Ty, który przyjeżdżasz do Szwajcarii, pożegnaj się z nadzieją… że wszystko będzie otwarte od samego rana do ostatniego śpiącego na stole klienta. Jest czas jedzenia, czas trawienia, czas pracowania i czas odpoczywania. Nie ma tak, że jeden je, a drugi w tym czasie robi zakupy, a trzeci sobie pracuje przy komputerze sadząc mimochodem komosę pomiędzy klawiszami klawiatury. Tak to by był bałagan! Całkiem nie po szwajcarsku.
Dlatego każdy przyjezdny do Szwajcarii, żeby być w stanie cokolwiek skutecznie załatwić, musi przyswoić nieco kosmiczne godziny pracy sklepów, restauracji, urzędów i firm. Pierwsza reguła jest prosta: w niedzielę wszystko jest zamknięte. Od tego są niewielkie wyjątki. Niewielkie lokalne sklepiki i piekarnie zwykle są otwarte rano. Sklepy zamknięte, więc powiedzielibyśmy, że to żniwa dla restauracji? Nie bardzo. W niedzielny wieczór zamyka się bardzo wiele restauracji i pubów…
No dobrze, omówmy najczęstsze godziny otwarcia różnych szwajcarskich instytucji lub firm.
SKLEPY
Jak już było mówione sklepy wielkopowierzchniowe i supermarkety są zamknięte na głucho w niedzielę. W czasie tygodnia otwierają swoje powoje od samego rana aż do… 18:30 lub 19. Zapomnij o zrobieniu spontanicznych zakupów po pracy! W jeden wybrany dzień w tygodniu wielkie sklepy otwarte są o godzinę lub dwie godziny dłużej.
Głodnych po pracy ratują restauracje, stacje benzynowe lub mniejsze sklepiki, które zwykle znajdują się przy dworcach. Co ciekawe, wiele sklepów tureckich otwartych jest do późna i w niedziele.
RESTAURACJE
Większość restauracji (szczególnie poza miastami w miejscach nieturystycznych) otwarta jest od 11:30 do 14-14:30 i potem od 18:30 do 23. Podany zakres godzinowy nie jest regułą – czasem restauracje są otwarte przez cały dzień, a pomiędzy 14 a 18 serwują wyłącznie napoje i dania zimne (np. sałatki, przekąski). Po 14 czyli w porze tradycyjnego polskiego obiadu należy nastawić się na fast foody…
Co ciekawe, w godzinach lunchu i kolacji nie jest mile widziane przesiadywanie w restauracji wyłącznie nad filiżanką kawy. Jeśli akurat nie jesteśmy głodni, zgłośmy to przed zajęciem stolika do kelnera, który nam wskaże część barową.
Wiele restauracji zamyka swoje podwoje na jeden dzień w tygodniu – zwykle jest to niedziela lub poniedziałek. Nierzadko się również zdarza, że restauracje są zamknięte przez jeden z miesięcy letnich, żeby pracownicy mogli wziąć urlop.
Uwaga! Powyższe zasady nie obowiązują restauracji w miejscach turystycznych, które nieco bardziej przypominają nam standardy znane z Polski (czyli nasz klient, nasz pan).
URZĘDY
To akurat znamy z polskich realiów. Urzędy otwarte są w prawdziwie kosmicznych godzinach. Bywa, że tylko po dwie godziny rano (np. 8 – 10), albo tylko w poniedziałki i czwartki, albo od 8 do 11, a potem od 14 do 15. Dlatego konieczna jest konsultacja godzin otwarcia urzędów, jeśli chcemy coś załatwić. Od razu mówię, że w czasie lunchu wszystko będzie zamknięte – nie próbujcie nawet dzwonić. To działa też w mniejszych urzędach pocztowych, przychodniach, a nawet na dworcach (tam, gdzie są „okienka”).
FIRMY
Tak, naprawdę, nie żartuję, mówię w tym momencie o prywatnym biznesie. Oczywiście, zawsze można próbować dzwonić w godzinach lunchu (różnie to bywa, ale zwykle pomiędzy 12-13:30 lub14), ale nie zdziwmy się, jeśli nam odpowie głucha cisza lub nawet „proszę dzwonić po 13:30”.
Tak a propos to po tym ponoć można poznać staż pracownika. Świeżaki odbierają telefony. Ci z doświadczeniem uskuteczniają tak nam znane „czego? pszesz jjem!”
SZKOŁY
I dotarliśmy do największej zmory szwajcarskich rodziców. Otóż w większości szkół funkcjonuje tak zwana przerwa lunchowa od 11:45 do 13:30 (te godziny oczywiście mogą się lekko różnić). Dzieci na lunch wracają do domu, żeby potem znów iść do szkoły.
Co więcej, środowe popołudnia to czas wolny dla dzieci z podstawówki. Teraz już na pewno mniej się dziwicie, że kobietom jest bardzo trudno znaleźć w Szwajcarii pracę? Owszem, działają świetlice, są zajęcia pozalekcyjne, ale to nie jest łatwo dostępne i tanie (a w zasadzie to zależy od zarobków).
Czy zapomniałam wymienić jakiejś instytucji, której godziny otwarcia zwalają z nóg zdziwionych interesantów? Słyszałam o placach zabaw zamkniętych w godzinach lunchowych, o muzeach, gdzie odwiedzający całuje wtedy klamkę… A Wy? Co Was najbardziej zdumiało w Szwajcarii? Macie jakieś przykłady dziwnych godzin otwarcia w innych krajach?
Z tymi urzędami to jest daleko od „tak jak w Polsce”. Po pierwsze godziny urzędowania są różne. Np jeden dzień w tygodniu od 7 tego, innego dnia zamykają o 19 – da się dobrać dzień żeby cię załatwić.
Po drugie obsługa jest bardzo pomocna, kilka razy zdarzyło się że pomogli wypełnić lub wręcz wypełnili druczek za mnie.
Aaaaaa to jest fakt!
Tyle razy pani mi coś cierpliwie tłumaczyła, drukowała dla mnie dokumenty, a nawet załatwiała za mnie rzeczy, że słowa nie dam złego powiedzieć o szwajcarskich urzędnikach!
Chociaż może o to chodzi, że ja mieszkam na wsi?….
Strasznie nie moge „przebolec” tych ograniczonych godzin otwarcia, a lunchowa przerwa doprowadza mnie czasem do placzu. Nie ukrywam, ze brakuje mi zakupow w hiermarkecie o 3 w nocy xD
Mnie bardziej frustruje. I przyznaję, że do tego najtrudniej się przyzwyczaić.
Okazało się kiedyś dla mnie zdumiewającym że nie mogę na posterunku policji w Genewie zgłosić kradzieży roweru, przed pracą za wcześnie, po pracy za późno, a od 12:00-14:00 szanowni policjanci też mają przerwę… musiałam wziąć wolne popołudnie. Pracuję normalnie od 8:00-17:30 z przerwą godzinną między 12:00 a 14:00. Trudno czasem żonglować czasem…
I jak? Znaleźli rower? Jak wygląda procedura?
Aśka, my już przecież wiemy gdzie ten rower się podział i że remake filmu „Złodzieje rowerów” nakręcany jest (zdjęcia trwają permanentnie!) w sąsiedniej Francji….
Właściwie Linda mogłaby przekroczyć granicę Francji i tam złożyć zawiadomienie – jej rower już tam jest 😉
no cóż… mnie się zdaje, że możesz mieć rację…
„czego? przeciez jem”
To jest to!
Tego nauczylam sie w Szwajcarii i to mi sie podoba.
Celebrowane posilkow i tankowanie baterii na druga polowe dnia.
W godzinach lunchu wiele osob idzie pobiegac itp.
No i nie oszukujmy sie,od lunchu wazniejsze jest Znüni.
Nigdy nie dzwonie przed lub w czasie Znüni ale po czasie Znüni.
Po kawusi i slodkosciach kazdy ma lepszy humor i idzie na reke. 😉
Zamkniete sklepy w niedziele tez jest ok.
Jak znam siebie bym siedziala na zakupach a tak siedze w gorach 🙂
Urzedy … chodza jak chca i robia co chca … tragedia.
Taaaaak. Lunch sprawia, że ten dzień jakoś tak się dzieli na dwie połowy i łatwiej jest go znieść…
Przepraszam, że tutaj, pod tekstem na zupełnie inny temat, ale nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi na jedno trapiące mnie pytanie. Biegle posługuję się wyłącznie językami polskim i angielskim, niemiecki znam kiepsko i to nie pomaga w skutecznym szukaniu informacji. Może tutaj ktoś mnie poratuje.
Czy należy – czy Państwo może to robili – zmieniać adres zamieszkania w biurze migracyjnym? Zawsze adres zmieniałem wyłącznie w urzędzie dzielnicy, dostawałem tam zaktualizowaną kartę meldunkową i posługiwałem się nią razem z permitem. W moim miejskim urzędzie wyraźnie mówili mi, że w permicie zostaje mój pierwszy szwajcarski adres i on jest zmieniany dopiero przy przedłużaniu permitu. Słyszę jednak od niektórych, że należy ten adres w permicie zmienić, ale nie w urzędzie miejskim, a bezpośrednio w urzędzie migracyjnym. To prawda? Jakie Państwo mają w tym względzie doświadczenia? I co grozi za to, że się nigdy adresu w urzędzie migracyjnym nie zmieniało? Sprawa dotyczy kantonu Zurych i miasta Zurych. Nigdy nie zmieniałem kantonu.
W biurze migracyjnym? Ale przecież oni są informowani przez gminę… :/
Polecam dopytać w urzędzie gminy. Zauważyłam już dawno, że wiele takich nieprawdziwych informacji „chodzi” po naszych rodakach i rodzi chaos. U źródła jest zawsze najbardziej wiarygodna wiedza.