Jesienna wyprawa do źródeł rzeki Venoge

To trzeba przyznać, że jak przyszło do dzielenia lądu między narody, to Szwajcarzy mieli solidne fory. Założę się, że my tam do Bozi z ciupaską po prośbie, a Szwajcarzy z walizą franków w jednej dłoni, a w drugiej z SIG 550. No i takim sposobem dostali prze-zaje-piękny kawałek ziemi.

Wiem, wiem, Polska też jest piękna. Ale u nas na Szumy na Roztoczu jeżdżą wycieczki szkolne kilkaset kilometrów, a tutaj takie szumy to są w każdej wsi na piechotę. Słyszymy głównie o Matterhornie, St. Moritz, czy Jeziorze Bodeńskim czy Genewskim, ale nie słyszymy o jakiś małych zadupiach w środku niczego, gdzie jest tak pięknie, że aż chce się płakać. I zero turystów. Bo turyści jeżdżą w miejsca popularne. A kto z Was słyszał o źródle rzeki Venoge (czyt. Wenoż)?

I tak, pewnej przepięknej, jesiennej soboty założyliśmy nasze traperki, wsiedliśmy w auto i wybraliśmy się do źródeł rzeki Venoge. Wyprawa zaczyna się w małej wiosce L’Isle (czyt. Lil), jest to jakieś 10 minut drogi od nas samochodem. Czytaj dalej …