Czy oglądaliście może film Larsa von Triera „Przełamując fale”? Krótkie streszczenie: młody mężczyzna ulega wypadkowi, w wyniku którego staje się niepełnosprawny. Przykuty do łóżka mąż zmusza żonę do prostytucji (hmmm… w zasadzie nie do prostytucji, ale do puszczania się na lewo i prawo), bo tylko opowieści żony o kolejnych podbojach są go w stanie pobudzić seksualnie. Jeśli nie oglądaliście, to bardzo polecam, to stara dobra szkoła von Triera, a nie ostatnie dość przekombinowane dzieła.
Ten film w całkiem niezły sposób wskazuje na jedną rzecz: utrata dwóch nóg, dwóch rąk i oka na dodatek nie pociąga za sobą utraty popędu płciowego. Osoby z zespołem Downa, autystyczne, czy sparaliżowane to też ludzie ze wszystkimi ich potrzebami, uczuciami i nadziejami.
Europa jest już dość zaawansowana w opiece nad osobami niepełnosprawnymi. Mamy windy, obniżone krawężniki, specjalne autobusy, fundacje, paraolimpiady, specjalne miejsca dla parkowania i toalety. Tylko niewiele osób pomyślało o… seksie przystosowanym do potrzeb niepełnosprawnych.
– Moi podopieczni mają jakieś potrzeby seksualne? A, co mi tam pani głowę zawraca – pomyśli pielęgniarka z ośrodka, który na co dzień zajmuje się takimi osobami. – Są czyści, mają podane do stołu, nawet czasami zabieramy ich do kina i na spacer! Kiedyś to takie niepełnosprawne dzieciaki się przecież zostawiało w lesie, żeby ich wilki zjadły!
– Mój synek ma jakieś potrzeby seksualne? Zwariowała czy co? – pomyśli matka o swoim 20-letnim synu z zespołem Downa. On przecież by nigdy… On nie może mieć żony, ja się nim będę zajmowała przecież do końca życia.
– Mój mąż ma jakieś potrzeby seksualne? – pomyśli żona, której mąż uległ ciężkiemu wypadkowi. – Nam już to nie w głowie, codziennie rehabilitacja. A zresztą on mówi, że się wstydzi.
W krajach bardziej progresywnych istnieje zawód asystenta seksualnego, którego rolą jest świadczenie usług seksualnych dla osób niepełnosprawnych. Czyli prostytutka dla niepełnosprawnych – tak pewnie pomyślicie? No cóż, możecie tak to w sumie nazywać, ale zadanie asystenta seksualnego jest o wiele bardziej skomplikowane i często nie polega wcale na odbyciu samego stosunku.
Jak mówi Claudine Damay, 59-letnia asystentka seksualna z Lozanny, praca asystenta seksualnego to przede wszystkim zapewnienie namiastki bliskości i potwierdzenia seksualności klientów. Nie trzeba zobowiązywać się do odbycia stosunku seksualnego – i Claudine tego nie robi. „W razie potrzeby daję numer telefonu do moich koleżanek, które się są w stanie tego podjąć.”
Pierwsze spotkanie zawsze polega wyłącznie na ustaleniu zasad współpracy i określenia pewnego planu działania. Czasami asystenci seksualni uczą swoich klientów jak się masturbować lub po prostu doprowadzają ich do orgazmu. W przypadku ofiar wypadków, który nie radzą sobie z „nowo nabytym” kalectwem, asystenci uczą swoich podopiecznych jak odkrywać na nowo swoją seksualność, pomagają im przełamać wstyd przed płcią przeciwną, pokazują, w jaki sposób te osoby mogą się kochać, są takim „workiem treningowym” przed inną „prawdziwą” relacją. W przypadku osób, które ze względu na swoją zaawansowaną niepełnosprawność nie mogą już doświadczać swojej seksualności, asystenci po prostu oferują swoją bliskość, przytulanie inne niż to matczyne i sensualne masaże.
W Szwajcarii działalność asystentów seksualnych jest traktowana jak prostytucja – czyli jest w pełni legalna (poza kantonem Genewa, gdzie istnieje osobna kategoria obejmująca te usługi). Asystent seksualny zarabia 150 franków szwajcarskich za godzinę i jest to stawka standardowa ustalona przez Szwajcarskie Stowarzyszenie Asystentów Seksualnych Corps Solidaires. Aby dostać się do zawodu, w Szwajcarii należy przejść 2-letni kurs organizowany przez stowarzyszenie (w czasie kursu można już się podjąć zawodu) i pozytywnie przejść selekcję. Kurs obejmuje część psychologiczną, sposoby relaksacji i masażu i część medyczno – rehabilitacyjną. Asystenci seksualni w Szwajcarii są członkami stowarzyszenia, które przede wszystkim zapewnia im wsparcie psychologiczne i pedagogiczne. W kantonie Vaud dzisiaj działa jedynie 5 takich osób – 4 kobiety i 1 mężczyzna i wszyscy mają duże „powodzenie”, dlatego stowarzyszenie nieustannie szuka nowych kandydatów.
Wcale się nie dziwię. Dla mnie to brzmi szalenie obciążająco. To nie jest psycholog, czy psychiatra, który uczy się, w jaki sposób nie angażować się w historię swojego klienta. Asystent seksualny musi wszystkie lęki, problemy, kompleksy klienta wziąć na klatę, żeby dać mu namiastkę jakiejś może nie prawdziwej, ale przynajmniej nieudawanej emocji.
No tak, ale seks za pieniądze… to w końcu prostytucja? Asystentka seksualna Catharina Koenig (znowu uroda rasowej prostytutki, jak na załączonym obrazku) zwykła mówić, że ten zawód jest podwójnie kontrowersyjny.
Po pierwsze – jest to piętno osoby, która za pieniądze sprzedaje swoje ciało. Po drugie – tabu związane z seksem osób niepełnosprawnych, których ciało jest często zdeformowane albo umysł błądzi gdzieś po innych planetach. Zadaniem asystenta seksualnego jest często okazanie bezwarunkowej akceptacji ciała klienta, co może być po ludzku i zwyczajnie trudne. Wszyscy oczywiście wiemy, że nie co dzień się trafia Brad Pitt przykuty do wózka. Ale okazanie szczerego ciepła i zainteresowania bez względu na to kogo spotykamy wymaga dużej mądrości życiowej, dystansu i poświęcenia.
Dlatego też wszystkie osoby wykonujące ten zawód w Szwajcarii są około 50-tki – i szwajcarskie stowarzyszenie nie wydaje nikomu pozwolenia na tą pracę, kto nie przekroczył 30 lat. W dodatku osoby wykonujące ten zawód muszą być silne i zdrowe – często trzeba swoich klientów po prostu przenieść z wózka.
Czy taka sytuacja: ciepła, uśmiechnięta asystentka seksualna plus sparaliżowany do połowy chłopak, dla którego jest to pierwsza kobieta w życiu nie stanowi żadnych zagrożeń? Oczywiście, na pewno każdy o tym pomyślał. A co, jeśli chłopak się zakocha? W końcu, bardzo możliwe, że to będzie jego pierwsza tego typu relacja i pierwsza kobieta, która okaże mu namiastkę uczucia! Dlatego ilość możliwych spotkań z jednym asystentem seksualnym jest ograniczona i ustala się ją na pierwszym spotkaniu.
Cała piątka asystentów z Lozanny traktuje swoją pracę jako misję. Mimo wszystko, jedynie trójka z nich otwarcie opowiada o swoim zawodzie prasie, znajomym i rodzinie. Nawet w tolerancyjnej Szwajcarii dwie osoby zdecydowały, że nie chcą ujawniać swojej tożsamości bojąc się piętna bycia „na sprzedaż”. A według Ciebie? Misja czy prostytucja? Prostytucja czy misja?
Źródła:
http://www.myhandicap.com/sexual-assistance-disability.html
http://www.europeandme.eu/15baby/771-sexual-assistance
http://www.smh.com.au/lifestyle/life/the-stigma-of-sexual-assistance-20111111-1nace.html
http://www.allodocteurs.fr/actualite-sante-confessions-d-une-assistante-sexuelle-9883.asp?1=1
http://www.swissinfo.ch/eng/Home/Archive/Disabled_sex_assistants_tackle_taboo.html?cid=5365194
Poruszyłaś bardzo trudny i ważny temat. Ja po raz pierwszy usłyszałam o tym „zawodzie” kilka lat temu we francuskiej telewizji publicznej (w Polsce raczej mało prawdopodobny scenariusz). Był to reportaż o niemieckich asystentach seksualnych, który otworzył mi oczy na wiele spraw. Według mnie jest to misja. Osobom, które wypowiadały się w reportażu, naprawdę zależało na pacjentach. Biła z nich pewna wrażliwość na drugiego człowieka, wrażliwość na jego potrzeby. Przynajmniej ja to tak odebrałam. Jestem pewna podziwu i szacunku dla ludzi o tak niebywałej empatii. Oczywiście sprawa jest kontrowersyjna pod wieloma względami. Jeśli jednak odbywa się to przy obopólnej zgodzie, przy zachowaniu pewnych granic i szacunku, w ogóle mi to nie przeszkadza, szczególnie że istnieje realna potrzeba takiego „zawodu”.
Ja słyszałam wcześniej tylko o takiej działalności w ramach wolontariatu w Holandii. No ale byłam przekonana, że jeśli coś takiego istnieje w Szwajcarii, to to będzie dobrze zorganizowane, ze szkoleniami, pomocą psychologiczną i całą otoczką oficjalną.
Ja ze swojej strony naprawdę podziwiam osoby, które się na coś takiego decydują i nawet to mi się za bardzo nie mieści w głowie. Jest to tak naprawdę tak ciężka fizycznie i psychicznie praca, że to 150 franków za godzinę wydaje się naprawdę niewielkimi pieniędzmi.
mnie też się to w głowie nie mieści….
A dlaczego się nie mieści?
Czytałam kiedyś o coachach seksu, czy jak to się zwie, w USA. Był nawet chyba o tym jakiś film niedawno.
Z jednej strony uważam, że to jest rzecz(zawód?) potrzebna. Ale z drugiej strony ciężko jest mi zdefiniować, gdzie kończy się granica między „leczeniem/uczeniem” a prostytucją… Może jest to spowodowane kulturą, w której żyjemy.
Nigdy o tym nie słyszałam, szokujące ale zarazem bardzo ciekawe. Na pewno nie sprawdzi się przenigdy na naszym polskim podwórku, ale dobrze jest wiedzieć jak jest w innych krajach, w których seksualność nie jest tematem arcytabu. Dzięki za informacje!
Ja mam taką ogólną refleksję odnośnie tematu. Można to klasyfikować pod i misję i prostytucję, oczywiście przy założeniu, że się uważa, że prostytucja to w zasadzie nic złego.
W końcu jak zaczniemy mocno ograniczać pojęcie prostytucji, to się okaże, że te wszystkie sponsorowane studentki też są niewinne niczym młode gąski, panie do towarzystwa i tancerki erotyczne także przecież wcale nie sprzedają swojego ciała.
sprzedają ciało tylko że na widok
Znów temat na tyle kontrowersyjny, że aż nie wiem, co napisać. Świetnie, że o tym piszesz, nigdy wcześniej nie słyszałam o takim zjawisku, ale rzeczywiście otwiera oczy na pewne problemy.
Przepraszam ale dla mnie to hipokryzja, bo z jednej strony zostało powiedziane, że takie osoby (np. z zespołem Downa) również potrzebują bliskości i uczucia a z drugiej strony odbiera im się to. Bo kilka takich sesji na pewno nie zastąpi niepełnosprawnemu mężczyźnie żony, która do seksu doda jeszcze uczucia. A co z ludźmi, którzy się w jakiś sposób zwiążą uczuciowo z asystentką i cierpią potem z powodu rozstania? Asystentki dają to samo co prostytutki tyle, że oprócz tego można jeszcze z nimi pogadać ale nie zastąpią związku z bliska osobą.
No tak, racja. Ale z drugiej strony miłość nie ma ceny i nie może jej mieć. A seks…zawsze chyba lepiej z asystentką seksualną, która wie, jakie ma ograniczenia, niż z prostytutką, której jedynym celem jest zdobycie jak największej kasy jak najmniejszym trudem.
Nie szalał bym z tą hipokryzją – po pierwsze, łatwo jest generalizować – myślę że uogólnienie wszystkich przypadków do hipokryzji mimo wszystko godzi w część ludzi wykonujących ten zawód. Po drugie – zauważcie że głównym celem tych osób NIE jest zaspokojenie seksualne takiej osoby i, cytując artykuł, nie są do tego zobowiązane – a nauczenie jej jak wchodzić w relacje intymne, przełamanie traumy. Podejrzewam że trauma związana z seksem dla osób niepełnosprawnych może być niewiele lżejsza do przezwyciężenia niż ta w przypadku gwałtu – przy czym ofiary gwałtu, o ile przezwyciężą traumę, są w tej samej sytuacji co reszta społeczeństwa, a osobom niepełnosprawnym z pewnością trudniej jest znaleźć sobie partnera… To, co chciałem przekazać, to to, że według mnie nie powinniśmy się wypowiadać o pracy tych ludzi, bo tak naprawdę niczego nie wiemy, nie wiemy na czym polegają ich szkolenia, nie wiemy z czym mają do czynienia, więc i na jakąkolwiek ocenę moralną miejsca tu nie ma.
bravo !!!!!!! rozsądna wypowiedź
No tak, tylko że często taki człowiek nie ma w ogóle szans na inną, normalną relację, lub też nie wie jak się za to zabrać, boi się. Wielu zdrowych ludzi ma problem żeby wejść w związek, a co dopiero ktoś niepełnosprawny.
Skoro od nawiązania do filmu zaczęłaś to pociągnę ten wątek – jest bardzo ciekawy i jednocześnie dość przystępny film dotyczący profesji systenta seksualnego – The Sessions. Polecam 🙂
The Sessions – super film – polecam rownież (odważna rola Helen Hunt)
W takim razie koniecznie muszę go zobaczyć. Szczerze mówiąc, nawet o nim nie słyszałam.
Jestem kobietą w średnim wieku, od wielu lat jeżdżę na wózku i temat „asystentów” czy „coachów” seksualnych jest mi znany, ale gdy czytam podobne teksty, to się we mnie kotłuje. Dlaczego? Bo różni znawcy zajmują się tylko lub prawie tylko seksualnością męską. Seksualność kobiet niepełnosprawnych jakby nie istniała. Jakby niepełnosprawne kobiety nie potrzebowały wsparcia. Byłam kiedyś w sanatorium z pewną kobietą w moim wieku. Mężatka, dwoje dzieci, kilka lat po wypadku. Lekarz powiedział jej mężowi: „Żony to pan już, proszę pana, nie ma. Pańska żona to już nie kobieta.” Jakoś nie widzę, żeby lekarz powiedział kobiecie o jej mężu, który uległ wypadkowi i jego „męskość” została znacznie osłabiona: „Pani mąż to już nie mężczyzna. Pani męża to już nie ma.” Po prostu nie widzę. Może dlatego, że lekarze zajmujący się pacjentami po wypadkach (ortopedzi, neurochirurdzy) to mężczyźni? I „asystenci”, a raczej „asystentki” seksualne są dla mężczyzn. Przecież nawet w artykule jest napisane: 4 kobiety i 1 mężczyzna wykonujący ten zawód.
Chociaż z drugiej strony powiem całkiem szczerze, że nie chciałabym być „edukowana” przez takiego „asystenta”. A z różnych obserwacji i rozmów wiem, że w Polsce mężczyźni po wypadkach kręgosłup-owych „wypróbowują” swoją męskość z obcymi kobietami (albo z prostytutkami), które się na to zgodzą, zanim zrobią to z żoną.
W Szwajcarii w moim kantonie Vaud na 4 kobiety pracuje 1 mężczyzna w tym zawodzie, także raczej nie jest źle według mnie. Szczególnie, że kobiety często się najzwyczajniej w świecie wstydzą i po prostu tak jak nie pójdą do męskiej prostytutki, tak nie skorzystają z usług asystenta seksualnego.
A podałam przykład i zdjęcia akurat tych kobiet, bo nie mogłam znaleźć zdjęcia pana Arnoulta. Ale absolutnie nie chciałam, żeby artykuł miał takie seksistowskie wybrzmienie.
Artykuł nie ma seksistowskiego wybrzmienia, nie odebrałam go tak. Ja tylko sygnalizuję sprawę odmiennego traktowania mężczyzn i kobiet.
Całkowicie się z Panią zgadzam w takim razie, szczególnie niestety w naszym kraju.
Dlaczego kastrujecie zwierzaki , też potrzebują sexu.
Uważam , że temat jest zbędny, można żyć bez sexu.
Oczywiście, że można (np. ja żyję), ale czy temat jest zbędny? Jak widać, niektórym ten temat jest potrzebny.
JESLI MASZ NIKŁE POTRZEBY TO DLA CIEBIE TEMAT JEST ZBĘDNY ALE ILE LUDZI TYLE POTRZEB
Jak słyszę takich wszystkowiedzących, to aż się we mnie gotuje. Może ty możesz żyć bez. Zbędny temat-ot wymyślił màdrala jeden. Idź sobie kolejny raz strzepać do kibla, bo tylko to pewnie potrafisz. Obyś nie musiał być nigdy w takiej sytuacji, ty pożal się Boże filozofie. Empatia, słyszałeś kiedyś takie trudne słowo ? Jo, dzięki za podjęcie tematu.
Panowie, dyskusja bardzo ciekawa, ale jakbyście używali nieco mniej epitetów, byłabym wdzięczna. A ja ze swojej strony chciałabym tylko dołożyć: mam wrażenie, że asystenci seksualni właśnie dlatego są szkoleni. Żeby pomagać rozładowywać napięcie, nauczyć radzenia sobie z własną seksualnością, a nie, żeby od siebie uzależnić, czy rozbudzić tą seksualność. To prędzej właśnie prostytutce, której zależy tylko na pieniądzach, będzie zależało na tym, żeby mieć stałego klienta.
Ty mozesz sobie zyc bez seksu, jak taki jestes ale sa inni co potrzebuja i temat jest wazny.
Dobrze, że mam normalną rodzinę i pieniądze:
http://www.bogaty-typy.pl/index.php
Wielu z niepełnosprawnych też miało „normalne rodziny i pieniądze”. Nic nie jest dane nam na zawsze. A poruszony temat bardzo interesujący. Uważam, że zawód potrzebny (nawet powiedziałabym – misja) i nikomu, kto nie doświadczył kalectwa czy niepełnosprawności osobiście czy w najbliższym otoczeniu , nie wolno oceniać.
Ja pieniędzy nie mam ale sex lubię.
„uczą klientów jak się masturbować”.
A ci klienci to są z Marsa, czy może padamy tu ofiarą tej nowej pseudonauki, która kręci się wokół seksu jak kierowca niemieckiego TIRa koło burdelu?
Jem pełna podziwu dla tych osób. Oni/one pomagaja ludziom, których choroba stawia poza marginesem tzw. społeczeństwa. Wielkie brawa I podziękowania, bo CHORZY TO NADAL LUDZIE !!!
Mało! To nadal mężczyźni i kobiety.
Prostytucja, jak każda inna. Następnym krokiem”postępu”będzie pewnie niepełnosprawny homoseksualizm , pedofilia , zoofilia i co tam jeszcze ludzie wymyślą. A dla zdrowych i niezdrowych jest przecież rozwiązanie zgodne z naturą , dobrym smakiem i czystym sumieniem
Nie wiem czemu takie tępev typy jak ty, zabierają głoś w poważnej sprawie.Mam nadzieję,że kiedyś będziesz musiał skorzystać z takiej usługi, ale…już nie będziesz mial czym bo ci w wypadku fujarę urwie. I to by było na tyle w temacie twojej głupoty
no gdyby to było takie proste to do tej pracy pchały by się dziewczyny drzwiami i oknami a tu o ile doBrze pamiętam chętnych brAK WIĘC RACZEJ MISJA
Prosze zobaczyc film Sesje.Doskonala rola Helen Hunt.Film pokazuje te problemy na przykladzie autentycznym.
A ja powiem tak…po co rozbudzać w człowieku coś z czego i tak nie będzie mógł normalnie korzystać. Przykładowo, czy to aby dobry pomysł rozbudzać seksualizm w osobie z chorobą Downa lub innym opóźnieniem umysłowym? przecież taka osoba później będzie chciała w życiu z kimś tą sferę kontynuować po takim „treningu” i wtedy co? przecież taki ograniczony umysłowo może dopuścić się gwałtu, to bardzo prawdopodobne no bo z kim spełni swoją rozbudzoną seksualność? a może żony zachce i dzieci….tragedia goni tragedie w tym wszystkim.
Nie wszystkie potrzeby człowiek musi zaspokajać, wszak „szczęście to nieuświadamianie sobie niezaspokojonych potrzeb”.
Dokładnie. Mam podobne przemyślenia. Rozbudzając potrzeby seksualne u pewnej grupy ludzi może tylko pogorszyć sprawę. To nie zabawa. Chyba, że poprzestaniemy na masturbowaniu. Choć potem mogą być problemy, jak ograniczyć częstotliwość…
Zgodzę się też z kimś innym, kto wyżej napisał, że takie asystentki/asystenci mogą sprawić, że pacjent nie będzie chciał szukać partnera/partnerki w swoim życiu. Popęd seksualny to mimo wszystko główny powód relacji damsko-męskich. Jakbyśmy mocno w miłość nie wierzyli, i o tym też jest film Von Triera.
Tak na marginesie….
Podobało mi się też stwierdzenie „szczęście to nieuświadamianie sobie niezaspokojonych potrzeb”. I na tym polegało szczęścia tak wielu Polaków w czasach PRL`u. A teraz świadomi…narzekamy 🙂
Widać nic nie wiesz o dzieciach z zespołem Downea,bo to będą zawsze dzieci ze swoją dobrocią ,otwartością i bezgraniczną miłością do bliskich ,to ludzie bez agresji,a także fizycznych możliwości skrzywdzenia kogoś, więc jak o czymś piszesz poznaj wcześniej chociaż pobieżnie ten temat. Bo tak to tylko wstydzić się musisz za swoje brednie.
Najłatwiej jest oceniać wg stereotypów.
Seksualność jest przypisana każdemu człowiekowi, niezależnie czy to się komuś podoba czy nie.
Dobrze jest jeśli godzimy się z naszą seksualnością i umiemy czerpać radość i przyjemność z seksu. Niestety, spora część społeczeństwa ma z tym problemy.
Wynikają one z wiary w grzeszność seksu, złego wychowania, złych wzorców itp.
Ludzie po wypadkach i po chorobach,które obniżają ich ogólną sprawność nie pozbywają się swej seksualności.
Dlatego asystenci seksualni są i będą potrzebni. Przyrównywanie ich do prostytutek jest prostackie. Trzeba na to spojrzeć z zupełnie innej perspektywy.
Jednak trzeba mieć w sobie umiejętność oceniania seksu i spraw z nim związanych tak, jak każdej dziedziny naszego życia bez chowania głowy w piasek i pruderii.
Myślę, że nie należy tutaj dokonywać analiz a tymbardziej dokonywać ocen. Pytanie postawione na końcu artykułu uważam za idiotyczne. My Polacy mamy taki zwyczaj, że tylko gadamy, gadamy, gadamy, obrażamy się nawzajem, opluwamy kogo i co się da, jesteśmy zbawcami, katolikami, moralizatorami, wiemy wszystko na każdy temat ( jak nasi politycy i celebryci) a nie potrafmy być rzetelnymi, rzyczliwymi dla innych ludźmi.
Misja czy prostytucja. Prostytucja czy misja. Co to za nonsens jakiś ? No to ja zapytam autora tego artykułu: Proteza czy mózg. Mózg czy proteza.
Moze latwiej to ocenic wyobrazajac siebie samego w takiej sytuacji, np. bez nog i rak choc reszta ciala sprawna. I zastanowic sie co by sie pragnelo wtedy i czy w ogole. Czy chocby nawet taka namiastke i tylko niekiedy? Czy aby na pewno wiele osob wybralo by „nic i nigdy na zawsze” zamiast nawet takiej mizernej namiastki? Nie sadze.
Temat bardzo ciekawy i wazny !! Pracowalem z osobami niepolnospr. Maja takie same uczucia jak inni !! (Nie wiedzialem, ze taki zawod istnieje.)
Witam…… polecam Państwu film „Sesje”, który pokazuje jak wygląda taki „zawód”. Pozdrawiam.
Drodzy Komentatorzy!
Czy czystość może być wartością, czy może musi i jest wyłącznie przekleństwem? czy nauka używania swojego ciała do przyjemności, tak bardzo swojej, bo przecież niepełnosprawny, na ogół, nie może dac „asystentowi” rozkoszy, jest szcytem osiągnięć dla opiekunów? W przypadku zespołu Downa, nie możemy zazwyczaj poznać, woli „pacjenta”. Czy mamy prawo pobudzać Go seksualnie, bo nam sie wydaje, że on by tego pragnął? czy każdy z was, gdyby w efakcie nieszczęśliwego wypadku, nie mógł wyrażać swojej woli, chciałby, aby go seksualnie stymulowano i doprowadzano do wytrysków w powietrze?
jedna z komentatorek napisala; „mi sie to w głowie nie mieści”. I to jest prawo wolności tej osoby. Nie musi jej sie „mieścić”. Wystarczy , że jest religijna, a juz nawet nie powinno jej sie miescić. mam wielu niesprawnych przyjaciół. Robilismy dziwnbe rzeczy, ruletki, ekapady z predkością 220 km/h, głosna muzola, plaża przed Grand Sopot etc. Kidyś, zaprosiłem do pokoju hotelowego w ktorym mieszkał mój przyajciel (niezwykle inteligentny, wesoły i starszliwie niesparwny fizycznie od urodzenia) , młoda piekna i miłą prostytukę. Zjedlismy razem kolację i miało być potem ich „intymne, we dwoje”, jego może pierwsze, „normalne”, jak to nazywał. skonczyło się na 5cio godzinnej nocnej, ich rozmowie. Intymnej i czułej,ale nie o seksie. Dośc drogo to wyszło :), ale nie żałowalismy. nie robiłem , memu przyjacielowi wyrzutów. raczej sam do dziś mam wyrzuty sumienia, że Go w tym kierunku popchnąłem. mogło to sie skonczyć „lepiej” tej nocy, a gorzej w Jego życiu. No, cóż mamy wolnośc nie tylko do używki, ale i do wyzszego dobra. Mój przyjaciel P. skorzystał właśnie z tej wolnosci. uczyłem sie od Niego mierzyć wyżej, niż ja mierzyłem.
Pozdrawiam i miłego gadu gadu,
ol
Mam wrażenie, że we wszystkich komentarzach zapominacie o osobach, które są niepełnosprawne fizycznie – od urodzenia lub pod wpływem wypadku. Takie osoby po prostu potrzebują przewodnika / przewodniczki – gdzie ułożyć nogę, rękę, jak się podnieść, jak w praktyce zrobić coś, co kiedyś było tak łatwe i oczywiste. A do prostytutki takie osoby się często po prostu obawiają pójść – bo wyśmieje, bo będzie się brzydziła, z wielu innych powodów.Tutaj asystent seksualny jest nieodzowny. A jak wygląda sprawa z osobami z zespołem Downa, autystycznymi, czy chorymi psychicznie – nie mam pojęcia, ale wierzę, że po 2 -letnim kursie asystenci seksualni wiedzą lepiej ode mnie.
Kurcze, ale coś mi tu nie gra… Bardzo podoba mi się wcześniejszy komentarz – czy na pewno niepełnosprawni potrzebują pobudzania seksualnego? Czy to prowadzi do dobrego? Czy nie ważniejsze są więzi i uczucia dla większości? Na pewno jest to sprawa bardzo indywidualna, nie ma dwóch zdań. Jestem tak wychowana obyczajowo i religijnie i takie poglądy uznaję, że seks to ma być pochodna miłości. Dokładnie w tej kolejności, więc zwyczajne „smyranie” chorego człowieka, żeby się zadowolił, jest moim zdaniem niemoralne. Co więcej – akurat masturbacja bardzo łatwo prowadzi do uzależnienia fizycznego od niej. Czy powinno się uzależniać chorych od czegokolwiek? Niepełnosprawni psychoruchowo, których świadomość jest mocno ograniczona? Tu problem jest znacznie głębszy. Sorry – to dla mnie wykorzystywanie ich instynktów.
To Ty jesteś tak wychowana i taką wyznajesz religię. Chyba nie zakładasz, że wszyscy na świecie mają dokładnie taki sam pogląd na miłość i seks, co ty? Dla niektórych seks to po prostu jedna z potrzeb życiowych.
Toz to zwykle kurestwo.
Kazdy kleryk i ministrant przechodzi taki kurs.
Oczywiście, „misja”, „wsparcie” i „pomoc”…. za pieniądze podatnika.
Następny krok obłędu eurokołchozu
Mówimy o Szwajcarii, która nie jest w UE.
Nie psuj mu wizji świata 😉
Ale Pomysłodawcy -Niemcy i Holandia są
Hmmm…
Zbyt wiele zmierza do tego, że seks niedługo stanie się ważniejszą potrzebą niż jedzenie. Mnie osobiście to się nie podoba.
Seks jest potrzebny szczególnie kobietom.Sperma i orgazm to w pewnym sensie leki.
Witam. Uważam, że to bardzo ważne, aby takie osoby, o jakich piszesz, istniały. Seks osób niepełnosprawnych jest nadal tabu, a to błąd. Sama jestem osobą chorą, co prawda nie fizycznie, ale również miałam problemy w tej dziedzinie życia i wiem, jaka to ważna sfera. Pozdrawiam i zapraszam też do siebie http://moje-zycie-z-nia.blog.pl/
Bardzo ciekawa informacja, nigdy o tym nie słyszałam. Bardzo podoba mi się Twój blog, bo można się dowiedzieć wielu ciekawostek:) Pozdrawiam z Zurichu
Pozdrowienia z Morges! 😀
Uważam,że granica pomiedzy ON a „sprawni”jest bardzo cienka przypomina stąpanie po kruchym lodzie. ON potrzebują główniewsparcia psychicznego i pomocy w uwolnieniu się od stereotypów, ze jak ktoś jest ON to niby ma ograniczac swoje potrzeby seksualne , bo… tu następowałaby cała litania ograniczeń psychicznych i fizycznych … STOP . O potrzebach osób OnN decydują glównie osoby ” pełnosprawne ” , którym wydaje się, że…ON nie poradzi sobie… co bedzie w przypadku narodzin dziecka z takiego związku, jak rozwiązać sprawy finansowe i sprawowania opieki nad ON…itd,,,itd…rodzi się błędne koło…W PL przypomina to bajanie dla bajania, bo brak rozwiązań systemowych, a ON mają dodatkowo zazwyczaj problemy finansowe.
W punkt. W większości przypadków osoby niepełnosprawne całkiem nieźle wiedzą, jakie mają potrzeby – wystarczy zapytać i zamknąć się na dostatecznie długo, by usłyszeć odpowiedź. W Polsce raczej informuje się osoby niepełnosprawne, jakie mają potrzeby i jaką pomoc dostaną lub nie, niż pyta i słucha, niezależnie od powodu niepełnosprawności…