). Ciacha nie ciacha, ale w duszy górskiego łazika gra piękniejsza muzyka 🙂

      Reply
      • 23 maja, 2015 at 3:39 pm
        Permalink

        Nie śmiejcie się proszę… ale nie boicie się kleszczy? Uwielbiałam się włóczyć po lasach ale odkąd moja mama zachorowała na boreliozę to mi trekking bokiem wyszedł;/

        Reply
        • 27 maja, 2015 at 8:55 am
          Permalink

          Mój świętej pamięci pies Amorek chorował na boreliozę po spacerze pod blokiem, także wiesz… Ponoć najwięcej wypadków wydarza się w domu!

          Reply
          • 29 maja, 2015 at 11:51 am
            Permalink

            Kleszcze to domena głównie lasów, a w odpowiednio wysokich górach po lasach nawet się nie chodzi 😉 Co do samego strachu przed kleszczami, w Europie mam zerowy, ale jak byłam ostatnio w Kazachstanie to naopowiadali mi strasznych rzeczy o kleszczach i ich ilości. Mądra „ja” wybrała się chwilę potem na mały spacer po górach i wysokich trawach w otwartych sandałkach. Żaden kleszcz mnie nie uraczył swoją obecnością. W zasadzie to raz w życiu przyczepił się do mnie kleszcz, i to na dodatek podczas pływania w jeziorze. Moim zdaniem ostrożności nigdy za wiele – warto się przeglądać od czasu do czasu w lustrze, ale tą fobią kleszczową trochę mnie zaskoczyłaś! 😉 Przeważnie ludzi boją się upadków, osuwisk, burzy w górach, lawin, odpadnięcia od skały, wadliwego sprzętu… Jednym słowem WSZYSTKIEGO, ale nie kleszczy! Życzę odwagi i tak jak napisała Jo – najwięcej wypadków zdarza się w domu!

  • 21 maja, 2015 at 4:00 pm
    Permalink

    Wiecie, najgorsze w związku z Polakami jest chyba to, że tak szybko sie nudzą „wybranką”.
    Bez wględu na to jak piękna by nie była, może mieć milion pasji i być inteligentna i oczytana, rodzić dzieci i sie przy tym nie roztyć… nic to nie znaczy. Po dośc krótkim czasie i tak idzie w odstawkę.
    Dobry wniosek z „badania socjalnego” – Polak to mentalnie taki Marokaniec, Turek albo inny Egipcjanin.
    Koszmarnie prymitywne nastawienie do kobiet.
    Oj marzy mi się wyjazd do Szwajcarii oj marzy…

    Reply
  • 22 maja, 2015 at 9:58 am
    Permalink

    Nie sądzicie, że Szwajcarzy w związku mogą być trochę…. nudni? (Tylko nie porównujmy ich z Polską patologią kanapową, a z normalnym polskim facetem). Wśród kolegów z Zurychu nie widzę ani romantyzmu, ani spontaniczności…

    Reply
    • 27 maja, 2015 at 8:53 am
      Permalink

      Nie wiem, czy są nudni, nie byłam z całą populacją Szwajcarów, ale z jednym;) Ja się nie nudzę, ale ja po prostu nigdy się nie nudzę, sama potrafię sobie życie urozmaicić.
      A jak tam inne koleżanki Polki w związkach ze Szwajcarami? Żadna mi się nie skarżyła. Ale wydaje mi się, że raczej ok, zważywszy na to, że Szwajcarzy z moich obserwacji mają o wiele więcej zainteresowań niż Polacy. Wszyscy koledzy mojego jeżdżą na rowerach, miksują jakieś tam dziwne kawałki na starych winylach i DJjują po jakiś dziwnych klubach i festiwalach, montują filmiki przy pomocy ręcznie robionych figurek z gliny (to taki jeden wariat), chodzą na wszelkie festiwale muzyczne, robią dziwne zdjęcia takimi technikami fotografii, o jakich mi się nigdy nie śniło, grają na różnych instrumentach… Mało znam Polaków (i Polek zresztą też), którzy by mieli tyle ciekawych zajawek… Ale może po prostu ja jestem w takim a nie innym środowisku i nie znam tych „nudnych” Szwajcarów?

      Reply
      • 27 maja, 2015 at 1:00 pm
        Permalink

        Może źle się wyraziłem, nie chodzi mi o brak zainteresowań, ale o brak spontaniczności??. Moi szwajcarscy koledzy używają excela do organizacji swoich zajęć, aplikacji do podliczania swoich wydatków (takich z możliwościami grupowania, filtrowania itd…). Wszystko zorganizowane. Jeśli chodzi o zainteresowania to mają strasznie dużo. Ich pasją jest posiadanie pasji 🙂

        Obserwuję teraz początek związku: facet z Zurychu, z korpo + dziewczyna z jakieś wioski w Uri (pracuje w gospodarstwie)… I dziwi mnie to, że facet nie może poświęcić swoich planów z excela, dla dziewczyny. Nie może urwać się z pracy i podjechać dać jej buziaka czy zdobyć się jakiś inny spontaniczny gest. Mówi, że daleko jest, ale i że mu na niej zależy. Nie potrafię zrozumieć, jak to działa :), ale whatever

        Reply
        • 28 maja, 2015 at 10:29 am
          Permalink

          excela do organizacji zajęć? phi amatorzy 😀

          Reply
    • 28 października, 2022 at 11:32 am
      Permalink

      Szwajcar to maszyna nie homo sapiens. Mieszkam w Australii od 40-u lat; pracowałem ze Szwajcarką, nota bene żoną Szwajcara polskiego rodu, i przebywałem wśród jej ziomków studentów w Sydnej, jak też urlopowiczów w tutejszym tropiku. Spędziłem też urlopy w Szwajcarii i ci ludzie to stwory straszne dla mnie. Kryptonaziści spontaniczni jak słupy lamp ulicznych i poczuciu humoru wyjawianego przez narzędzia. Rozmowa z nimi – po niemiecku (mówię płynnie i bez polskiego akcentu, a to z powodu pochodzenia i studiów filologicznych w PRL, jak też wakacji spędzanych w NRD) i angielsku – przypominała dialog między konferansjerem z Polski a mikrofonem wyprodukowanym w Szwajcarii: ten pierwszy próbował wydobyć oznakę życia od Helwetów, Szwajcarzy okazywali jedynie oznaki śmierci klinicznej. Są różne zboczenia, ale życie w obozie pracy zwanym Helwecją to wyjątkowa forma marnotrawienia czasu.Dla mnie byłoby po prostu czekaniem na śmierć. A piękno tamtejszych krajobrazów jedynie uzmysławia jak nudni i wstrętni są tubylcy, zwłaszcza w niemieckojęzycznych kantonach. Szwajcaria, Liechtenstein, Niemcy i Austria to ziemskie wersje dantejskiego piekiełka a ich rodowici mieszkańcy przedmiotem śmiechu reszty świata. Życie nie opiera się na czystości, przepisach i bogactwie przemysłowym – najważniejszym jest stosunek do sąsiada, okazje do śmiechu i branie tego padołu łez wokół niezbyt poważnie. Słowem, wszystkim tym, czego w Szwajcarii ani śladu. Chyba że treścią życia staje się stan konta bankowego, luksusowy samochód, ciuchy markowe oraz kariera. Tylko gdzie wówczas miejsce na to, co sprawia iż nie czujemy się osamotnieni, znudzeni i rozczarowani? Szwajcaria przypomina mi areszt domowy: niby nie więzienie, ale znikoma możliwość cieszenia się z faktu bycia homo sapiens. Żal mi młodych ludzi z Polski, którzy tracą życie wśród nudziarzy zmuszających nowoprzybyłych do asymilacji kosztem pozbycia się spontaniczności, podporządkowania się bezdusznym przepisom i udawania sympatii do tubylców. Horror made in Switzerland.

      Reply
  • 26 maja, 2015 at 11:11 pm
    Permalink

    A właściwie to jak poznałaś swojego Szwajcara?:) Zaintrygowałaś mnie tym polskim portalem:) Co do polaków zgadzam się w 100%. Polscy panowie nie sa przystojni, Polki natomiast sa urodziwe…

    Reply
    • 27 maja, 2015 at 8:56 am
      Permalink

      Haaaa! No właśnie poznałam go na portalu randkowym (trochę wstyd się przyznać, ale powoli dochodzi do tego, że znam więcej par, które się w taki sposób poznały, niż inny)!!! Dlatego ponoć jestem ekspertem 😀

      Reply
      • 28 maja, 2015 at 2:40 pm
        Permalink

        Ha ha to chyba sensowniejszy sposób niz normalnie:) sama się do tego powoli przekonuje:) Ale to on szukał Polki na jakiejś polskiej stronie czy jak?

        Reply
        • 28 maja, 2015 at 2:43 pm
          Permalink

          Tak. Przyjechał do Krakowa na dość krótki kontrakt, zakochał się totalnie w Polsce i stwierdził, że on się tam przeprowadza. Koleżanki z pracy uczynnie przetłumaczyły jego profil na polski i tak oto poznałam Stefana z Krakowa pod którego podszywał się niejaki Steve z Lozanny……

          Reply
          • 29 maja, 2015 at 9:23 am
            Permalink

            Wow, to całkiem romantycznie wam wyszło.

          • 30 maja, 2015 at 9:21 pm
            Permalink

            Prawda? 😀 Te romantyczne spojrzenia prosto w ekran… 😉

          • 30 maja, 2015 at 12:31 am
            Permalink

            to super:) zazdroszczę tak pozytywnie 😀

  • 9 października, 2016 at 7:04 pm
    Permalink

    Witajcie 🙂 Ja jeczcze w PL / za chwile w CH/ 🙂 Po 3 ostatnich latach ” ulozenia sobie zycia” stwierdzam ogolem Polacy maja kosmiczne wymagania…w porowaniu do tego co sami soba reprezentuja.Po prostu jest tyle swietnych Polskich dziewczyn- pieknych, interligentnych z pomyslem na siebie, dobrze zarabiajacych, ulozonych i ustawionych… O posiadaniu dziecka „z przed zwiazku” z Polakiem nawet nie wspomne..a mezczyzni niesety nie rownaja sie do nich i prawem rynku ich wymagania rosna 🙂
    Milo pomyslec, ze sa miejsca gdzie ludzie sa bardziej toleranyjni i nie boja sie „patchorokowych” zwiazkow 🙂

    Reply
    • 12 października, 2016 at 9:32 am
      Permalink

      Kamila – powodzenia i do przodu! 😀

      Reply

Skomentuj ~moi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.