Wątpia mnie kłują jak… zwykle od tygodnia, jadę na prochach przeciwbólowych jak Franio na koniu bujanym. Czas chyba po raz drugi wybrać się do szpitala, ale jako że ubezpieczona jestem w Polsce, a nasz NFZ jaki jest chętny do oddawania pieniędzy każdy wie, to chyba wcześniej sczeznę w jakimś ośrodku odwykowym.
Zresztą każdy wie, co ludzie robią dla ubezpieczenia, przynajmniej mój ulubieniec z „Przyjaciół” (po angielsku, nie znalazłam polskiej wersji):
Także widzicie, jeszcze trochę przygody z tymi środkami przeciwbólowymi i bardzo mi się przyda temat traktowania narkotyków w Szwajcarii. Dotąd opowiadałam wyłącznie o bardzo łagodnym traktowaniu i powszechnym użyciu marihuany i haszyszu. Mało jednak wspomniałam na temat tego, jak Szwajcaria radzi sobie z narkotykami twardymi. W tym artykule narkotyki twarde takie jak heroina, amfetamina czy kokaina będę po prostu określała mianem narkotyków, jednak należałoby pamiętać, że prawo, o którym będę mówić nie dotyczy tzw. narkotyków miękkich.
Wiele instytucji międzynarodowych zajmujących się tym tematem uważa Szwajcarię za pioniera i globalny model postępowania wobec narkomanów. Szwajcaria skupia się przede wszystkim na „zmniejszaniu szkód” i pomocy narkomanom, zamiast ich ścigania i karania, co jego główną charakterystyczną cechą polityki antynarkotykowej krajów Europy Centralnej i Wschodniej (w tym Polski). Szwajcarzy wychodzą z założenia, że surowy program zapobiegawczy nie jest w stanie załatwić całej sprawy, a ani kary ani obostrzenia nie są w stanie przekonać narkomanów do zostawienia swojego uzależnienia. Obecnie Szwajcaria posiada jeden z najlepszych programów metadonowych na świecie i programów podawania narkomanom bezpłatnej, czystej heroiny. Rezultat? To jedyny kraj europejski, gdzie spada śmiertelność narkomanów.
Jaką drogę musiała przejść Szwajcaria do takiego celu? Otóż 20 lat temu Helwecja znajdowała się dokładnie w takim punkcie, w jakim my teraz jesteśmy. (Mam zresztą wrażenie, że nie tylko w tym temacie. Wiele tematów społecznych, o których obecnie dyskutuje Polska, Szwajcaria już przepracowała…właśnie 20 lat temu.) W latach osiemdziesiątych Szwajcaria prowadziła również politykę antynarkotykową nastawioną na promowanie abstynencji bądź zamykanie narkomanów w ośrodkach odwykowych. Istniał wówczas oczywiście program metadonowy, ale ograniczony i tak „niewygodny” jak obecnie w Polsce.
Na czym polega leczenie substytucyjne metadonem? Metadon jest to substancja przeciwbólowa kilkakrotnie silniejsza od morfiny, która jest podawana uzależnionym od heroiny. Dzięki niej narkomani mogą zapomnieć o swoim głodzie narkotykowym i w miarę normalnie funkcjonować. Nie można jednak zapomnieć o tym, że metadon jest również syntetycznym narkotykiem i dlatego ciągle w naszym kraju wywołuje wiele kontrowersji. W naszym kraju istnieje tylko kilkanaście ośrodków leczenia substytucyjnego, i zdarza się, że po narkoman, który chce zakończyć swoją przygodę z heroiną musi codziennie dojeżdżać wiele kilometrów po swój przydział metadonu. Na przykład do leczenia metadonowego w ośrodku w Lublinie zapisane są osoby z… Sanoka. A gdzie w takim razie praca? Próby powrotu do w miarę normalnego życia? Zapomnijcie o tym, żeby przyjechać do ośrodka raz na miesiąc po zapas butelek. Według polskiego prawa metadon musi zostać przyjęty przy pracowniku ośrodka. Popełnisz błąd, w chwili słabości weźmiesz heroinę? Wykopią cię z programu szybciej niż zdążysz powiedzieć „Jestem tylko człowiekiem, w dodatku uzależnionym.” Tak właśnie sytuacja wyglądała w Szwajcarii 20 lat temu.
Regionalizacja ośrodków pomocy narkomanom sprawiła, że osoby uzależnione ciągnęły do Zurychu. W 1980 roku narkomani „przejmowali” regularnie kolejne regiony w centrum miasta, skąd potem przeganiała ich policja. Zabawa w kotka i myszkę trwała dotąd, aż miasto postanowiło „oddać” narkomanom park w samym sercu miasta – Platzspitz, który w krótkim czasie zyskał piękną nazwę Needle Park. Tłumy narkomanów koczujących przy ogniskach, walające się strzykawki, śmieci – decyzja miasta nie była najbardziej fortunna. Szczególnie, że wieści o tym skrawku wolności w sercu Zurychu szybko rozprzestrzeniły się po całej Europie. Do Zurychu zaczęli ściągać nie tylko faktycznie narkomani, ale również hippisi, zbuntowane nastolatki i wszelkie inne wolne duchy, które w taki sposób nieczęsto wpadały w pułapkę uzależnienia. Hasło „Jesteśmy tacy swobodni i poza systemem” kończyło się często bardzo poważnie. W parku codziennie dochodziło przeciętnie do dwóch reanimacji, a warunki wołały o pomstę do nieba.
Zurych. Bogate miasto banków, a tutaj setki brudnych ćpunów? Sytuacja wołała o interwencję. Na początku narkomanami postanowili się zająć lekarze i studenci medycyny, którzy zaczęli pełnić dyżury w parku. Potem duchowni zaczęli wydawać darmowe posiłki. W 1992 roku władze miasta postanowiły zamknąć park, jednak nadal nie było żadnego pomysłu, co zrobić z setkami narkomanów. I tutaj pojawiła się organizacja non-profit ARUD (Stowarzyszenie na rzecz Zmniejszenia Ryzyka Zażywania Narkotyków). Stowarzyszenie postanowiło otworzyć w pobliżu parku prywatną klinikę metadonową – ZOKL 1. Klinika działała właściwie nielegalnie, bo ówczesny program metadonowy był bardzo ograniczony, jednak państwo, nie wiedząc jak postępować z uzależnionymi przymykało oko na jej działalność. Żeby uzyskać metadon w klinice ZOKL 1 wystarczyła się wyłącznie zarejestrować i przejść badania lekarskie.
W 1995 roku na podstawie doświadczeń kliniki ZOKL 1 Szwajcaria wprowadza nowoczesny otwarty program walki z narkomanią. Po pierwsze – wprowadza znaczne ułatwienia w uzyskaniu metadonu, a po drugie – zaczyna podawać czystą heroinę w kontrolowanych warunkach narkomanom, którzy się nie kwalifikują do programu metadonowego. Zarejestrowani uzależnieni dostają heroinę w postaci płynu lub tabletek i strzykawki, a także przyjazne i bezpieczne miejsce do „odjazdu”.
Jakie są rezultaty tego programu? Obecnie w Szwajcarii praktycznie nie istnieje przestępczość wśród narkomanów. Następna zaleta – znaczne oszczędności państwa. Brzmi to trochę paradoksalnie, ponieważ utrzymanie kliniki i zorganizowanie heroiny (która jest wydawana za darmo) wydawałoby się jest niezwykle kosztowne. A otóż nie, według obliczeń Szwajcarów, o wiele więcej Szwajcaria wydawała na organy ścigania, sądy i leczenie narkomanów. Nie mówiąc o znacznej poprawie stanu zdrowia narkomanów (wraz ze znacznym spadkiem zachorowań na wirus HIV). Do tego stopnia jest to widocznie, że aż 50% narkomanów korzystających z programu normalnie pracuje i prowadzi uregulowany tryb życia.
Dzisiaj w Szwajcarii jest aż 23 takie kliniki, w których leczy się aż 2000 osób. Około 1600 osób bierze udział w terapii metadonowej, a 800 osób przebywa w ośrodkach zamkniętych. Są to nie tylko miejsca, gdzie można wypić metadon lub wstrzyknąć sobie heroinę, ale również coś zjeść, wziąć udział w psychoterapii, zobaczyć się z lekarzem, wziąć prysznic i uprać sobie ubrania, a i nierzadko się przespać. W taki sposób życie marginesu staje się bardziej znośne i łatwiej się odgubić ze swojego zagubienia.
Jakie jest stanowisko Polski? Jak zwykle bardzo ideowe. W końcu metadon to też narkotyk, a przecież kraj nie może być dilerem. Tak samo jak prostytucja nie może być legalna, bo kraj nie może być alfonsem. Tak samo z aborcją, w końcu kraj nie może być zabójcą. I z in-vitro, bo hmmm…kraj nie może być Bogiem? Szwajcaria już to przerabiała, kilkadziesiąt lat temu. Nie jesteśmy pionierami, wiemy, jakie rezultaty się osiąga zabraniając, a jakie rezultaty się osiąga mądrze zarządzając danym tematem. I wiemy, że zamiatanie tematu pod dywan nie oznacza, że on zniknie. I jeszcze jedno – niech mi tylko nikt nie używa słowa „temat zastępczy” w komentarzach, ani „nas na to nie stać”. Jak pokazuje przykład szwajcarski, jest to tańsze niż nasza nieudolna prewencja. A o temacie zastępczym pogadamy, jak ten problem zacznie dotyczyć bliskiej ci osoby.
W Polsce rowniez w latach 90-tych pojawily sie programy metodonowe. W Chorzowie (96 czy 97, nie pamietam dokladnie niestety) i w Krakowie.
W 1996 w Katowicach przez prawie 2 lata dzialal program harm reduction – osoby uzaleznione mogly w okreslonych porach i miejscach (okolice katowickiego rynku i dworca) wymienic igly i strzykawki. Swoje stare i zuzyte wrzucali do specjalnych pojemnikow, w zamian otrzymywali nowe. O co w tym chodzilo? O profilaktyke HIV, wtedy wiekszosc zakazen pochodzila od sprzetu -pare osob uzywalo tej samej igly i strzykawki. Byly tez prezerwatywy i informacje na temat osrodkow i poradni. A i po prostu chwila rozmowy jesli ktos mial chec. Program ruszyl dzieki osobom ze Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie. Zerknelam na ich strone i widze, ze program metadonowy nadal dziala. I dobrze, w tym momencie to juz maja sporo lat doswiadczenia. Program wymiany igiel i strzykawek jako glownego sponsora mial szwajcarska ambasade:-), wiec gdy ta przestala dawac pieniedze program upadl. Czy cos potem sie ruszylo, to juz nie wiem. We Frankfurcie np podobny program byl tak organizowany, ze w okreslonym czasie w danym miejscu pojawial sie busik i street workerzy tam wymieniali sprzet. No i warunki atmosferyczne nie byly im straszne, a i sprzetu nie musieli nosic na wlasnym grzbiecie.
Ciekawa sprawa, zastanawiam się, czy coś takiego istnieje również teraz. Ale czytałam artykuł w Wyborczej na temat dziewczyny, która chce rzucić to świństwo i nie może, bo najbliższy ośrodek leczenia metadonem ma 300 km od domu, a ma córkę i z czegoś przecież trzeba żyć. A metadon trzeba brać codziennie.
Sytuacja w Polsce nie wyglada az tak zle:
http://www.monar.net.pl/Article2338.html
http://www.narkomania.org.pl/czytelnia/leczenie-metadonowe-polsce
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ruch-palikota-leczenie-uzaleznien-metadonem-w-gabinetach-lekarskich/jcheh
i tak dalej, i tak dalej…
Szwajcaria przerobiła już wiele problemów i szkoda, że Polska nie bierze z niej przykładu tylko próbuje robić to po swojemu… Przecież wiele rozwiązań sprawiłoby,że w Polsce było by lepiej? Fajniej?
To jest chyba różnica mentalności. Skoro nawet in vitro jawi się nam jako jakiś wielki problem, to o wielu problemach nie ma co nawet zaczynać dyskusji.
Wydaje mi się, że narkotyki i prostytucja to jednak co innego niż aborcja i in vitro. Te pierwsze dwa zjawiska szkodzą tylko osobom douszczającym sie ich, a te pozostałe szkodzą innym osobom niż te, które się ich dopuszczają.
Narkotyki i prostytucja szkodza tylko tym osobą, które to robią??????Większych bzdur nie czytałam.A słyszałaś o współuzależnieniu???? O tym jak destrukcyjnie na całą rodzinę wpływa osoba uzależniona?????Ile trzeba mieć siły,żeby nie robić tego samego????? Uważam, że program metadonowy jest jeszcze do przyjęcia, ponieważ osoba jeszcze jakoś funkcjonuje, ale robienie sobie zastrzyków i bycie na ,,haju,, tak jak w Szwajcarii mają na to błogosławieństwo to jestem na NIE jeżeli chodzi ,jako członka rodziny osoby chorej, bo nie wyobrazam sobie patrzeć na te zwęzone zrenice codziennie.Myśle,że państwo poszło na łatwizne aby zminimalizować straty a i osoby uzależnione zapewne nie maja nic przeciwko…Dla mnie jako członka rodziny osoby chorej nie do przyjęcia…
Zgadzam sie tutaj w stu procentach z Magda! W Szwajcarii to troche przesadzili moim zdaniem rownież mam osobę chora bardzo mi bliska i nie wyobrażam sobie zeby mógł sobie chodzić i wstrzykiwac darmowa heroine! Wow…masakra…na pewno lepiej dla państwa bo oszczędzają na innych rzeczach ale dla narkomanów napewno nie lepiej…to znaczy dla tych co nie chcą przestać tez super! Rozumiem program metadonowy tak ale to drugie napewno NIE! Mieszkam w Anglii i bardzo cieżko jest przestać brać heroine i dostać metadon bądź Subutex. A czytałam ze Subutex jest jeszcze lepszy od Metadonu…ale bardzo cieżko go zdobyć lekarze nie chcą go przepisywac a naprawdę pomaga bo nie daje haju ale głód narkotykowy znika..paranoja ze lekarze nie chcą tego leku przepisywac który naprawdę mógłby pomoc wielu narkomanom…
Kiedy posiłkujesz się innym artykułem pisząc swój własny, może wypadałoby podać źródło? 😉
http://wyborcza.pl/1,76842,6858853,Szwajcarska_heroina.html?disableRedirects=true
Nie mam dostępu do wyborczej, także nie wiem jakim sposobem mogłabym się nią posiłkować. Nawet nie jestem w stanie stwierdzić, na ile te artykuły są podobne.
Zwykle korzystam ze źródeł szwajcarskich: swissinfo, NZZ, local.ch, lematin, bilan.chl, nierzadko reuters lub bezpośrednio ze stron internetowych organizacji, o których mowa. Teraz nie mam dostępu do komputera i nie jestem w stanie stwierdzić, z czego korzystałam w tym przypadku…