Zgodnie z obietnicą dziś dowiemy się, kto najbardziej mnie przekonał swoją historią o tym, jak Polacy potrafią sobie kreatywnie radzić z tęsknotą za polskimi produktami. 3 zwycięzców otrzyma kupon na 50 chf do Polish Shopu, gdzie sobie będą mogli nakupić śledzi i ogórków kiszonych i przynajmniej na moment zapomną o uporczywych ciągotach żurkowo – bigosowych. Już po otrzymaniu trzeciej historii byłam całkiem zdecydowana, kto będzie zwycięzcą, po czwartej wiedziałam, że będzie ciężko, po piątej drapałam się z zakłopotaniem po głowie, a potem po prostu oklapłam z żalu. Wszystkich nie dało się nagrodzić. Jakoś musiałam wybrać 3 osoby!
Wybór był oczywiście bardzo subiektywny i nie zdziwiłabym się, gdybyście na moim miejscu zdecydowali inaczej. Przeczytajcie 3 historie, których autorzy dostaną voucher na 50 chf do Polish Shopu:
- Magdalena Zofia S. (historia z facebooka):
Zabawna historia jedzeniowa… Moja ulubiona bardziej nostalgiczna niż zabawna i nie związana z emigracja to nasz rodzinny wynalazek na kolacje. W okresie przemian ustrojowych było ciężko. Baardzo ciężko. Moja mama pięknie ukrywała fakt że kolacje dla całej rodziny musiała zrobić za 3 zł. Robiła nam te pyszne kanapki z koncentratem pomidorowym, cebulą pokrojona w kosteczkę i świeżo zmielonym pieprzem.
Do dziś z bratem jak przyjeżdżamy z naszych metropolii, lodówka ugina się od sopockiej, grujerow i innych burżuizmów, my spokojnie robimy sobie te koncentratowe kanapki. Myślę, że każdy w domu ma takie comfort food, które naszym rodzicom kojarzą się z ekonomicznym dramatem, a nam ze słodkim dzieciństwem 🙂