Gościu wstąp na chwilę…

…i zostaw swoje milion dolarów 😀

Czyli Księga Gości.

Jeśli chcesz napisać: „blog jest fajny, ale autorka jest głupia”, albo „pewnie jesteś brzydka jak noc, skoro nie możesz sobie znaleźć porządnego Polaka, tylko się prowadzasz z jakimiś Szwajcarami” to to jest właśnie to miejsce!

Stworzyłam je, bo w sumie wiele ogólnych komentarzy co do bloga i mnie pojawiało się pod konkretnymi artykułami.

73 komentarzy o “Gościu wstąp na chwilę…

  • 3 października, 2013 at 8:23 pm
    Permalink

    blog jest super, dajesz nadzieję tym którzy nie są przekonani do wyjazdu do Szwajcarii a chyba będą musieli

    Reply
    • 6 listopada, 2022 at 2:58 pm
      Permalink

      Jestem załamana. Mocno rozważam wyjazd do Szwajcarii…region Zurychu. Wiąże się to z porzuceniem mocno zakorzenionego życia w Polsce. Chcę zabrać ze sobą swojego młodszego syna. Mój stres sięga zenitu, ponieważ kompletnie nie znam języka. Chcąc się jednak do tej rewolucji przygotować i poczuć nieco pewniej, poszukuję jakiegokolwiek źródła gdzie mogłabym zacząć uczyć się Szwajcarskiego…, iiiiiii nie ma…nie ma nic…gdzie szukać? Pomóż proszę

      Reply
  • 4 listopada, 2013 at 11:37 am
    Permalink

    Super że jest taki blog bo zamierzam wyjechać z rodziną do Szwajcarii i dowiaduję się tutaj wiele ciekawych rzeczy

    Reply
  • 13 listopada, 2013 at 1:20 pm
    Permalink

    Blog jest ekstra, bo można sobie poczytać o tym super-kraju. Malutkim, a takim innym, niż nasza szara, polska, sięrmiężna rzeczywistość. Z której czasem udaje mi się na parę dni uciec. Najchętniej do Szwajcarii właśnie.

    Reply
  • 26 listopada, 2013 at 10:28 pm
    Permalink

    Naprawdę fajna sprawa! Tak się składa że ja również mieszkam w tym samym kantonie i wiele rzeczy się dowiedziałam. A ile śmiechu przy tym…Czekam z utęsknieniem na dalsze.

    Reply
  • 14 grudnia, 2013 at 10:48 pm
    Permalink

    Super blog, trafilem tu z przypadku. Przeczytalem Twoje wszystkie arty przy przy czerwonym vino d’italia z kartoniku, ciekawe przezycie 😉 Mnie juz 1,5 roku w Swiss stuknelo, fajnie jest natrafic na takiego bloga jak Twoj, super sie czyta, nie przestawaj 😉

    pozdrawiam z Zurychu!
    Jacek

    Reply
  • 4 maja, 2014 at 4:01 pm
    Permalink

    Dzisiejsza 85 rocznica urodzin mojej ulubionej aktorki Audrey Hepburn sprawiła że chciałbym się podzielić historią moich „przypadków”, a więc po kolei, 1 przypadkiem jeszcze w Polsce trafiłem na ten blog, pomyślałem dziewczyna ma szczęście, wyrwała się z ciemnogrodu, 2 przypadkiem od znajomego dostałem propozycję wyjazdu do pracy do…..Szwajcarii bo ktoś tam nie mógł i właśnie pomyślał o mnie, jestem więc w Lozannie i remontuje drewniany dom tak około 400 metrów kwadratowych, oczywiście nie sam jest nas tu ośmiu, 3 przypadkiem trafiłem w internecie na info że w Tolochenaz w Szwajcarii jest grób Audrey Hepburn, skojarzyłem że jak jechaliśmy do Genewy to mijaliśmy taki drogowskaz, poszukałem u wujka Googla i znalazłem że to jest około 7 km ode mnie więc wybrałem się którejś pięknej niedzieli na spacer i powiem szczerze że ledwo wróciłem, ale jeszcze na temat Szwajcarii, mimo że tu jest na prawdę pięknie i bogato z radością wrócę do Polski,

    Reply
    • 5 maja, 2014 at 7:25 pm
      Permalink

      Ja też naprawdę lubię Audrey Hepburn! A na jej grób też kiedyś muszę się wybrać. 7 km na piechotę, w obie strony 14…łał! Ile Ci to zajęło?

      Reply
      • 10 maja, 2014 at 9:11 pm
        Permalink

        Cześć, cieszę się że przeczytałaś mój wpis, zajęło mi to około 5 godzin bo potraktowałem to bardziej jako spacer ze zwiedzaniem niż marsz, lubię robić zdjęcia i zbierać pamiątki, przy grobie znalazłem czarny kamyk z białą kreską i uznałem że jest bardzo na temat, byłem tam w ostatnią niedzielę (na rowerze) bo gdzieś mi zginęły zdjęcia które tam zrobiłem, a chcę mieć pamiątkę, pozwolenie mam do końca maja to może jeszcze się gdzieś wybiorę, może coś byś mi poleciła tak 10-15 km od St. Sulpice, zamek Vufflens już obejrzałem przy okazji, pozdrawiam.

        Reply
        • 13 maja, 2014 at 2:41 pm
          Permalink

          Jeśli chodzi o szlaki do chodzenia/jazdy na rowerze niedaleko St. Sulpice (gdzie notabene mieszkałam przez rok!) to polecam dolinę rzeki Venoge – sielsko i spokojnie. Oczywiście St. Sulpice ma wspaniały kościółek, jest zawsze otwarty, także można sobie wejść i pomedytować. Dalej – St. Prex jest bardzo fajne, ma przepiękne stare miasto i możesz tam z łatwością dojechać na rowerze. Wybierz się też kiedyś na drugą stronę Lozanny – do Pully, a potem do Lutry. A jak tam już będziesz możesz się przejść po winnicach Lavaux – piękne widoki gwarantowane!

          Reply
  • 14 maja, 2014 at 1:55 am
    Permalink

    Myślę że kilka lat temu na temat „Szwajcaria”, tak jak większość ludzi na tym świecie powiedziałabym „Meh… burżuje.” I tyle by mnie to obeszło.
    Los jednak zechciał, że szalenie zaczęłam uwielbiać ten kraj. W sumie z naprawdę głupiego nagromadzenia czystych przypadków, których może nie będę tu przytaczać bo aż wstyd.
    Zajebiście się czyta twoje wpisy. Zawsze poprawiają mi humor.
    To jest taki świetny kraj (nie ubliżając innym), a tak mało w Polsce o nim wiadomości. Człowiek chciałby chłonąć jak najwięcej, jednak niestety bez takiego źródła (będącego na miejscu) tak jak ty, nie da rady.
    Tak więc czasem nie rezygnuj z pisania bo ja się załamię!
    Szwajcaria to jedno z tych miejsc do których strasznie chciałabym wyjechać, a nie mogę bo los spycha mnie zawsze gdzieś obok, czy to Francja, Włochy, Austria… Może w końcu mi się uda.

    Pozdrawiam Cię serdecznie ^^

    Reply
  • 17 maja, 2014 at 8:27 pm
    Permalink

    Genialne miejsce! Jestem pod ogromnym wrażeniem! Mieszkam w Szwajcarii przeszło dziesięć lat. Tematyka bloga jest mi bliska i po części znajoma i bardzo fajnie czyta mi się wszystkie wpisy. Imponujące jest to, że bez względu na poruszany temat, tekst jest zawsze lekki, dobrze się go czyta. Imponujesz mi również wiedzą, wszelaką. Mam też pytanie osobiste… Myślisz, że fakt iż masz przy boku rodowitego mieszkańca tego kraju, ułatwił Ci odnalezienie się tutaj? Ja przyjechałam tu za mężem, firma go wydelegowała, było mi bardzo ciężko. Nadal często jest mi ciężko. A Ty sprawiasz wrażenie, jakbyś szybko, dobrze się tu poczuła. Nie będę wymieniała swojego męża na szwajcarski model, ale tak się zastanawiam, czy to coś ułatwia. Chociaż prawdopodobnie najwięcej zależy od predyspozycji psychicznych. Mnie się wydaje, że ja na emigrantkę się nie nadaję. Czytając Twoje posty, czuję się jakoś dziwnie bliżej tego kraju, ale o dziwo także Polski. Nie wiem jak to opisać – chyba dobrze jest trafić na coś swojskiego, mentalnie bliskiego. Piszesz naprawdę genialnie. Wielki ukłon! Pozdrawiam. 🙂

    Reply
    • 19 maja, 2014 at 10:10 am
      Permalink

      Dzięki, Iza! Wcale nie jest lekko i zupełnie nie czuję się zasymilowana. Faktem jest, że najlepiej się tutaj czuję w towarzystwie koleżanek imigrantek z Polski 🙂 Tak naprawdę nigdy nie zaprzyjaźniłam się ze znajomymi Steva, mimo, że wielu z nich lubię. Przyznaję, że bardzo lubię tutaj pogodę – jest o wiele więcej słońca niż w Polsce. Czasami czuję się tutaj naprawdę zdołowana i chyba co tydzień powtarzam, że już się pakuję i wracam do Polski. I wtedy staram się pisać nie o sobie tylko np. o polityce, czy społeczeństwie, bo pisanie jest dla mnie w jakiś sposób lekarstwem. Jakbym pisała „Tak jest mi tu źle” to by się to szybko zamieniło z lekarstwa w truciznę.
      A szwajcarski chłopak z jednej strony ułatwia, bo w jakiś sposób wciąga w te wszystkie szwajcarskie sprawy, a z drugiej strony utrudnia – wiadomo, że jak przyjdzie do załatwienia jakiejś rzeczy w urzędzie, to on się za to zabierze, co mnie w jakiś sposób izoluje i nie pozwala się zmierzyć z rzeczywistością „twarzą w twarz”.
      Na pewno ważne jest, żeby jak się tutaj jest, żeby pracować. Nawet jeśli jest to godzina dziennie, lub dwa dni w tygodniu, nawet jeśli jest to jakaś mała „side job”.

      Reply
  • 1 czerwca, 2014 at 10:27 am
    Permalink

    Jestem fanką Twojego Bloga!!! Od kilku miesięcy mieszkam w Szwajcarii a na Szwajcarskie Blabliblu znajduję wiele odpowiedzi na dręczące mnie pytania
    DZIEKUJE 🙂

    Reply
  • 4 sierpnia, 2014 at 3:49 pm
    Permalink

    Witaj! Fantastycznie piszesz. Blog jest bardzo interesujący i wielce edukacyjny. A co byś poradziła kobiecie, czyli mnie, która przed czterdziestką postanowiła zostawić stałą państwową posadę w Polsce i przyjechać do Szwajcarii i tutaj pracować znając zaledwie mało popularny język angielski? Ten kraj bardzo mnie ciekawi i ujmuje, ale może „rujnuje sobie życie”?

    Reply
    • 5 sierpnia, 2014 at 8:27 am
      Permalink

      Luiza, „follow your heart”! Tylko oczywiście bardzo dobrze wszystko zaplanuj wcześniej, Szwajcaria „nie lubi” spontanicznych decyzji;) Nastaw się na to, że przez jakiś czas będziesz pracować niezgodnie ze swoimi kwalifikacjami. I staraj się nie czuć przez to gorsza, tylko potraktuj to jako część szwajcarskiej przygody!

      Reply
      • 5 sierpnia, 2014 at 2:58 pm
        Permalink

        Świetna rada! Będę się jej trzymać. Prawdą jest jednak, iż trudno się podejmuje decyzje o porzuceniu rzeczy stałych i pewnych, dających poczucie bezpieczeństwa, gdy logika i poczucie permanentnej odpowiedzialności kierowało dotąd naszym życiem. Nie jest to jednak rzecz niewykonalna. Pokładam wielkie nadzieje w moim sercu, którego uczę się nareszcie słuchać. Jednak lepiej późno … Dziękuję!

        Reply
  • 7 października, 2014 at 11:04 am
    Permalink

    Za niedługo przeprowadzam sie z moja całą rodzinką w postaci meza, syna i corki do lub w okolice Lausanne. Mialam to szczescie i znalazlam w sieci Twojego fantastycznego bloga

    Reply
  • 9 października, 2014 at 10:32 am
    Permalink

    Naprawde swietny blog. Czyta sie lekko i informacje sa naprawde ciekawe, takze dla osoby ktora tutaj mieszka 10 lat jak ja, ale takze dla emigrantow i nie czujacych sie emigrantami w innych krajach, bo problematyka zagadnien jest ta sama. Naprawde gratuluje i chetnie podziele sie informacja o nim ze znajomymi 🙂

    Reply
    • 9 października, 2014 at 11:02 am
      Permalink

      Dzięki Asia! Pozdrawiam!

      Reply
  • 12 października, 2014 at 9:35 am
    Permalink

    Super blog! Jesteśmy w Szwajcarii od ponad roku. Dla odmiany mnie firma wydelegowała (w sumie to dostałam bilet w jedną stronę) i przenieśliśmy się w okolice Berna. Uczenie się wszystkiego od nowa + niemieckiego, odkrywanie szwajcarskich systemów edukacji i opieki nad dziećmi i tym podobne przygody oraz odkrywanie tego kraju i kultury jest jak na razie naszym największym rodzinnym przedsięwzięciem! Twój blog odkryłam w zeszłym tygodniu i bardzo mi się podoba to jak piszesz i co opisujesz. Szczególnie ostatnie wpisy o dzieciach trzeciej kultury i ich wielojęzyczności… Przerabiamy temat niejako na żywo. Pozostanę fanką.

    Reply
  • 12 listopada, 2014 at 1:06 pm
    Permalink

    Cześć!
    Przeszukiwanie achriwum w wersji wcześniejszej – o niebo lepsze…

    Reply
    • 12 listopada, 2014 at 1:15 pm
      Permalink

      Naprawdę? A wydawało mi się, że tak jest lepiej. Hmmm… W takim razie zostawię jeszcze na kilka dni i podumam, popytam znajomych, co sądzą i jakby co, zmienię…
      Tak najogólniej w świecie uważam, że te wszystkie dziwne funkcje są mało użyteczne i jeśli ktoś chce znaleźć artykuł na konkretny temat, to ma problem. Wiem o tym, bo jeśli chcę sama poczytać, co własnoręcznie napisałam na dany temat jakiś czas temu, to mam prawdziwe problemy ze znalezieniem…

      Reply
    • 18 listopada, 2014 at 3:11 pm
      Permalink

      No i wróciłam do wersji wcześniejszej 😀

      Reply
  • 23 listopada, 2014 at 9:45 pm
    Permalink

    Cześć, pozdrowienia z Lozanny! Piszesz ciekawie i całościowo w odróżnieniu do wypowiedzi na szwajcarskich forach.

    Mieszkam w Lozannie dopiero kilka miesięcy, potwierdzam specyficzne problemy z wynajmem i tutejszymi zwyczajami, ale to co najbardziej żuca mi się w oczy to ‚specyficzne zacofanie’ w stosnuku do życia w polskich miastach. Zycie w Lozannie wygląda jak w Toruniu, Pile, Częstochowie czy innym polskim miasteczku, a może nawet gożej, w sumie nie wiem ponieważ ostatnie 15 lat mieszkałem w stolicy. Dlaczego użyłem terminu ‚zacofanie’? OK, więc do dzieła: pamiętacie jak w pl trzeba było płacić minimum 50zł za byle abonament komórkowy, a z nielimitowanym internetem 150 i więcej? Tak, tu nadal tak jest, tyle, że płaci się +150CHF… Pamiętacie jak zwalnialiście się z pracy aby coś kupić, załatwić, przyjąć kuriera? Taa, tu po 18 możesz jedynie iść do knajpy na piwo bo nic już nie załatwisz… a i zapomnij o odłożeniu prywatnych spraw na weekend, tutaj w weekend nikt nie pracuje. W sobotę jedynie są czynne niektóre sklepy ale nie do 18 jak w tygodniu. Jak już jesteśmy przy zakupach, zapomnij że znajdziesz tu wielkie sklepy w których mają towar na miejscu, który możesz obejrzeć, dotknąć i zastanowić się czy kupić czy nie, heh, tak naprawdę większości technicznych gadżetów nie da się tu kupić (albo będą sprowadzone za niewiarygodne pieniądze) więc wszelkie zakupy na amazon.de. No dobra, sprawy organizacyjno materialne to nie wszystko, do szczęścia potrzeba jeszcze sportu, kultury i rekreacji. Buuu, ilość obiektów sportowych w Lozannie jest bardzo mała i jak już się na coś zdecydujesz to musisz się liczyć ze słonym abonamentem. Ach kochany Benifit, Multisport, Ok-System… aż się łezka w oku kręci. Co do kultury, jak nie znasz francuskiego, tak jak ja, to masz żaden wybór. Dobra, może już wystarczy 😉

    Ok, więc co ja tu jeszcze robię i jak się tu znalazłem? Przyjechałem tu z przypadku, chyba kryzys wieku średniego, nie chciało mi się już spinać pośladków nad kolejnym mega ważnym projektem od którego świat się może zawalić a bynajmniej mój szef, jego rodzina, kot i pies, wszyscy dostaną zawału jak się nie uda. Rozważałem wyjazd na kilka lat na wieś, bez pracy, bez sensu, byle nie myśleć już o niczym, nigdzie się nie spieszyć, pić piwo i buszować w internecie… i tak przyszła do mnie w odpowiednim momencie oferta wakacji, ekhmm, pracy w Lozannie, na stanowisku bez odpowiedzialności, takim dla świeżo upieczonego absolwenta uniwerku, ale za to za mniej więcej takie same pieniądze, więc jestem tu, obijam się i często śmieję się w duchu z zacofania tutejszego społeczeństwa. Jak mi się zacznie naprawdę nudzić to wrócę do tematu wyjazdu na polską wieś, nie jakąś tam szwajcarską Lozannę 🙂

    Pozdrawiam!

    Reply
    • 24 listopada, 2014 at 12:25 pm
      Permalink

      Hahahah, dzięki Bałwanek za ten wpis, tak ponuro na zewnątrz, a ja się konkretnie uśmiałam! Ja też zrezygnowałam z „kariery” w Polsce w imię przygody w Szwajcarii 😀
      Mam bardzo podobne spostrzeżenia. Dodam (tak po kobiecemu), że w Szwajcarii brakuje galerii handlowych! Wiem, że to zabrzmi jak rodem z serialu brazylijskiego, ale nie cierpię łazić po całej Lozannie w poszukiwaniu głupich butów. Wolałabym mieć wszystkie sklepy w jednym miejscu.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Reply
      • 29 listopada, 2014 at 6:43 pm
        Permalink

        Rozumiem potrzeby 😉 Straciłem właśnie prawie całą sobotę na ‚polowaniu’ za zwykłymi rzeczami, ale się naaałaziłem i naaastałem w kolejce do obsługi tu i tam – zimniejsza pora się zbliża a ja nie jestem jeszcze przygotowany logistycznie. Hmm, nie zakładałem, że spędzę tu dłużej niż lato 😉 Po kilku godzinach, tak około 13tej, poszukałem ‚baru mlecznego’ i z pełnym żołądkiem mnie oświeciło – a olać to wszystko, jak mam tu tyle czasu stracić na szukaniu, najczęściej z mizernym skutkiem, na dodatek przepłacić za wszystko to wolę wyskoczyć na weekend do wawki 🙂 Kupiłem już bilety! Niemal od samego początku pobytu tutaj dopisywałem do listy ‚do przywiezienia z pl’ drobiazgi, błachostki najczęściej warte kilka złotych, które tutaj niewiadomo dlaczego kosztują nagle od 10CHF… jak tak popatrzyłem na tą listę to swobodnie wychodzi już ok 600 CHF oszczędności… tak, tak… niewiarygodne ile są warte te ‚nic nie warte’ drobiazgi. 300 CHF za bilety jest więc niespodziewanie wielką okazją, i nareszczie będę mógł wybrać się ‚na miasto’, hehee
        Pozdrawiam!

        Reply
    • 30 maja, 2015 at 2:31 pm
      Permalink

      Uśmiałam się z Twojego luźnego wpisu, fajny dobór słów, widzisz ja się tam wybieram lecz przeraża mnie myśl na temat załatwienia formalności które wymagają bardzo dobrej znajomości języka a ja nauczyłam się go troszkę ze słuchu jeżdżąc przez pięć lat na sześciomiesięczne prace w pole. Co prawda radziłam sobie w miarę z językiem, ale rozmawiać w polu z francuzami, a z urzędnikami, czy wynajemcą mieszkania to ogromna różnica. Ciekawa jestem czy zostałeś w Szwajcarii, czy wróciłeś do polski? Jeśli zostałeś może byś miał ochotę mi pomóc, na początek zahaczyć się tam na miejscu? Pisałeś że się nudzisz…:-D

      Reply
  • 1 stycznia, 2015 at 5:18 pm
    Permalink

    Wpadlam na Twojego bloga zupelnie przypadkowo i …wsiaklam!
    Mimo ze mieszkam w sasiedniej Francji a do Szwajcarskiej genewy mam wlasciwie piec minut to wielu z aspektow zycia w tym „raju” nie znalam.W dodatku opisane sa w tak lekki i przystepny sposob ze …no po prostu nie moge przejsc obojetnie.Dziekuje za te lekcje o „szwajcarii” i za Twoje poczucie humoru!Pozdrawiam z przygrancznej Francji

    Reply
  • 13 lutego, 2015 at 9:59 pm
    Permalink

    Witam,
    czy chciałabym się dowiedzieć jak po francusku napisać wyrażenie „lepsze życie”.

    Bardzo mi zależy z góry dziękuję za odpowiedź:)

    Reply
    • 14 lutego, 2015 at 11:37 am
      Permalink

      une vie meilleure – pozdrawiam!

      Reply
      • 14 lutego, 2015 at 6:50 pm
        Permalink

        Dziękuje pięknie.. Pozdrawiam!

        Reply
  • 4 marca, 2015 at 3:44 pm
    Permalink

    Witaj;) chciałam zajrzeć tylko na chwileczkę, ale nie mogłam się oderwać…;p przeczytałam dziś chyba z 70 wpisów i chyba podbiłam ci licznik wizyt;p świetny blog! Jeszcze nie wiem czy z Drugą Połówką wybierzemy się do tego pięknego kraju, ale bloga będę śledzić;) Pozdrawiam z Krakowa!;)

    Reply
    • 5 marca, 2015 at 9:11 am
      Permalink

      Aaaa 🙂 To już rozumiem te wizyty 😉
      Dzięki za miłe słowa!

      Reply
  • 29 maja, 2015 at 11:47 pm
    Permalink

    Witam, szukałam informacji na temat życia w Szwajcarii i trafiłam tu, wprost do Ciebie. Od kilku dni czytam i mogę stwierdzić, że ciężko się oderwać od Twoich wpisów!!! Bardzo przydatne informacje za które dziękuję.

    Reply
  • 7 października, 2015 at 1:24 pm
    Permalink

    Ca va ! …eee lepiej będzie Witam !
    …jak pewnie wielu innych, wpadłem tu na chwilę a mówiąc ściślej wczoraj (07.10.) i stwierdziłem że ilość peanów pod adresem jest…. zasłużona ! Zmęczyłem kilka artykułów z różnych tematów ,podanych lekką ręką z odrobiną humoru, o innych przymiotnikach nie będę tu wspominał . Na pewno będę pilnie śledził (lub makrelił) niniejszy blog i autorkę . Przy okazji przeglądałem kilka innych podobnych blogów,vlogów czy jak je tam zwał, większość z nich jest miałka , infantylna prowadzona przez ludzi którzy mają problemy z budową zdań po polsku… choć są „wyżej” wyedukowani 😉 …jakiś przedmówca wzmiankował coś o słomie z butów… tych rzeczy na szczęście tutaj nie zauważyłem ( chyba że przeoczyłem bo nie wszystko „zdążałem” przejrzeć ) Jakby co to powiadomię 🙂
    Pozdrawiam i jeszcze się odezwę

    Reply
  • 10 października, 2015 at 10:25 pm
    Permalink

    Mam pytanie: zetknęłaś się może ze szwajcarską legendą o uchu, które umiało marzyć? Woojek Googiel nic na ten temat nie słyszał (ani po niemiecku, ani po francusku.

    A tak w ogóle – fajny blog.

    Reply
  • 8 listopada, 2015 at 1:16 pm
    Permalink

    Dzień dobry 🙂 może mi ktoś odpowiedzieć na pytanie : jak można zinterpretować fakt podarowania przez szwajcara dużego dzwonu ? takiego jak w legendzie o Trychelu ? można to jakoś wytłumaczyć w końcu to dzwon dla krów w wersji Exclusive ?

    Reply
  • 5 kwietnia, 2016 at 10:17 pm
    Permalink

    Hallo Jo 🙂 piszę tu i mam nadzieję, że o borze zielony, masz Ty jakieś powiadomienia, że się nowy koment pojawił i, że mój nie weźmie i nie pójdzie sobie gdzieś w siną dal internetu, żeby się tak błąkać jak dusza przeklęta… Jesssuuu ale pitolę wybacz to chyba z tremy 🙂 bo jakoś tak mi zależy żebyś ten mój wypocin przeczytała….no, bo tego, do rzeczy, prawda 🙂 bo się o to rozchodzi, że ja właśnie za 2 tygodnie się przeprowadzam do Szwajcarzewa iiii.. no wiem, wiem wielki mi qfa halo ludzie ciągle się gdzieś przeprowadzają…kurde może, ale nie jaaaa, a tu nagle kurna ja ja 🙂 po 41 lata życia w Kraku mieście moim ukochanym w którym się urodziłam i w którym, myślałam przez 40 lat, że umrę w okolicach jakiejś sympatycznej setuchny czy coś… a tu ci nagle taki numer, że szast prast serce zwariowało i do szwajcara poleciało 🙂 no i co pani zrobisz jak nic pani nie zrobisz! więc się wyprowadzam…. matko kochana… ja się naprawdę qfa przeprowadzam!!!! Do kantonu Solothurn!! Jestem, mówiąc krótko, z góry przepraszając za wyrazy, po-sra-na!! Trafiłam na Twój blog nie przypadkiem szukając wszystkiego o polakach w Szwajcarii… i Ci powiem, Kochana, że dzięki Twojemu blogowi jakoś tak się… no nie wiem, nie, że mniej boję ale, jakoś tak lepiej mi się ten mój bandżaj pakuje i myśli o rychłej perspektywie mieszkania w Sz. Pisz proszę!! Bo Cię chłonę jak kania dżdża 🙂 pozwolę sobie, Ci się tu, rozumiesz wywewnętrzać, traktując to jako autoszczepionkę na lęki i straszki związane z tą zmianą 🙂 🙂 No, to tego, to ja Ci bardzo ale to bardzo dziękuję za tego bloga!!! Ech dobra na dziś koniec nadawania. Buźka 🙂 – Anna

    Reply
    • 6 kwietnia, 2016 at 9:08 am
      Permalink

      Hej Ania! Twój komentarz bardzo odpowiada mojemu obecnemu stanowi ducha (trashy, trashy :D)
      Mówisz, że do Solothurn jedziesz? aaaaaaa, to kapota hehehehe, bój się! (Nie, nie ma co się bać, ale tam mówią po niemieeeeeecku! I to z akcentem! :P)
      Będzie dobrze, jak będziesz wymiękać, to wybierz się na wycieczkę do Morges do mnie na kawę i pociechę 🙂
      Ja ostatnio mam jakąś dziwną przerwę inspiracyjno – szwajcarską, bo zabrałam się za pisanie książki i w mojej głowie jestem bynajmniej nie w Szwajcarii 😀 Ale pamiętam o blogu (czasami jak mnie dopadną wyrzuty sumienia). Trzymam kciuki!

      Reply
  • 8 czerwca, 2016 at 3:46 pm
    Permalink

    Witaj!
    Fajny blog (ale to już zapewne wiesz) . Czeka mnie ta decyzja , jechać nie jechać ? Moja połów już od pół roku grzeje miejsce w Zurichu.
    Może stworzysz takie małe forum?
    Pozdrawiam Wszystkich odważnych i mniej ..
    a Tobie dziękuję za te fajne słowa tu pozostawione.

    ANKA

    Reply
    • 9 czerwca, 2016 at 3:59 pm
      Permalink

      Cześć Ania! Jedź! Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się nie zrobiło, jak mówi Mistrz Yoda ahahah na fanpejdżu na fb zebrało się fajne grono, które zawsze pomaga sobie 🙂

      Reply
  • 13 czerwca, 2016 at 11:16 am
    Permalink

    Witaj!
    Czytam Twój blog od jakiegoś czasu , naprawdę jest rewelacyjny dla osób chcących dowiedzieć się czegoś o Szwajcarii czy mieszkańcach. Czytając tego bloga mam uczucie jakoby zachowania szwajcarów czy „mentalność” nie są mi obce i chyba odnalazłabym się w tym kraju. Z nutką zazdrości słucham i czytam o polakach już będących na miejscu w Szwajcarii ponieważ mi od dłuższego czasu marzy się wyjazd i praca- jakakolwiek. d trzech lat jestem po rozwodzie z 18 letnią córką bez szans i możliwości na własne mieszkanie czy pracę w kraju (edukowałam córkę w edukacji pozaszkolnej tzw. HomeSchooling). U nas takie doświadczenie i praca nie jest pracą. Brak doświadczenia zawodowego nie ułatwia mi znalezienia pracy. Nie mam dużych wymagań, właściwie prawie żadnych. Najlepiej czułabym się w Celo w ekoszwajcarskiej wiosce. Byłabym bardzo wdzięczna i szczęśliwa za jakąkolwiek pomoc znalezienia się w Szwajcarii, przynajmniej na prace sezonowe na początek. Pozdrawiam ciepło ze słonecznej dziś Warszawy.

    Reply
    • 16 czerwca, 2016 at 1:33 pm
      Permalink

      Cześć Aga! Napisałam na priv!

      Reply
      • 12 lipca, 2016 at 1:38 pm
        Permalink

        Przepraszam Cię, nie odebrałam tej wiadomości, właściwie odpowiedzi od Ciebie. Gdybym mogła prosić o odpowiedź pod tą informacją jawną.

        Reply
        • 12 lipca, 2016 at 11:02 pm
          Permalink

          Przeszukaj sobie może skrzynkę spamową 🙂
          Pracy w Szwajcarii polecam szukać już z Polski, ponieważ w Szwajcarii, żeby wynająć mieszkanie, trzeba mieć pozwolenie i pracę. Bez tego pozostają właściwie tylko znajomi, rodzina lub koszmarnie drogie hotele / airbnb / hostele / schroniska młodzieżowe. Na szukanie pracy bez pozwolenia obywatele EU mają tylko 3 miesiące. To mało lub dużo, w zależności od tego, co potrafisz, jakie masz doświadczenie, czy znasz język kantonu itd.
          Niestety nie mam żadnych namiarów na pracę… Czasami pojawiają się oferty na facebooku w grupach Polacy w Szwajcarii, Szwajcaria oczami Polaków, Polonia w Szwajcarii i w grupach poszczególnych miast / regionów Szwajcarii.
          Trzymam kciuki, żeby się udało!

          Reply
          • 21 lipca, 2016 at 10:53 am
            Permalink

            Bardzo Ci dziękuję za czas i informację. Naświetliła mi się nieco „droga” w kierunku Szwajcarii i zdecydowanie łatwiej będzie mi zacząć. Jeśli chciałabyś porozmawiać, zapytać o coś – mieszkam jeszcze w Warszawie – pisz. Życzę powodzenia i radości z pobytu w miejscu w którym jesteś.

          • 21 lipca, 2016 at 1:02 pm
            Permalink

            Dziękuję, Agnieszka 😀
            Jakbyś miała dla mnie jakąś fajną historię emigracyjną do opowiedzenia, to zapraszam do kontaktu!

  • 31 lipca, 2016 at 1:41 pm
    Permalink

    Blog jest fantastyczny, „uśmiałam się po pachy”. Humor , dowcip i trafność oceny poprzez wyjątkową kulturę słowa to rzadkie cechy. Można Polko, Polaku ? ano można używać trafnych ocen innego kraju i cudownych Szwajcarów polskimi zawiłościami metafor i porównań. Nigdy nie byłam w Szwajcarii, ale wybieram się właśnie i te wyważone w prawdzie ocenki, przytoczone dykteryjki dają mi wiele do myślenia.Ale cóż może mnie praca w Polsce lubi . Za to tzw. ‚WYNAGRODZENIE’ za pracę jest nieporównywalne w stosunku do moich kosztownych kwalifikacji. Reżyseria filmowa 28 000zł,Oligo 4000zł, logopedia 8000tys. -podyplomowe. Ja zarabiam 2300 brutto en plus 20% wysługa lat.Tam zarabia się 6 700fr ……. hmm ,no cóż. Pozostawiam ocenę słuszności celu podwyższania swoich kwalifikacji mojej ojczyzny czytelnikom.Pozdrawiam serdecznie z przylepionym uśmiechem do anonimowej blogerki …lub blogera …no ,no s.v.p. bez podtekstów, ahoj Szwajcario…

    Reply
    • 1 sierpnia, 2016 at 11:52 am
      Permalink

      Blogerki, blogerki 😉
      Dzięki, Margaret!

      Reply
  • 11 sierpnia, 2016 at 5:21 pm
    Permalink

    Witaj!
    Bloga zaczelam czytac jak przeprowadzilismy sie do Belgii ale czesci francusko jezycznej, czyli jakies 10 miesiecy temu. Moja historia ze Szwajcaria zaczela sie latem 2002 Roku, zawitalam tak jak ty do czesci francusko jezycznej najpierw do Genewy, pozniej do Rolle, w 2012 przeprowadzilam sie do niemiecko jezycznej. Czesc wloska tylko wizytowalam. Mieszkajac w niemiecko jezycznej czesci Szwjacarii nie uczylismy sie niemieckiego nie mniej jednak po 4 latach odnosilam wrazenie iz rozumiem to co mowia a jak dla nas brzmial dziwnie typowy niemiecki.
    Twoje pioro jest lekkie I z humorem bardzo lubie czytac. Sama zaluje iz nie mam lekkosci pisania.
    Musze przyznac iz w trakcie moich podrozy zaobserwowalm iz Szwajcarzy, Belgowie I Kandyjczycy daza siebie ogromna przychylnoscia jako tych krajow ktore maja kilka jezykow wiecej. Teraz mieszkajac w Belgii obserwuje analogie do francusko jezycznej Szwajcarii, znow ta flamandzka czesc Belgii jawi mi sie jako niemiecko jezyczna czesc Szwajcarii. Po przeprowdzce do Belgii zauwazylimy u siebie ogromne zeszwacarscenie jesli to mozliwe. Pozdrawiam z deszcowego Liege. Karamba
    Od czasu do czasu dorzucam cos od siebie w komentarzach.

    Reply
    • 12 sierpnia, 2016 at 10:58 am
      Permalink

      Karrramba! Belgia, powiadasz? No, wybuchowo, wybuchowo, nie powiem 😀 Pozdrawiam z bardzo upalnego Morges!

      Reply
    • 14 sierpnia, 2016 at 8:09 pm
      Permalink

      Post Agnieszki zainspirował mnie do podania Ci Jo… inspiracji 😉 Chętnie poczytałbym coś o stosunku Szwajcarów do innych języków oficjalnych (nieojczystych) w ich kraju, dlaczego się ich uczą tudzież nie uczą. No i co o nich myślą i o tym podziale językowym w ogóle. Trzeba przyznać, że ta sytuacja dla przyzwyczajonych do nie dość, że jednego, to na większości terenów bardzo zunifikowanego i ze zminimalizowanym wpływem dialektów, języka narodowego, jest trochę ciężka do pojęcia – jak to, nie znać języka oficjalnego swojego kraju? (Z drugiej strony – ilu Polaków NIE jest w stanie nic powiedzieć ani po kaszubsku, ani po śląsku? Ja się biję w pierś, ale mocne postanowienie poprawy jest powoli wdrażane w życie – jakiś czas temu kupiłem sobie „Żôłti kam” – jedną z nielicznych powieści po kaszubsku – a za jakiś czas planuję kupić prawdopodobnie jedyny istniejący kryminał po śląsku 😉 Tylko pewnie na obie książki znajdę czas dopiero gdzieś na początku 2017 roku…)

      Reply
      • 14 sierpnia, 2016 at 9:02 pm
        Permalink

        Haaaa! dobry temat, tutaj w mediach przewijał się nie raz i nie dwa razy. Na pewno będę musiała go poruszyć.
        A jeśli chodzi o uczenie się dialektów i języków mniejszości – nie wszyscy są takimi freakami jak Ty 😀 No offence, uwielbiam takich freaków, bez nich życie byłoby nudne!

        Reply
        • 14 sierpnia, 2016 at 9:18 pm
          Permalink

          Oj tam, przeczytanie jednej książki to nie nauka. Po odpowiedniej „wprawce” wszyscy Słowianie są w stanie czytać książki we wszystkich językach słowiańskich i coś tam zrozumieć.
          Problem się zaczyna wtedy, gdy faktycznie trzeba się ich uczyć, a już wtedy, gdy dochodzi się do gramatyki opisowej języków słowiańskich (brrr! Nie polecam 😛 )

          Reply
  • 24 września, 2016 at 8:53 pm
    Permalink

    Jakbyś kiedyś miała ochotę na kawę w Genewie, to ja chętnie 🙂 SUper blog!

    Reply
    • 25 września, 2016 at 8:42 pm
      Permalink

      Pewnie… Tylko jeśli ja mam jechać do Genewy, to chyba za miesiąc – mam teraz przekichane z pracą. Ale zapraszam w okolice Morges na kawę! Z tym nie ma limitów 😛 Napisz mi na fb lub maila: jlampka@gmail.com

      Reply
  • 6 października, 2016 at 8:03 pm
    Permalink

    Bywam tu od dwóch lat i … zostanę!
    W pochmurne wietrzne dni czytanie blabliblu i herbatka skutecznie poprawiają nastrój!
    Pozdrawiam Jo i wszystkich czytelników.

    Reply
  • 12 października, 2017 at 10:59 pm
    Permalink

    Bardzo sie ciesze, ze znalazlam ten blog o mojej ulubionej Szwajcarii.
    Jest tu mnostwo ciekawych wiadomosci – mimo, ze jezdze do Swiss od 13 lat ( na miesiac , poltora w wakacje) wielu rzeczy nie wiedzialam.
    Moj syn mieszka w Genewie od lat, mamy przyjaciol kolo Lozanny i w Lozannie. Bywam w Lozannie i Morges kazdego roku . Uwielbiam gorskie wycieczki w Aply i odbylam ich dziesiatki.
    Z przyjemnoscia czytam ten blog – bede go sledzic i odkrywac wciaz rozne, szwajcarskie nowosci . Chetnie tez podziele sie moimi szwajcarskimi doswiadczeniami.

    Reply
    • 13 października, 2017 at 9:02 am
      Permalink

      Dzięki Danuta! Widzę, że odwiedzasz moje rejony. Koniecznie komentuj i podrzucaj swoje obserwacje na temat Szwajcarii!

      Reply
  • 18 grudnia, 2017 at 1:37 pm
    Permalink

    Według mnie takiego rodzaju blog to genialna sprawa. Nie ze wszystkim jednak tutaj całkowicie się zgadzam. Życzę powodzenia i zapraszam na mojego bloga. http://ogrzany.pl/.

    Reply
  • 24 stycznia, 2018 at 11:26 pm
    Permalink

    Złotówki mogę zostawić, czemu nie, bo blog jest rzeczowy, zawiera wiele praktycznych informacji napisanych przez inteligentną i spostrzegawczą osobę. Zostaję tu na długo i nie dam się usunąć z byle powodu.
    Serdecznie pozdrawiam

    Reply
  • 24 stycznia, 2018 at 11:29 pm
    Permalink

    Nie wiem, jak dać polubienie.
    Zasyłam serdeczności

    Reply
    • 23 stycznia, 2020 at 5:15 pm
      Permalink

      Witam mam na imię Agnieszka i należę do tych co chcą się rzucić na głęboką wodę. Wraz z moją ośmioletnią córką i partnerem chcemy wyjechać do Szwajcarii.
      Cieszę się że znalazłam ten blog gdyż o życiu w Ch nie wiem nic. Bywalam tam jako kierowca ale nic więcej.
      Gdzie szukać szkoły dla córki,pracy bez znajomości języka ,mieszkania itd itp.
      Za wszelkie wskazówki będę wdzięczna.
      Pozdrawiam jeszcze z Polski

      Reply
      • 29 stycznia, 2020 at 9:57 am
        Permalink

        Najpierw trzeba znaleźć mieszkanie, gdy się ma już pracę najlepiej (trzeba mieć pozwolenie lub przynajmniej papiery, że się złożyło wniosek o pozwolenie). Potem idzie się do gminy i gmina „przydziela” szkołę dla córki – tu nie ma absolutnie żadnego stresu, bo w Szwajcarii jest tak dużo obcokrajowców, że są przyzwyczajeni do dzieci, które nie mówią w danym języku. Nie obawiaj się, dziecko się nauczy szybciej niż Ty 😀

        Reply
  • 3 lutego, 2021 at 7:32 pm
    Permalink

    Witam serdecznie , no bloga trafilam po przeczytaniu przpadkowo Twojej ksiazki : Szwajcaria, czyli jak przezyc.. Super ksiazka duzo trafnych i prawdziwych informacji, szkoda ze troche smutna na koniec.
    Widze ze tu troche ucichlo w ostatnim roku. Ja podobnie jak tu wiekszosc osob na blogu miotam sie z decyzjami imigracji. U mnie sytuacja nieco sie rozni szczegonie tym ze juz wyjechalam z polski 30 lat temu do UK.
    Nie bylo latwo ale jak to naiwna mlodosc dyktuje niczym sie nie przejmowalam tylko jak tam zostac na stale-nic mnie nie zatrzymywalo w ojczyznie nawet brak pieniedzy , zawodu i znajomosci jezyka.
    Teraz po zrealizowaniu wlasciwie wszystkich celow znowu drogi sa otwarte , ale teraz ciezko bo dom , dorosla corka itp
    Do szwajcarii zaczelam przyjezdzac od 10 lat do nowego partnera i zostaje coraz dluzej, moze to nie zawsze z wyboru ale rowniez przez ograniczenia spowodowane nieszczesnym wirusem.

    Mimo tego nie jestem w stanie zaakceptpwac jezyka niemieckiego ktorego szczerze nie cierpie. Na szczescie ratuje sie angielskim, wczesniej mieszkalismy blisko Zurichu gdzie angielski jest dosyc popularny -czulam sie calkiem komfortowo- ale i tak nie udalo sie nawiazac zadnych znajomosci.

    Teraz nad jezorem Bodenskim jest jeszcze trudniej. Chyba najchetniej bym pomieszkala w czesci wloskiej! haha ! Ale problem zostaje, czy dozyje zeby sie poczuc jak w domu a rodzina rozrzucona po europie?
    Mieszkamy tak rozbici na dwa kraje -moj partner emigrowal do niemiec tez 30 lat temu ale do niemiec(tez z polski) i czuje sie w czesci niemieckojezycznej jak w domu.
    Ja czuje ciagle ze moj dom jest w UK i poki co korzystam z urokow szwajcarii, ktorych chyba nie opisze nigdy zadna ksiazka czy przewodnik-zawsze zaurooczenie murowane. Oczywiscie mam na mysli glownie plenery mniej architekture. Po za tym czyste powietrze i woda to tez unikat szczegonie blisko Londynu.
    Moj ulubiony rejon w szwajcarii to teren w okolicy i nad jeziorem przy miescie Lucerne a szczegolnie dalej- Weggis itp
    Tyle przynudzaniai marudzenia, male pytanko – Asiu szukam mozliwosci zakupu Twojego przewodnika/inspiracji o szwajcarii . Czy tylko mozna go kupic w Polsce ? Przeszukalam juz wszystko nawet sklep w miesem i wedlinam w szwajcarii reklamujacy sie tutaj! !HaHA!
    No i jak tu poznac czy znalesc rodakow w swoim rejonie?

    Sorki za brak ogonkow i kresek !
    Pozdrawiam, Kaska

    Reply
  • 18 maja, 2021 at 8:46 pm
    Permalink

    Nie będę pytać ile zarobię na rękę w Szwajcarii 😉 Jestem w trakcie czytania „Szwajcaria, bilet w jedną stronę”, która wywołuje u mnie tak silne wybuchy śmiechu, że aż poczułam potrzebę Ci podziękować za Twoją twórczość. Plany wojażowe obecnie trochę przystopowały, następne miały być Litwa, Łotwa, Estonia, ale Twoje opisy przekonały mnie, że jednak chciałabym w bardziej zobaczyć Szwajcarię.
    Jeszcze raz dziękuję 🙂

    Reply
  • 14 grudnia, 2021 at 6:58 pm
    Permalink

    Miliona dolarów nie mam, nawet miliona złotówek. Mam dużo czasu, dużo chęci, trochę umiejętności, problem z językami, ale do tej pory aż tak nie było to potrzebne. Mieszkam w Polsce, byłem 2 razy w Szwajcarii na wycieczce objazdowej, 2x 5 dni. To stanowczo za mało aby nacieszyć się widokami, poza tym przewodnik bez przerwy poganiał. Marzy mi się pojechać prywatnie, na co najmniej 2 tygodnie i bez żadnej gonitwy.
    Szwajcaria mnie zauroczyła, dużo dowiedziałem się z Twojego bloga i mam nadzieję, że jeszcze uda mi się tam pojechać. Twoje książki też są ciekawe.
    Najlepszy był ten domek w górach, na uboczu, w ciszy, ale jak w książce wspomniałaś nikt się tym nie chwali, ani nie dzieli. Chętnie bym taki wynajął i będę szukał.
    Pisz dalej, chłonę wszystko jak gąbka.

    Pozdrawiam.
    Marek

    Reply
  • 14 marca, 2022 at 11:06 pm
    Permalink

    Witaj.
    Świetny blog. Trochę tu zagrzeję.
    Pytanie techniczne – czy mogłabyś mnie nakierować na jakieś informacje dotyczące szkolnictwa specjalnego w Szwajcarii? Gdzie szukać? Szukam informacji dotyczących tamtejszego systemu edukacyjnego. Sporo udało się znaleźć ale ta część jest traktowana po macoszemu poza tekstami o wszczepach ślimakowych i tu szkolnictwo osób niesłyszących, słabosłyszących.
    Dziękuję z góry za wszelką pomoc.

    Reply
  • 16 lipca, 2023 at 10:02 am
    Permalink

    wyjeżdżam za miesiąc do Szwajcarii, bazą wypadowa do jej zwiedzania, będzie kanton Jura, gdzie zamieszkam – zatem później coś dla zainteresowanych napisze…zaciekawia mnie, odludność i surowa, niespektakularna dzikość tych stron…nie podobają społeczno-polityczne antagonizmy, zaciekawiają …konie, także ich rasa lokalna…interesuje mnie także Polonia w tym kraju, kultura i sztuka oraz ekologia i…buddyzm (to znaczy ośródki)…
    serdeczności !

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.