Dziś na blogu gość, Tomek Streit, opowie Wam o szwajcarskich lodowcach:
W 1850 roku powierzchnia lodowców w Szwajcarii wynosiła 1735 km². To obszar porównywalny do terytorium kantonu Zürich. W 2016 roku lodowce zajmowały już tylko 890 km². Do 2100 roku ich powierzchnia może się skurczyć o kolejne 90%. Naukowcy z Federalnej Politechniki w Zürichu twierdzą, że nie ma już dla nich ratunku. Ostatnie dziesięciolecie było najgorsze w całej historii pomiarów. Procesu topnienia nie da się już zatrzymać. Jeśli temperatura w następnym stuleciu wzrośnie o 3-5 stopni, z Alp zniknie cały śnieg.
Lodowce to nic innego jak gromadzący się śnieg, który pod wpływem panującej temperatury, przy dużej wilgotności powietrza i pod wpływem ciśnienia nadległych warstw śniegu stopniowo przekształca się w lód. Lodowce powstają tam, gdzie ukształtowanie terenu sprzyja gromadzeniu się dużej ilości śniegu, a jednocześnie jest zbyt chłodno lub jest zbyt małe nasłonecznienie, aby cały zgromadzony śnieg topił się w ciągu lata.
W 1973 roku naliczono 2150 lodowców. Większość była mała i bezimienna (o,5 – 2,5 km²). Dziś jest ich tylko około 1400. Na przykład w Szwajcarskim Parku Narodowym w kantonie Graubünden (jedynym takim w kraju) stopniały już wszystkie lodowce. Tylko w zeszłym roku lodowiec Claridenfirn w kantonie Glarus stracił 900 miliardów litrów wody, czyli około 1 km³. Ile to wody? Wyobraźcie sobie Primetower, 126 metrowy wieżowiec w Zürich, jeden z najwyższych budynków w Szwajcarii. A teraz postawcie obok siebie 4386 takich wież. O tyle skurczył Claridenfirm. Przerażające!
Ponad 20 tysięcy lat temy cała Szwajcaria była pokryta lodem. Proces topnienia jest zupełnie naturalny. Niebezpieczne jest tylko tempo w jakim się to dzieje. Wzrost temperatury i emisja gazów CO2 do atmosfery ma wpływ na zmniejszone opady śniegu i szybsze topnienie wiecznego śniegu.
Dlaczego jest to takie ważne?
Pomińmy turystyczne znaczenie tych objektów, które są wizytówką kraju i przyciągają rocznie wielu ciekawskich. Najważniejszym zadaniem lodowców jest magazynowanie słodkiej wody (lód przechowuje 70% światowych zasobów wody pitnej), która następnie zasila największe europejskie rzeki. Zbyt szybkie topnienie może wpłynąć na poziom rzek, innych zbiorników wodnych, jak i wód gruntowych. Zgodnie z niedawno przyjętą strategią energetyczną, Szwajcaria do 2050 roku chciałaby wykorzystywać wyłącznie zieloną, ekologiczną energię. Gdy lód stopnieje zbyt szybko na nic przydadzą się budowane elektrownie wodne. Zmieni się również cały krajobraz, nie tylko górski, bo naukowcy przewidują, że poziom mórz może wzrosnąć nawet o 1 metr, a to zagraża zaleniem wielu niżej położych terenów. Jesteśmy krok od światowej katastrofy!
Więcej informacji znajdziecie na:
A cały artykuł po niemiecku przeczytacie na:
https://interaktiv.tagesanzeiger.ch/2017/gletscherschwund/?openincontroller
Przy lodowcu Furka jest dolujace zdjecie z lat 60tych. Pokazuje, ze lodowiec zaczynal sie tuz za barierkami. Dzisiaj trzeba zejsc kilkadziesiat metrow dalej, z wysokosci kilku pieter, zeby do niego dotrzec
Jakiś rok temu byłam w Jaskini Lodowej w okolicach Chamonix. Szczególne wrażenie sprawiła na mnie ekspozycja ze zdjęciami jęzora lodowca 100 lat temu i dziś… Dziś, gdzie praktycznie nie jest już widoczny i sto lat temu, gdy przykrywał całą dolinę. Nasze wnuki będą znały lodowce tylko ze zdjęć, tak jak my ptaki dodo.
Tomku, dlaczego sie tak martwisz o lodowce? Przeciez to najwiekszy wrog czlowieka, tylko troche mniej morderczy niz dzuma czy plamy na sloncu i moim skromnym zdaniem lepiej zeby sie cofaly niz rosly. Bo jeszcze znow obejma wiekszosc polnocnej polkuli w swoje wladanie. Nie mowiac juz o sytuacji gdy cala kula ziemska byla pokryta ok. 2km pokrywa lodowa, a mialo to miejsce pod koniec prekambru (mlody jestes i nie pamietasz, ale zapewniam Cie, ze tak bylo).
A ta woda co sie rozpusci z lodowcow przeciez nie zniknie, bo pozostanie w obiegu wody w przyrodzie. To, ze tam jakies elektrownie wodne nie beda dzialac Szwajcarom, to maly problem. Wymysla sobie inna technologie pozyskiwania energii elektrycznej z innych materialow odnawialnych, ktorych w tym pieknym kraju nie brakuje (np. z krowich kup- slyszalem, ze badania nad tym sa obecnie prowadzone w kantonie Glarus). Reasumujac, lodowcow nie ma co zalowac, bo to nieetyczne skurwysyny. Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam.
No właśnie, też nie rozumiem. Co z tego, że się utopi cała populacja Holandii. Przecież oni nie lubią Polaków, a my nie lubimy tych, którzy nie lubią Polaków!
Globalne ocieplenie, nowa epoka lodowcowa, smog, głód, wycinka drzew czy bomba atomowa. Może generalnie za dużo się martwię. Mógłbym podać rękę Kubusiowi Fataliście.
Pewnie, że Szwajcarzy sobie poradzą. Albo nie. Może do tego czasu sami wysadzimy się w powietrze. Nie żałuję lodowców, ludzi mi szkoda. Albo nie. Sam już nie wiem 🙂
A zaschnięte krowie kupy to od średniowiecza służyły już do ocieplania chałup. Ale to już pewnie wiesz, przecież jesteś taaaaaki stary. Pozdrawiam
Pamietam, pamietam. Ale wtedy krowie kupy byly po prostu spalane w palenisku. To przestarzala i nieefektywna technologia. Zamiast tego powinnismy wykorzystac bydlo do produkcji metanu. Podaje za wikipedia:
„W przewodzie pokarmowym bydła oraz w zbiornikach gnojowicy zachodzi fermentacja beztlenowa (anaerobowa), w wyniku której powstaje metan. Jest on wytwarzany w znacznych ilościach – jedno zwierzę produkuje około 280 litrów tego gazu dziennie i trudno jest ten gaz zgromadzić. Wszystkie zwierzęta domowe produkują około 80 mln ton metanu rocznie, co stanowi około 22% całej antropogenicznej emisji metanu na świecie.”
Mysle, ze taki eko-gaz dostarczylby i pradu, i cieplej wody, a do tego mialby wiele innych zastosowan, o ktorych pewnie sie jeszcze nikomu nie snilo.
A co do Holendrow, nie ufam im za chuja i zycze jak najgorzej, podobnie jak Szwedom, Polakom i Japonczykom (to najgorsze nacje na swiecie) oraz wszystkim ludziom, ktorzy ukonczyli 35 rok zycia. Jesli globalne ocieplenie usunie ich wszystkich z powierzchni naszej planety, nie mam nic przeciwko.
Apeluje tez do waszego rozsadku: porzuccie przekonanie, jakoby globalne ocieplenie i zblizajaca sie gigantyczna katastrofa ekologiczna, byla czyms zlym i niepozadanym. Tak wyglada homeostaza systemu w praktyce- planeta czysci sie i w ciagu kilkudziesieciu tysiecy lat rozpocznie sie nowy cykl ewolucyjny i nowa era w dziejach Ziemii. Tak juz wiele razy bylo i znow bedzie, polecam poczytac o wielkich wymieraniach w dziejach Ziemii. Np. wymieranie permskie, w wyniku ktorego wyginelo 90% gatunkow zwierzat morskich oraz 60% wszystkich gatunkow gadow i plazow. To jest oczywista oczywistosc ale niektorym zbyt antropocentryczne podejscie przeslania to. Czuwaj!
Piąteczka za barwną mizantropię! 😀
Sie wie :). Pielegnuje ja w sobie odkad skonczylem 5 rok zycia.
Polecam wpisać w wyszukiwarkę „glacier now and then” i obejrzeć sobie na własne oczy, jak gwałtownie cofają się lodowce w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Działa na wyobraźnię.
Widziałam, nawet miałam podać linka, ale jakoś teraz zupełnie nie potrafię odnaleźć…
Jako Polka 35+ z góry dziękuję Panie mizantropie za skreślenie mnie, haha. Jak istoty żyjące i myślące mamy instynkt samozachowawczy i to normalne, ze chcemy żyć jak długo się da. A Holendrzy przed potopem na pewno osiedla się w Szwajcarii, w koncu mają podobny język i mentalność. Za nimi przyjdą wszyscy którzy będą uciekać przed suszą, Afrykańczycy, Azjaci… Oj, wtedy na pewno nie starczy tu miejsca ani dla Szwajcarów ani dla jęzorów lodowcowych. Ale cóż zrobić, Trump chce zwiększyć pozyskiwanie ropy, węgla i łupków, my chcemy co kwartał latać w najdalszy zakątek świata. Biada nam!
Oj biada 🙁
Powiem tylko tyle, że tak naprawdę nauki przyrodnicze rozwijają się dopiero od jakichś 150-200 lat, co było wcześniej, tego na 100% nie wiemy, a to co wiemy obecnie, to tylko czubek góry lodowej (nomen omen). Faktem jest, że człowiek bardzo negatywnie oddziałuje i oddziaływał na środowisko, ale też nie można wykluczyć, że to są naturalne, cykliczne zmiany (tak mi kiedyś mówiła znajoma po ochronie środowiska). Na przykład tzw. średniowieczne ocieplenie czy też średniowieczne optimum klimatyczne – nazwa Grenlandia nie wzięła się znikąd, gdy tam przypłynęli Normanowie.
Generalnie zgoda, ale jesli chodzi o Grenlandie, to gdzies czytalem, ze nazwa byla tez taka propaganda, zeby przyciagnac nowych osadnikow, bo na poczatku nie za bardzo ludzie chcieli sie tam osiedlac. No, ale nie dziwi mnie to wcale, bo to Eryk Rudy ja wymyslil, a rudzi jak powszechnie wiadomo sa klamliwi.
Nie nalezy ufac rudym i lysym (bo lysi tez kiedys mogli byc rudzi).
Jeśli chodzi o Grenlandię, to słyszałam inną wersję: ludzie nie chcieli się osiedlać, bo po 1. za kołem podbiegunowym, więc ciemno przez pół roku, po 2. zbyt daleko od centrów cywilizacyjnych. Ale osoba, która mi to powiedziała (pasjonat historii średniowiecza), mogła nie mieć racji. Gdzieś też czytałam, że właśnie na Grenlandii archeolodzy znaleźli resztki kościoła z tamtego okresu, ale muszę to znaleźć. Oczywiście, przy ówczesnym poziomie technologicznym, bardziej zaawansowana cywilizacja nie mogła się rozwinąć (podobnie na Syberii).
Ale ciekawostką jest też historia uprawy winorośli w Polsce w tamtym okresie. Nawet jeśli weźmiemy poprawkę na to, że średniowieczni kronikarze i autorzy w ogóle mieli tendencję do przesady i konfabulacji, w tych powtarzających się relacjach o polskich winnicach coś musi być. To jest tym bardziej ciekawe, że przecież w tamtych czasach nie istniało coś takiego jak inżynieria genetyczna (no dobrze, szczepienie poszczególnych rodzajów roślin było znane od starożytności, tak samo jak tworzenie ras zwierząt domowych – patrz psy, przez selekcję), ale nie w współczesnym znaczeniu tego słowa. Sądzę też, że to nie przypadek, że na tereny polskie zaczęto importować wina dopiero w XVI-XVII wieku (a więc wtedy, kiedy nastąpiła zmiana klimatu na znacznie bardziej chłodny). Mam znajomych, którzy próbują uprawiać winorośl na południu Polski, ale… Z różnym skutkiem. Tyle, że oni traktują to raczej jako hobby, a nie zorganizowaną uprawę na masową skalę.
No i ja zawsze powtarzam, że pomiary temperatur są prowadzone od niedawna, biorąc pod uwagę to, jak długo gatunek ludzki istnieje na Ziemi. Nie możemy więc mieć stuprocentowej pewności, że teraz jest „gorzej” niż wcześniej, albo że tego rodzaju zmian klimatu nigdy nie było.
Może warto byłoby się zastanowić, po co w ogóle natura stworzyła lodowce, morza, rzeki, lasy, itp.? Czemuś to ma służyć, pewnie równowadze w przyrodzie i temu żeby żywe istotny mogły bez zakłócenia egzystować na ziemi. Jeśli człowiek zaczyna nadmiernie ingerować no to mamy tak jak mamy: huragany, trzęsienia ziemi i inne katastroficzne wydarzenia pogodowe. A jak lodowce stopnieją, to nie wiem, czy Szwajcarzy sobie poradzą. Polacy na pewno i to nie dlatego, że nie mamy lodowców, a dlatego, że jesteśmy przecież narodem wybranym :-)).
Z moich obserwacji wynika, że problemem są letnie ponad 30 stopniowe upały w górach, które wytapiają cały nagromadzony śnieg który spadł na lodowcach od października do maja. Przykładowo w tym roku upał w górach z kilkunastoma raczej niewielkimi przerwami utrzymywał się od początku Czerwca do końca Sierpnia. W tedy temperatura na lodowcach na wysokości 3250m n.p.m. dochodzi w ciągu dnia nawet do kilkunastu stopni i wystarczą dwa tyodnie mocnego upału, żeby wysoko w górach 2 metrowej grubości pokład zimowego śniegu stopniał i odsłonił słońcu goły, szary lód. Ze szkoły można wynieść, że pionowy gradient temperatury to 0.6 do 1.0°C na 100m, natomiast w warunkach alpejskich latem przeważnie wacha się w granicach 0.55-0.75°C zmiany temperatury na każde 100m. Nietrudno obliczyć, że jak w dolinie na wys. 600m n.p.m. temp. wynosi 32°C to przy gradiencie 0.7°C na wysokości 3400m n.p.m. będzie to 12.4°C. Alpy są po prostu za niskie, żeby wytrzymać długie letnie upały.
No, zrobiłeś na mnie wrażenie tą analizą 😉
Pingback: Królowa lodu szuka nowego lokum. Bajka o spływających lodowcach i benzynie ze słońca – Randki z Frankiem Szwajcarskim. Szwajcaria made in Poland
Cóż, jeśli człowiek, jako istota obdarzona największą inteligencją, wykorzystuje ją głównie do tego aby niszczyć planetę, na której żyje – to najwyraźniej zasługuje na wyginięcie. Szkoda tylko, że pociągnie za sobą mnóstwo niewinnych zwierząt i roślin 🙁 Ale planeta sobie poradzi, a może za tysiąc lat, jak się znowu jakiś człowiek odrodzi to będzie już mądrzejszy, zakopie ego pod ziemię i zacznie współżyć z planetą oraz innymi ludźmi, zamiast toczyć wojny i eksploatować ją jak pasożyt jakiś nieświadomy, że zabicie nosiciela zabija także jego samego.