Jadę sobie…

Na wakacje na trzy tygodnie! To nie znaczy, że to będzie Wasz urlop od bloga, jeśli zaglądacie tu regularnie, ponieważ pomna tego, że nie sposób jest pisać w indonezyjskiej dżungli o przepięknych alpejskich szczytach nadrobiłam już zaległości! Przygotowane wcześniej artykuły zostaną opublikowane automatycznie i szafa gra.

Dlaczego więc to ogłaszam? Bo pewnie będę miała „tyły” jeśli chodzi o moderację i odpowiedzi na komentarze, maile i aktywność na fejsbukowym fanpejdżu. Oczywiście, na pewno dorwę tam kiedyś Internet nie raz i nie drugi, ale zapomnijmy na jakiś czas o regularności…

Jak pewnie zauważyliście (albo i nie), już jakiś czas temu „uwolniłam” komentarze, dlatego pojawiają się one na blogu automatycznie, bez konieczności potwierdzania przez mnie. Oczywiście, zawsze gdy pojawia się komentarz, otrzymuję e-maila, więc mogę zweryfikować, czy konieczny jest blogowy policjant, czy nie. Żeby nie zostać zasypaną spamem zdecydowałam, że każdy komentarz, który zawiera linka/i idzie automatycznie do moderacji, dlatego nie zdziwcie się, jeśli musicie trochę poczekać na jego publikację. Co nie znaczy, że wycinam jak chwaściochy wszystko, co zawiera linki – pozwalam na jakieś delikatne reklamy innych blogów, czy linki do innych treści.

Ale wiecie – jak kota nie ma, to myszy harcują, dlatego bądźcie fair w komentarzach, bez wyzwisk, niekreatywnych przekleństw szczególnie ad personam i wszelkich innych cudactw, które wymagają silnej ręki autorki. Bo jak nie, to jak wrócę, wprowadzę rządy terroru 😀

6 komentarzy o “Jadę sobie…

Skomentuj ~Magdalena Surowiec Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.